Strona główna • Puchar Świata

Weissflog: Skokom nie grozi "efekt Schumachera"

Dwukrotny mistrz olimpijski i dwukrotny mistrz świata, Jens Weissflog, został wybrany przez organizatorów TCS na najlepszego zawodnika w historii turnieju. Weissflog, który jako jedyny skoczek czterokrotnie stawał na najwyższym podium Turnieju Czterech Skoczni, wyprzedził w plebiscycie trzykrotnego zwycięzcę Norwega Bjoerna Wirkolę oraz dwóch innych Niemców, Helmuta Recknagela i Svena Hannawalda. Zapytany o to, czy fakt, że Janne Ahonen zdominował obecnie rywalizację w Pucharze Świata może zaszkodzić skokom narciarskim, Jens Weissflog odpowiada z przekonaniem: - Skokom nie grozi "efekt Schumachera".

- W skokach to zupełnie nowa sytuacja, że jedna osoba aż tak dominuje, wygrywa tyle konkursów jeden za drugim(...) a razie nikt nie jest znudzony, za to wszyscy podziwiają Fina z otwartymi ustami. Ale w skokach przecież co jakiś czas ktoś dominuje - miał swój okres Adam Małysz, miał Martin Schmitt, Sven Hannawald. Ma teraz Janne Ahonen. Ale za chwilę nastąpi zmiana. Bo musi. Bo żaden skoczek nie jest w stanie utrzymać wysokiej formy tak długo. Dlatego nie obawiam się w naszej dyscyplinie "efektu Schumachera", który wygrywa sezon za sezonem, a w nich wszystkie wyścigi. W skokach to po prostu niemożliwe. Zawodnik to nie bolid, który sztab mechaników perfekcyjnie przygotuje co dwa tygodnie do startu. W skokach bardziej liczy się zawodnik, a on nie jest w stanie utrzymać się na jednym, bardzo wysokim poziomie przez cały sezon. Pytanie tylko, kiedy Ahonen przestanie wygrywać. Ale ja nie znam na nie odpowiedzi- mówi Weissflog.

Inne pytanie, które z pewnością zadają sobie wszyscy kibice skoków narciarskich, brzmi: skąd wzięła się tak rewelacyjna forma Ahonena? Weissflog twierdzi, że i na nie trudno szukać odpowiedzi: - Skoki narciarskie to taka dyscyplina, że łatwo powiedzieć, czemu ktoś skacze źle, wypunktować mu błędy, wskazać, co powinien poprawić. Ale, niestety, cholernie ciężko jest wyjaśnić, czemu komuś idzie dobrze. To zawsze pozostanie zagadką, czy rywali będzie deklasował Małysz, Hannawald, czy jeszcze ktoś inny. Na sukces zawodnika składa się bowiem zbyt wiele elementów i nie wiadomo, które z nich powodują akurat taką eksplozję formy. Teraz się mówi, że Fin dlatego dobrze skacze, że odpuścił Letnie GP, jest więc świeży. Być może, ale jeśli nawet, to tylko jeden mały element. Żeby tak skakać jak on, musi się zgrać jeszcze kilkanaście innych. A Janne musi wszystko wykonywać na skoczni perfekcyjnie.

Jens Weissflog, który do tej pory stał się legendą skoków narciarskich, niewątpliwie przeżywa to, co dzieje się obecnie z niemiecką drużyną i jej do niedawna największymi gwiazdami, Martinem Schmittem i Svenem Hannawaldem. - Z jednej strony w skokach to nic dziwnego, że raz jest się na szczycie, a potem z niego spada. Wielu z nas tego doświadczało i tak będzie nadal. Nie jestem psychologiem, żeby wyjaśnić, dlaczego Sven tak ciężko znosi stres. Kryzys Martina też jest dla mnie tajemnicą. Miał prawo mieć słabsze sezony po okresie świetności, ale dlaczego ten dołek trwa tak długo i nie widać jego końca? Powinien już dawno wrócić do formy. Karuzela ze zmianą trenerów na pewno im nie pomagała. Ale ja zawsze powtarzam, że jeśli ze skoczkiem dzieje się coś złego, niewytłumaczalnego, problem leży w jego głowie, w psychice.

Od czasu, gdy Jens Weissflog rywalizował na skoczniach świata, minęło już blisko 9 lat, zmienił się sprzęt, zmieniły się i przepisy. Co czterokrotny zwycięzca TCS sądzi o zmianach wprowadzonych do przepisów wagowych? Jak zareagował na to, że Sigurd Pettersen, ubiegłoroczny triumfator turnieju i rekordzista skoczni w Oberstdorfie, rok później zajął na tym samym obiekcie 63. miejsce? - Nie, to nie fair. Nie mogę zaakceptować tych zmian, bo one odzierają skoki narciarskie z indywidualności. Tworzy się stawkę zawodników jak z matrycy. Wszystko musi być wymierzone: wzrost skoczka, długość jego nart, szerokość nogawki, rękawa. Oczywiście urzędnicy mają swoje powody, żeby tak robić. Chcą wyrównanej stawki. Ale popatrzmy: żeby grać w koszykówkę, trzeba być wysokim. Teraz wyobraźmy sobie, że ktoś wpada na pomysł, żeby zmienić przepisy tak, by dać szansę niższym zawodnikom. Kosz zawiesza się niżej, tym wysokim nie wolno do niego podchodzić, mogą rzucać tylko z daleka. Czy to nadal będzie jeszcze koszykówka? Nie, to będzie absurd. A w skokach właśnie "obniżono kosz". Moim zdaniem ciała skoczków powinno się zostawić w spokoju.

Może się wydawać, że Weissflog zdobył wszystko, co może osiagnąć skoczek: tytuły mistrza świata i mistrza olimijskiego, czterokrotne zwycięstwo w prestiżowym, narciarskim "Wielkim Szlemie"... co jednak uważa za wiekszy wyczyn: swoje cztery wygrane turnieje czy cztery wygrane w jednym turnieju Svena Hannawalda? - Och, nie da się porównać tych sukcesów. Pewnie też żaden z nas nie zamieniłby się na dokonania. Każde jest czymś unikalnym. Ja zresztą jestem zdania, że największym osiągnięciem dla każdego sportowca - jakąkolwiek by uprawiał dyscyplinę - jest złoty medal olimpijski. Turniej Czterech Skoczni jest co roku, igrzyska raz na cztery lata. Na szczęście dane mi było osiągnąć jedno i drugie. - podsumowuje dawny mistrz.