Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

"Goście weselni mnie rozpoznają" - były skoczek własnym szefem i fotografem

Kibicom skoków narciarskich nie trzeba przedstawiać sylwetki byłego słoweńskiego zawodnika. Przez wiele sezonów rywalizował z najlepszymi skoczkami zarówno w zawodach Pucharu Kontynentalnego, jak i Pucharu Świata, walczył także w Letnim Grand Prix. Choć, jak sam przyznaje, nigdy nie osiągał wybitnych wyników, a jego kariera nie owocowała w znamienite osiągnięcia, skoki narciarskie sprawiały mu mnóstwo przyjemności i do dzisiaj zdarza mu się śnić o sportowej karierze.


Swoją przygodę ze skokami rozpoczął w wieku zaledwie 9 lat, wtedy to zaczął uczęszczać na swoje pierwsze treningi. W zawodach FIS zadebiutował w roku 2006, kiedy wystąpił w cyklu FIS Cup w Ljubnie. Zapunktował już w swoim drugim konkursie, w którym uplasował się na 6. miejscu. Następnie przyszedł czas na debiut w Pucharze Kontynentalnym (2008 r. w Vikersund) i Pucharze Świata (2011 r. w Willingen). W obu przypadkach jednak początki nie były zbyt obiecujące, zajmował bowiem miejsca kolejno w czwartej i piątej dziesiątce.

Życiowy sezon

Choć w przypadku Pungertara ciężko mówić o czasach życiowej formy, na odnotowanie z pewnością zasługuje jednak sezon, w którym udało mu się osiągnąć najlepsze wyniki w swojej karierze. Zdecydowanie największym osiągnięciem byłego słoweńskiego zawodnika były dwa podia podczas Letniego Grand Prix w 2013 roku - 28 lipca uplasował się na 3. miejscu w Hinterzarten, a 22 września w Ałmatach odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze występów w zawodach tej rangi. W klasyfikacji generalnej zajął 4. miejsce, tracąc do 3. Andersa Bardala jedynie 3 pkt.

Nie sposób również nie wspomnieć o dwóch zwycięstwach w zawodach Pucharu Kontynentalnego i to podczas jednego weekendu - odniósł je dwa sezony wcześniej 12 i 13 stycznia 2011 roku w południowokoreańskim Pjongczangu. Całość sezonu 2010/2011 obfitowała w niezłe występy i całkiem stabilną formę, dzięki czemu w klasyfikacji generalnej uplasował się na wysokim 5. miejscu.

Zdecydowanie gorzej wiodło mu się w zawodach z cyklu Pucharu Świata. Największym osiągnięciem Słoweńca było 6. miejsce w zawodach rozgrywanych 14 grudnia 2014 roku w rosyjskim Niżnym Tagile. Tydzień później zajął 7. lokatę w szwajcarskim Engelbergu, a całość sezonu 2014/2015 zakończył na - również najlepszym w karierze - 25. miejscu. I choć Matjažowi nigdy nie brakowało ambicji i samozaparcia, smutny koniec jego kariery postanowił napisać los i z pozoru niegroźna, jednak uciążliwa i odnawiająca się kontuzja.

Przedwczesne zakończenie kariery

Kilka ostatnich sezonów to dla Pungertara ciągła walka z odnawiającą się kontuzją kostki, której nabawił się podczas gry w siatkówkę z kolegami z drużyny. - Sztab szkoleniowy zakazał nam gry w piłkę nożną w trakcie treningów. Ciężko było mi się tym pogodzić, bo uwielbiałem w nią grać - nie ukrywa w rozmowie ze słoweńskim portalem siol.net

W związku z tym zamiast w nogę graliśmy w siatkówkę, która ostatecznie przyniosła mi pecha. Podczas jednej z gier źle skoczyłem i skręciłem kostkę. Niestety wyraźnie odbiło się to na mojej karierze, uraz wciąż się odnawiał, a kontuzja nigdy nie została już do końca zaleczona - wspomina. - To było ciągłe cierpienie, ból sprawiało mi nawet siedzenie, a kilkugodzinne podróże vanem na kolejne zawody były coraz trudniejsze. Urazy wciąż się ciągnęły, pojawiły się także problemy z bólami krzyżowymi. Długo z tym walczyłem, ale niestety moje problemy zdrowotne okazały się zbyt poważne - dodaje.

Karierę postanowił zakończyć pod koniec 2017 roku, zaraz po mistrzostwach Słowenii, jednak do dziś zdarza mu się miewać sny o ukochanej dyscyplinie. - Ciągle marzę o skakaniu, o swoich lotach, to był dla mnie wyjątkowy czas, piękne lata. Jak jednak sam przyznaje, teraz po czasie nie odważyłby się usiąść na belce i oddać skoku. - Nie byłbym już w stanie skakać. Skoki narciarskie to nie dyscyplina, do której może wrócić kiedy chcesz. Po takiej przerwie powrót na skocznię mógłby być bardzo niebezpieczny - dodaje.

Podziw dla rodaków

Pungertar uważnie śledził świetne występy swoich rodaków na tegorocznych XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. W konkursie drużyn mieszanych Słowenia zdobyła złoto, o krok od tego samego była podczas drużynowego konkursu mężczyzn, w którym ostatecznie zajęła jednak 2. miejsce, ustępując triumfującym Austriakom. Świetne występy indywidualne zaliczyły także słoweńskie skoczkinie - na obiekcie normalnym mistrzynią olimpijską została Ursa Bogataj, a Nika Kriznar była 3. Gorycz porażki musiał przełknąć Peter Prevc, który w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni uplasował się zaraz za podium, tracąc do 3. Dawida Kubackiego zaledwie pół punktu. Jak przyznaje Pungertar, z podziwem przygląda się poczynaniom swoich rodaków. - W Pekinie byliśmy faworytami do zdobycia złotego medalu. Wiele razy nie doceniano naszej reprezentacji, jednak teraz traktowano nas z szacunkiem. Zasłużyliśmy na triumf, jednak Timiemu (Zajc - przyp.red.) przyszło walczyć z wiatrem. Do teraz nie wiem jak to się stało, że sytuacja tak nagle odwróciła się na korzyść Austriaków, ale skoki narciarskie zawsze były nieprzewidywalne. Najważniejsze, że mamy medal - stwierdza. Z uznaniem wypowiada się także o narodowej drużynie mieszanej. - Nie mogłem uwierzyć w to jak świetni byli podczas tych zawodów. Nieważne których zawodników byśmy wtedy wystawili, a i tak triumfowalibyśmy w konkursie mieszanym. Straszna szkoda, że nie rozgrywano konkursu kobiet na skoczni dużej - dodaje.

Życie po skokach

Aktualnie Pungertar jest swoim własnym szefem, prowadzi dwa sklepy internetowe, a razem z żoną - absolwentką fotografii - oferują także fotograficzną obsługę rodzinnych uroczystości, przede wszystkim wesel. - Często goście weselni mnie rozpoznają, widzę jak mi się przyglądają. Podchodzą i mówią, że skądś mnie znają albo długo mnie obserwują i pytają potem, czy może kiedyś nie skakałem - śmieje się.

Z kontuzją kostki Słoweniec zmaga się niestety po dzień dzisiejszy. - Ból wciąż jest w moim życiu obecny, a stany zapalne pojawiają się bardzo szybko. Nie służy mi siedzący tryb życia, ulgę przynosi bycie w ruchu, np. bieganie. Na szczęście moje dzieci bardzo dbają o to, by tego ruchu mi nie brakowało - żartuje.