Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Janne Ahonen: "Patrz tata, tam jest Adam Małysz!"

Janne Ahonen, mimo "dopiero" drugiego miejsca, w wielkim stylu zakończył 53. Turniej Czterech Skoczni. Niesamowity w tym sezonie Fin przegrał tylko z Martinem Hoellwarthem, ale w drugiej serii zawodów w Bischofshofen oddał przepiękny skok na 140,5m. Ten koniec serii zwycięstw Ahonena wydaje się jednak nie martwić ani jego ani trenera Tommi Nikunena.

"Tak naprawdę wszyscy są szczęśliwi. Jestem szczęśliwy, Martin jest szczęśliwy, bo wygrał w Bischofshofen i Sven Hannawald jest bardzo szczęśliwy, że nie wygrałem wszystkich konkursów Turnieju Czterech Skoczni" - mówi lider Pucharu Świata.

"To był wspaniały turniej. Jestem bardzo zadowolony ze wszystkich oddanych w konkursach skoków. Dzisiaj wreszcie przegrałem. Wszyscy mogli zobaczyć, że można ze mną wygrać " - skromnie dodaje Janne Ahonen.

"Czy to już koniec mojej passy? Nie wiem. Zobaczymy w Willingen. Jeśli Martin Hoellwarth będzie znów tak dobrze skakał, to nie mam z nim szans. Na pewno zrobię wszystko, żeby wygrać. Mnie się jeszcze nie znudziło. Czy mój syn ucieszył się na mój widok? No, nie wiem. Pierwsze co od niego usłyszałem to: "Patrz, tata, tam jest Adam Małysz!" - humorystycznie zakończył Ahonen.

Tymczasem trener niesamowitego Fina - Tommi Nikunen - również bardzo spokojnie traktuję pierwszą od Harrachova porażkę Janne:

"Pierwsza od dawna porażka nie robi na nim wrażenia. Zapewniam, że zdawał sobie sprawę, iż taka jest kolej rzeczy. W tej dyscyplinie to się mogło zdarzyć w każdym momencie i kompletnie nie miało dla niego znaczenia, czy pokona go Hoellwarth, Małysz, czy jakikolwiek inny skoczek. Jego interesuje tylko to, że jest liderem Pucharu Świata. O tym, kto zajmuje pozostałe miejsca, nie ma pojęcia" - tłumaczy Nikunen.

"Jego serię zwycięstw dość łatwo wyjaśnić. Nie byłoby jej, gdyby nie wprowadzenie nowych przepisów wagowych. Jeszcze w ubiegłym sezonie dominowali skrajnie wychudzeni zawodnicy osiągający sukcesy głodem. W lecie wszyscy oni musieli dostosować się do nowych limitów, żeby móc skakać na odpowiednio długich nartach, czyli utyć. A Janne nie musiał niczego zmieniać" - zakończył trener kadry fińskich skoczków