Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

"Wiem, że zawiodłem" - smutek w ekipie Niemców po konkursie na normalnej skoczni

Wyjątkowo gorzką pigułkę musieli dziś przełknąć kibice niemieckich skoczków. Żaden z podopiecznych Stefana Horngachera nie zdołał uplasować się czołowej dziesiątce olimpijskiego konkursu na skoczni normalnej. Najlepszy z Niemców, Constantin Schmid, znalazł się na jedenastej pozycji.


Po ubiegłym sezonie Karl Geiger został ochrzczony specjalistą od imprez rangi mistrzowskiej. Zdobywając cztery medale podczas jednej edycji mistrzostw świata, w Oberstdorfie, dołączył do wąskiego, trzyosobowego, grona zawodników posiadających taką właśnie liczbę krążków jednej imprezy - Martina Schmitta, Thomasa Morgensterna i Rune Velty. Geiger jednak przebił tę trójkę. Dodając mu dwa medale zdobyte w grudniu 2020 roku  podczas Mistrzostw Świata w Lotach w Planicy, złoty i srebrny w drużynie, ma w swoim dorobku łącznie sześć krążków wywalczonych w imprezach rangi mistrzowskiej podczas jednego sezonu. 

W Zhangjiakou skakało mu się jednak źle już od pierwszego dnia treningów. Przyzwoity skok oddal dopiero podczas kwalifikacji, plasując się na 9. miejscu. W sobotę wieczorem miał odbyć długą, ponad godzinną rozmowę ze Stefanem Horngacherem, która miała mu na nowo pomóc uwierzyć w swoje możliwości. Nie pomogła. Skończyło się na odległej, piętnastej lokacie. - Wiem, że zawiodłem, ale taki jest sport - powiedział po konkursie agencji DPA - Wolę ponieść porażkę, wkładając w mój start pełną determinację, niż próbować czegoś pasywnego. Nie mogę się za nic winić. Położyłem na szalę, wszystko czym aktualnie dysponuję, postawiłem wszystko na jedną kartę, zdając się na pełne ryzyko. 

Wyjątkowo spokojnie do sprawy podszedł Markus Eisenbichler, dla którego nie starczyło nawet miejsca w czołowej "30". - Nie mogę już niczego zmienić - powiedział niemieckiej agencji. - Gdyby taka sytuacja zdarzyła się w przeszłości, pewnie rzuciłbym nartami, ale teraz myślę sobie: "to tylko zawody". Na imprezach mistrzowskich liczy się tylko to, czy zdobędziesz medal. Nie ma znaczenia, czy zajmiesz czwarte, ósme czy dwudzieste piąte miejsce.

Dodajmy, że niemiecki skoczek nie ma z igrzysk olimpijskich jakichś wyjątkowo przyjemnych wspomnień. Przed czterema laty pomimo przyzwoitych występów w konkursach indywidualnych nie znalazł się w składzie drużyny, która zdobyła srebrny medal w Korei Południowej. Jeszcze przed sezonem sygnalizował jednak, że chińska impreza nie stoi na górze hierarchii jego osobistych celów: - Aby zostać mistrzem olimpijskim trzeba bardzo dobrze skakać w jednym konkretnym dniu, a to zawsze ma trochę wspólnego z dyspozycją dnia i szczęściem. Dlatego igrzyska nigdy nie pociągały mnie tak bardzo jak możliwość odnoszenia innych sukcesów - mówił w listopadzie.

Dzisiejszy konkurs krótko podsumował Stefan Horngacher. Zaznaczył, że nie jest mocno rozczarowany, gdyż nie liczył na medal w tych zawodach: - Nie skakaliśmy tu po medal. To, co się wydarzyło, było do przewidzenia. Mogliśmy liczyć tylko na cud.