Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Rzeczy ważne i ważniejsze

Niektórzy ludzie uważają, że piłka nożna jest sprawą życia i śmierci. Jestem rozczarowany takim podejściem. Mogę zapewnić, że to coś o wiele ważniejszego - powiedział kiedyś Bill Shankly - legendarny trener Liverpoolu. Bawi mnie ten bon mot, ale się z nim nie zgadzam.


Dla mnie też skoki narciarskie - a poświeciłem im niezły kawałek życia - nie są sprawą ważniejszą od życia i śmierci. Sprawą życia i śmierci - i to tak w tak dosłownym znaczeniu, że bardziej  dosłownie już przecież nie można - jest wojna. Zacznijmy jednak od skoków, bo to jednak portal sportowy.

Lahti jak to Lahti. Wielkie święto sportu. Dla skoków tym większe, że oglądaliśmy aż trzy konkursy. Najwięcej radości przyniósł nam oczywiście ten piątkowy, bo Polak na podium tej zimy, to jednak rzadki cymes. Na razie nasza żelazna trójka uszczęśliwia nas wyłącznie trzecimi miejscami. Kamil Stoch był trzeci w Niemczech, Dawid Kubacki wywalczył brązowy medal w Chinach a teraz trzecie miejsce zajął Piotr Żyła. Przy okazji stał się czwartym najstarszym podiumowiczem w historii pucharu świata. Starsi są tylko samuraje - Kasai i Okabe, oraz Simon Ammann. Szanujmy to co jest, może jeszcze będzie lepiej? Kiepski jest ten sezon, ale ważne, że są jakieś przebłyski i pozytywne elementy. Trzeba być optymistą. "Nie ma się co przejmować. Wszystko się jeszcze ułoży albo się nie ułoży" - powiedział kiedyś złotousty Matti Nykänen.

Nie przejmuje się pewnie Stefan Kraft, który do swojej kolekcji długich zwycięstw dołożył kolejne. A dzień później, powtórzył wyczyn w drużynie. Z cyklu: szukamy pozytywów - oddaliśmy w sobotę tylko siedem skoków a i tak pokonaliśmy Rosję. Jeszcze w Zhangjiakou było to nie do pomyślenia a przecież minęły tylko dwa tygodnie. Na półmetku traciliśmy do podium zaledwie 3,4 pkt. do podium. Kto wie, kto wie, jakby to się potoczyło...  A ten cały Jukkara to chyba po zakończeniu kariery w FISie (oby rychłym) to chyba sklep obuwniczy otworzy. Nic tylko buty i buty. To już pod fetysz podpada...

 

Nie zdarza się to często, więc warto odnotować. W niedzielę obejrzeliśmy dwunaste w historii i pierwsze od pięciu lat zwycięstwo ex-aequo dwóch zawodników w PŚ. 11 lutego 2017 w Sapporo konkurs wygrali na spółę Maciej Kot i Peter Prevc. Teraz - po raz pierwszy w historii - na najwyższym stopniu podium stanęli wspólnie Norweg i Japończyk. A konkretnie Golas ze Smokiem. Golas odniósł swoje trzynaste zwycięstwo w karierze. Dzięki temu najpłodniejszy w PŚ triumfator z Norwegii, dogonił najpłodniejszego w PŚ triumfatora z... Kanady. Tak, tak, Granerud zrównał się w liczbie zwycięstw z Horstem Bulau'em. Zauważmy też najlepszy występ Dawida Kubackiego w tym sezonie. 

 

Trzeba przyznać, że walka o Kryształową Kulę między Smokiem a Szerszeniem jest zacięta. Wyrywają sobie ten plastron co chwila. Ja stawiam na Smoka, ale też cieszę się, że rywalizacja nadal trwa. Oby było ciekawie do samego końca. 

Trudno się dziwić, że w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę sprawy sportowe zeszły w ten weekend na drugi plan. Mówiło się i nadal mówi choćby o kolejnym absurdzie wymyślonym przez FIS. Pertile wymyślił to sobie tak: w zawodach startują Rosjanie, ale jakby ktoś stanął na podium, to już nie będą Rosjanie. Klimow na belce i na odjeździe to Rosjanin z rosyjską flagą na kasku i na grafice telewizyjnej. Ale jakby stanął na podium to już bezpaństwowiec bez flagi, któremu zagrają fanfary. Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Żenua.

Jeszcze więcej mówiło się o hasłach, które Kamil Stoch wypisał na swoich nartach. Jego deklaracja - jako jedynego skoczka w całej stawce - odbiła się szerokim echem w polskich i zagranicznych mediach. W pierwszej serii Kamil skakał z ogólnym jeszcze hasłem antywojennym. W drugiej serii dodał zwrot wyrażający solidarność z Ukrainą. Również w wywiadach po konkursie otwarcie mówił, że trudno jest czerpać radość ze skoków, gdy tuż za polską granicą trwa wojna i ludziom dzieje się krzywda. Wobec milczenia zdecydowanej większości skijumpingfamily taki gest z całą pewnością wiele oznacza.

Są też tacy, którzy uważają, że takie deklaracje to za mało. Polscy piłkarze wyrazili jasno swoje zdanie i PZPN ogłosił, że Polska nie zagra w barażach z Rosją. Takie samo stanowisko zajęli następnie Szwedzi i Czesi. Polscy i francuscy siatkarze zapowiedzieli, że nie pojadą na Mistrzostwa Świata do Rosji. Międzynarodowa Unia Biathlonu podjęła decyzję, że rosyjscy i białoruscy biathloniści mogą rywalizować wyłącznie jako neutralni zawodnicy - nawet ich kombinezony nie mogą sugerować kraju pochodzenia. Norweski Związek Narciarski nie chce, żeby rosyjscy skoczkowie uczestniczyli w nadchodzących zawodach Pucharu Świata i MŚ w lotach rozgrywanych w Norwegii. To wbrew pozorom mocny przekaz, bo kto wybiera się w gości, gdy gospodarz wyraźnie mówi, żebyś spadał na szczaw? Tymczasem FIS zrobiła na razie niewiele - odwołała zawody w Rosji. A reakcja Sandro Pertile na demonstrację Klimowa była tak ciapowata jak rozgotowany budyń.

Czy skoczkowie polscy, a także z innych krajów, powinni zdecydować się na bardziej stanowcze kroki? Być może. Sygnał jako pierwszy dał Andreas Alamommo, który na swoim profilu facebookowym stwierdził, że FIS powinna rozważyć wykluczenie rosyjskich zawodników ze wszystkich zawodów pod swoją egidą. W tym samym poście wyraził solidarność z kombinatorem norweskim Dmytro Mazurczukiem, który w szeregach Gwardii Narodowej walczy o wolność swojej Ojczyzny.

 

Łatwiej było PZPN zbojkotować marcowy baraż, niż skoczkom z dnia na dzień postawić FIS pod ścianą. FIFA miała więcej czasu, by odnieść się do tej całej sytuacji. To, że FIFA zamiast wyjść z twarzą, dała zgoła innej części ciała, to już insza inszość. Podejrzewam jednak, a w każdym razie mam taką nadzieję, że na tym się nie skończy. I mam wielką nadzieję, a nawet zamierzam na miarę swoich skromnym możliwości zrobić co się da, by i FIS przestała chować głowę w piasek.

Z kolei wszystkim tym, którzy powtarzają mantrę "nie mieszajmy polityki do sportu" chcę wyjaśnić jak sołtys krowie na miedzy: wojna, a szczególnie ta wojna, wykracza daleko poza ramy zwykłej polityki. Ponieważ sportowcy czy działacze często używają dyplomatycznego języka, a dyplomatyczny język czasem zamazuje prawdziwy obraz rzeczywistości, to ja nazwę rzeczy po imieniu. Nie mamy do czynienia z jakimś konfliktem, "trudną sytuacją", "niepokojącymi wydarzeniami". Tu nie ma dwóch krajów, które szukają w wojnie swoich korzyści. Mamy do czynienia z bandyckim napadem Rosji na Ukrainę. Bandyckim - bo bez wypowiedzenia wojny. Bo bomby i rakiety regularnie spadają na osiedla mieszkalne. Bo ostrzelano przedszkole i karetkę. Bo dywersanci na ulicach Kijowa zabijają cywili. Rosyjscy sportowcy są sponsorowani przez Kreml. Są częścią propagandowej machiny, która ma Putinowi dawać prestiż. Sukcesy rosyjskich sportowców są wykorzystywane do budzenia nie tylko domy narodowej, ale wręcz szowinizmu rosyjskich nacjonalistów. Pomagają moskiewskiemu satrapie utrzymywać się przy władzy. Sport i związany z nim biznes są elementem tzw. soft power danego kraju. 

To jest naprawdę w naszym interesie, by zaszkodzić putinowskiej Rosji w każdy możliwy sposób. Nie tylko naszym - polskim. Naszym - ludzi, którzy chcą żyć w krajach które nazywamy demokratycznymi. Niemcy i Japonia - kraje, które zostały uznany przez społeczność międzynarodową za winne agresji i wywołania II wojny światowej - nie wystąpiły na Igrzyskach Olimpijskich w 1948 roku. Ani letnich w Londynie, ani zimowych w Sankt Moritz. Rosja powinna zostać wykluczona ze światowego sportu na tak długo, jak długo rządzi nią Putin. To powinno się zresztą było wydarzyć już dawno temu. I dawno temu byli ludzie, którzy odważnie i głośno o tym mówili. Jednak byli nieliczni a ich głos był słaby. Teraz klimat się zmienia i wielu możnych tego świata czuje, że Kreml przekracza kolejne granice. Teraz jest czas, by mówić o tym głośno, wołać i krzyczeć, wywierać presję i głosować portfelem. Być może decydenci zrozumieją, że ten czas teraz, to czas najwyższy. 

Tabelki wrócą w następnym felietonie. Do tego mi po prostu nie pasują.

 

Cytat zupełnie na temat:

[...........................................................................]

Komentatorzy Eurosportu za każdym razem, gdy skakali skoczkowie z tego dużego kraju na wschód od Ukrainy.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał. Będę wywalał na zbity pysk. A ruskich trolli - jakby się jakieś przypętały - będę wywalał nawet szybciej i chętniej niż tych, co łamią zwyczajowe punkty regulaminu. иди на хуй.