Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Imponujący powrót Stocha po kontuzji. „Opłacało się być cierpliwym”

Niemal miesiąc trwał rozbrat Kamila Stocha z międzynarodową rywalizacją. Trzykrotny mistrz olimpijski po powrocie do Pucharu Świata pokazał się ze znakomitej strony, wygrywając piątkowy prolog przed zawodami w Willingen. Czy spodziewał się, że po takiej pauzie jego forma pozwoli na rywalizację o najwyższe lokaty?


- Wydaje mi się, że w sporcie tak jest. W każdym momencie wszystko może się odmienić. Trzeba jednak wiedzieć, jak i co można zmienić. Dla mnie był to bardzo trudny czas. Musiałem się cofnąć o kilka kroków, wyczyścić całkowicie głowę, przeżyć katharsis i ruszyć od nowa. Później pojawiła się kolejna przeszkoda (kontuzja kostki – przyp. red.), którą musiałem pokonać. Byłem cały czas pozytywnie nastawiony i walczyłem o swoje. Opłaciło się czekać, być cierpliwym i wrócić do Pucharu Świata na wysokim poziomie. Dobrze być tutaj z powrotem.

- Już w Zakopanem nie mogłem się doczekać, aż pójdziemy na skocznię. Pogoda dawała nam do wiwatu, co jak się okazało, wyszło na dobre. Kolejne dni przerwy były dobre dla regeneracji, aby wszystko się zagoiło. Z drugiej strony, każda drobna rzecz, jak choćby rozgrzewka czy imitacja, były super. Cieszyłem się, że mogę je wykonywać.

- Chciałem wystąpić w mikście, ale trenerzy nakazali odpoczynek w hotelu. Jakoś to przetrawiłem, natomiast zeskok również nie ułatwiał dziś zadania. Było nierówno. Później zrobiło się zimno, zrobił się bardzo twardy. Już przed skokiem w prologu podjąłem decyzję, że nie będę ryzykował z lądowaniem telemarkiem. To nie jest jeszcze czas, żeby robić takie rzeczy. Wydaje mi się jednak, że taki sposób lądowania, jaki dziś zaprezentowałem, wygląda dużo ładniej niż „taniec” z próbą telemarku.

Korespondencja z Willingen, Dominik Formela