Strona główna • Skocznie Narciarskie

Setne urodziny amerykańskiej i ukraińskiej skoczni

Tak się składa, że w najbliższy weekend dwie mało znane w skali wielkiego świata sportu, ale bardzo zasłużone dla swoich krajów skocznie narciarskie, obchodzić będą duży jubileusz, setną rocznicę swojego powstania. Huczne świętowanie będzie miało miejsce w amerykańskim Brattleboro i ukraińskiej Worochcie.


Brattleboro to unikatowe miejsce na mapie tamtejszych skoków narciarskich. Podczas "trzecioligowych" zawodów FIS Cup trybuny pod skocznią zawsze wypełniały się po brzegi. Liczba zgromadzonych na obiekcie widzów dochodziła do ośmiu tysięcy, co przy okazji konkursów tej rangi nie zdarza się w innych miejscach na świecie.

Skocznia Harris Hill została otwarta 4 lutego 1922 roku z inicjatywy Freda Harrisa, lokalnego animatora sportu. Trzy lata później obiekt gościł po raz pierwszy mistrzostwa Stanów Zjednoczonych, co zdarzyło się potem jeszcze ośmiokrotnie, po raz ostatni w 1992 roku. Od 2012 roku Brattleboro zostało włączone do kalendarza FIS Cup, a tamtejsze zawody biły wszelkie rekordy pod względem frekwencji na trybunach w zawodach tego cyklu.

Ostatni taki konkurs odbył się w 2015 roku. Przeszedł do historii jako pierwszy i jak dotąd ostatni, w którym podczas oficjalnych zawodów FIS triumfował reprezentant Turcji, konkretnie Samet Karta. Pomimo nieobecności w kalendarzach FIS lokalni działacze na własną rękę organizują zawody w międzynarodowej obsadzie. Wyjątkiem była poprzednia pandemiczna zima. Rok wcześniej zmagania w Brattleboro odbiły się głośnym echem z powodu makabrycznie wyglądającego upadku trzynastoletniego skoczka Masona Gorskiego. Szczęśliwie skończyło się tylko na złamanej ręce i ogólnych potłuczeniach. 

Obchody setnej rocznicy powstania skoczni rozpoczną się w piątek pokazem skoków przy niedawno zainstalowanym sztucznym oświetleniu. W sobotę i niedzielę rozegrane zostaną konkursy skoków w kilku kategoriach wiekowych. Na kibiców czekają piwo, popcorn, gorąca czekolada i fajerwerki. Spodziewani są skoczkowie ze Słowenii, w tym Zak Silih legitymujący się rekordem życiowym wynoszącym 193 metry. 

Specjalnie na tę okazję na skocznię wróci były reprezentant USA Chris Lamb związany z tamtejszym ośrodkiem. To w USA zresztą nie taka rzadkość, że byli skoczkowie chętnie przypinają po zakończeniu kariery narty skokowe. Niedawno konkurs w Fox River Grove wygrał Michael Glasder, który jeszcze kilka sezonów temu punktował w Pucharze Świata.

Obchody stulecia skoczni narciarskiej w Worochcie uświetnią mistrzostwa Ukrainy. Na piątek zaplanowany jest konkurs na obiekcie K-75, na sobotę na K-90, a w nniedzielę mają zostać rozegrane zawody drużynowe. Podczas imprezy odbywać się będzie zbiórka wszelkich eksponatów związanych z historią skoków narciarskich w Worochcie: zdjęć, medali, dyplomów i innych pamiątek. W planach włodarzy obiektu jest powstanie muzeum lokalnej historii narciarstwa.

Należąca przed wojną do Polski Worochta była jednym z najważniejszych w kraju ośrodków sportów zimowych. Przylgnęła do niej nazwa: "drugie Zakopane". Tutejsze stoki narciarskie i nowoczesne, luksusowe pensjonaty przyciągały miłośników białego szaleństwa z najdalszych zakątków kraju. Powstała też skocznia narciarska, na której w 1922 roku rozegrano III Mistrzostwa Polski w Skokach Narciarskich.

Tytuł zdobył Aleksander Rozmus, a w klasie II triumfowała Elżbieta Michalewska-Ziętkiewiczowa, która okazała się lepsza od kilku panów. Obiekt zakończył swój żywot początkiem lat 30., a w 1934 roku na Rybrowaczu otwarto nowa skocznię. W marcu rozegrano wtedy największe międzynarodowe zawody, jakie przed wojną gościła Worochta. Na skoczni pojawili się zawodnicy z Polski, Rumunii i Czechosłowacji. Wygrał Józef Lankosz po skokach na 43 i 46,5 m., ale najdłuższy skok dnia oddał startujący poza konkursem norweski trener Polaków, Per Johnson, który osiągnął aż 61,5 m., poprawiając o 5,5 metra swój własny rekord skoczni.

 

Obecny kompleks skoczni powstał w latach 50, a w 1973 roku przeszedł kapitalną modernizację. W czasach Związku Radzieckiego ośrodek działał niezwykle prężnie, był ważnym miejscem zgrupowań młodzieżowych reprezentantów ZSRR. Po zmianie ustroju stracił na znaczeniu i zaczął podupadać.

Dużym wysiłkiem utrzymywano go jednak przy życiu, corocznie jesienią największa skocznia, K-90, była areną dużych międzynarodowych zawodów o Puchar Karpat, w którym startowali zazwyczaj zawodnicy z republik poradzieckich. W 2004 roku miażdżące zwycięstwo odniósł tu Dmitrij Wasiljew, wyprzedzając drugiego zawodnika o ponad 40 punktów.

Lata mijały, a kompleks popadał w coraz większą ruinę. Wciąż jednak odbywały się na nim treningi i zawody, również o mistrzostwo Ukrainy. Na remont brakowało środków, do tego dochodziły jeszcze kwestie własności gruntów, na których znajdowały się skocznie. Kilka lat temu teren został wynajęty prywatnej firmie, która zobligowała się do wykonania remontu, ale inwestor nie przestrzegał warunków umowy.

Na szczęście przed obchodami setnej rocznicy powstania obiektu, kompleks udało się zmodernizować. Zmieniono profile obiektów, na zeskoku pojawił się nowy igelit, ale stan wież najazdowych nadal pozostawia sporo do życzenia. Wyzwania na najbliższy czas to instalacja sztucznego oświetlenia oraz powstanie zaplecza w postaci szatni i innych pomieszczeń niezbędnych do funkcjonowania skoczni.