Strona główna • Chińskie Skoki Narciarskie

Chińczycy próbują przechytrzyć pogodę, Stoeckl chce inauguracji PŚ w Chinach

"Z pogodą nikt jeszcze nie wygrał" - słyszymy często, gdy konkursy skoków torpeduje zbyt silny wiatr wypaczający wyniki i stwarzający niebezpieczeństwo dla uczestników zawodów. Skoro z aurą nie można wygrać, można chociaż próbować ją przechytrzyć, w ten sposób, by w jak największym stopniu uczynić ją przewidywalną i w razie potrzeby z uprzedzeniem przygotować się na jej kaprysy. Z takiego założenia wyszli Chińczycy, projektując skocznie olimpijskie.


Walka z prawami natury, raz, że jest raczej nieskuteczna, a dwa - może obrócić się przeciw temu, kto jej się podejmuje. Przekonali się o tym niegdyś norwescy organizatorzy Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w 1966 roku, które odbyły się w Oslo. Wszechobecna i wszędobylska w tych okolicach mgła uniemożliwiała rozegranie zawodów. Zdecydowano, by spróbować ją rozproszyć przy pomocy propanu. Efekt był taki, że po opadnięciu mgły zaczął sypać tak gęsty śnieg, że o skakaniu tym bardziej nie było mowy, a ponadto na lotnisko w Oslo z powodu warunków atmosferycznych trzeba było... wstrzymać wszystkie loty.

Już na etapie planowania chińskich skoczni olimpijskich poczyniono szereg zabiegów, by ograniczyć wpływ warunków atmosferycznych: -  Konstrukcja skoczni uwzględnia jej maksymalną ochronę przed wiatrem - mówił w tamtejszych  Zhang Li, jeden z projektantów skoczni.- Bardzo pomógł nam w tej kwestii Ingo Hopfgartner, wybitny austriacki ekspert. Przeprowadził wietrzną symulację topografii terenu i stworzył trójwymiarowy model w oparciu o dane klimatyczne i strategiczne punkty planowanego obiektu.

Już zimą 2017 roku, na rok przed rozpoczęciem budowy, na miejsce powstania przyszłych obiektów przyjechało 36 meteorologów z Centrum Meteorologicznego w Pekinie i rozpoczęło pierwsze szczegółowe badania w terenie. 11 zestawów supernowoczesnego sprzętu prognozowania pogody zostało rozmieszczonych na przestrzeni całego obszaru przeznaczonego do budowy skoczni i rejestrowało szczegółowo wszystkie parametry pogodowe. System, wciąż udoskonalany, do dziś funkcjonuje na skoczni.

"Utworzono trójwymiarową sieć monitoringu, aby zapewnić prognostykom dostęp do jak największej ilości danych aktualizowanych na żywo" - pisze portal China.huanqiu.com. "W połączeniu z kluczowymi metodami technicznymi, takimi jak wysoko precyzyjny numeryczny model prognozy pogody, wieloźródłowy model szybkiej integracji i fuzji danych meteorologicznych oraz model korekty błędów prognozy działający na zasadzie sztucznej inteligencji opracowany przez specjalny zespół badawczo-rozwojowy Krajowego Kluczowego Programu B+R <<Nauka i Technologia Zimowych Igrzysk Olimpijskich>>, został stworzony system, który zapewnia precyzyjną możliwość przewidywania zmian pogodowych."

Według portalu dane, aktualizowane co dziesięć minut, są dostarczane do kierownictwa zawodów, które w dużo większym niż ma to miejsce na innych skoczniach stopniu, może przewidzieć każdy aspekt zmieniającej się aury i mieć świadomość, kiedy i w jakim zakresie czasu można liczyć na tzw. okna pogodowe.

Jak informuje Tomasz Kalemba z portalu Onet.pl, obecny w Zhangjikaou, pojawiają się już pierwsze inicjatywy włączenia kompleksu Snow Ruyi do kalendarza Pucharu Świata. Norwegowie mieli zgłosić do FIS wniosek o to, by to własnie w Chinach rozgrywana była coroczna inauguracja zawodów najważniejszego cyklu. Poinformował o tym trener Skandynawów, Alexander Stoeckl, podczas jednej z konferencji prasowych. Skoczkowie na temat obiektu wypowiadają się w samych superlatywach, a i obecni na miejscu dziennikarze nie są w stanie ukryć swojego zachwytu.

"Skocznia w Zhangjiakou jest doskonale osłonięta od wiatru, choć początkowo martwiliśmy się o to, że ten będzie tutaj hulał. Nawet w dni, kiedy poza skocznią urywało głowę, na niej można było bezpiecznie skakać, a wieczorami warunki są w Zhangjiakou niemal laboratoryjne" - pisze na łamach Onetu Kalemba. Co prawda pierwsze dni na skoczniach w Zhangjikaou były trudne dla skoczków i skoczkiń, ale wówczas silny wiatr wiał w całej okolicy, co można było zaobserwować choćby na strzelnicy biathlonowej. Na początku igrzysk polskie media pisały nawet o skoczni jako o "bublu" i "olimpijskim koszmarze", ale wydaje się już teraz, że opinie te były mocno przesadzone. 

Przypomnijmy, że z powodu pandemii koronawirusa nie odbyła się zaplanowana na ubiegłym sezon próba przedolimpijska w ramach Pucharu Świata. Jeżeli zawody najważniejszego cyklu doszłyby tam do skutku, to Państwo Środka stałoby się dwudziestym drugim krajem - po Włoszech, Niemczech (RFN), Austrii, Kanadzie, Japonii, Polsce, Francji, Szwajcarii, Norwegii, Finlandii, Szwecji, Jugosławii, Czechosłowacji, Stanach Zjednoczonych, NRD, Słowenii, Czechach, Rosji, Kazachstanie, Korei Południowej i Rumunii – w którym zostałyby rozegrane konkursy zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn.