Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Od poważnej kontuzji do lotu na 244 metry. Hayboeck zadowolony z sezonu

Gdy zaczynał się sezon zimowy, a skoczkowie byli już poniekąd myślami w Pekinie, Michael Hayboeck był w trakcie rehabilitacji po operacji kręgosłupa, a zima jawiła mu się jako wielka niewiadoma. Choć na igrzyska z formą nie zdążył, to sezon zakończył w stylu, który wciąż rokuje dobre wyniki w przyszłości. 


- W Klingenthal przed LGP po raz pierwszy zauważyłem, że dzieje się ze mną coś dziwnego - opowiadał w grudniu. - Pewne ruchy powodowały bóle neuropatyczne kręgosłupa. Kiedy wróciłem do domu, nie mogłem ani siedzieć, ani leżeć, ani stać. W niedzielę wykonano mi w szpitalu rezonans magnetyczny i wtedy zdiagnozowano u mnie przepuklinę związaną z wysunięciem krążka międzykręgowego. Dzień później mój brat zabrał mnie do Innsbrucku do dr. Gabla, który jest absolutnym ekspertem w tej dziedzinie. Dr. Gabl wykonał jeszcze kilka testów, spojrzał na zdjęcia i powiedział, że powinienem być natychmiast operowany. Już cztery godziny później leżałem na stole operacyjnym.

Do udziału w zawodach wrócił tuż po świętach Bożego Narodzenia. Podczas Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu zajął trzecie miejsce. Wydawało się, że powrót do Pucharu Świata zakończył falstartem, bo nie przeszedł kwalifikacji w Innsbrucku, tyle że zawody w stolicy Tyrolu zostały odwołane i przeniesione do Bischofshofen. Tam 31-letni Austriak zajął już rewelacyjne dziewiąte miejsce.

Większość zimy spędził w "drugiej lidze", notując łącznie sześć miejsc na podium, w tym dwa triumfy. Do zmagań elity powrócił na loty. Na mistrzostwach w Vikersund zajął 7 pozycję, nieźle prezentował się też w Oberstdorfie i Planicy. Sezon zakończył lotem na 244,5 m, który dał mu dziesiątą lokatę podczas finałowych zawodów w Słowenii. 

- Mamy w drużynie wielu dobrych, młodych zawodników, trzeba ciężko zapracować na to, by skakać w Pucharze Świata. Byłem bardzo zadowolony z moich występów w Turnieju Czterech Skoczni, pokazałem, że jestem na dobrej drodze, a nawet miałem teoretyczną szansę zakwalifikować się do kadry na igrzyska. W październiku wydawało się to abstrakcją - mówi zadowolony Hayboeck.

Trzecie igrzyska przeszły mu ostatecznie koło nosa, ale nie był to dla niego bynajmniej powód do rozpaczy. - W tym czasie mogłem skoncentrować się na sobie, swoim ciele i krok po kroku przymierzać się do powrotnej drogi na szczyt. Cieszę się, że byłem w stanie przyczynić się do naszego zwycięstwa w Pucharze Narodów. Szczególnie zadowolony jestem z ostatniego skoku, z którego mogłem się w pełni cieszyć. Trudno mi sobie wyobrazić lepsze zakończenie. 

- Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, sezon był rewelacyjny, bo tak naprawdę od jesieni miałem tylko pod górę. Po udanej operacji, dobrze zaplanowanej rehabilitacji i wielkich postępach cieszę się, że udało mi się stanąć na podium w Kontynentalu i w drużynówce w Pucharze Świata. Czuję się teraz świetnie. Przy dobrym przygotowaniu będę w stanie w pełni wykorzystać mój potencjał w przyszłym sezonie - zakończył reprezentant Austrii. 

Jednym z głównych celów Hayboecka na kolejny sezon będą Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym w Planicy. Podopieczny trenera Andreasa Widhoelzla ma do wyrównania rachunki z imprezami rangi mistrzowskiej. Wywalczył dotąd siedem drużynowych medali mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, ale nie ma w tym dorobku żadnego indywidualnego krążka.