Strona główna • Tureckie Skoki Narciarskie

Fatih Arda Ipcioglu: Przyjdzie czas, by myśleć o medalach

Turecki skoczek Fatih Arda Ipcioglu, który ostatniej zimy wywalczył swoje pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zyskał sobie w Polsce spore grono sympatyków, a jego historia stała się inspirująca dla wielu kibiców. W rozmowie z portalem Cerkesvuslathaber.com opowiedział o swoich osiągnięciach i marzeniach, które ma do zrealizowania.


Końcówka sezonu była pierwszą dla reprezentantów Turcji możliwością zmierzenia się ze skoczniami do lotów. Choć najlepszy spośród skoczków znad Bosforu nie awansował ani razu do czołowej trzydziestki któregoś z konkursów rozgrywanych na obiektach mamucich, to swoją przygodę z gigantycznymi skoczniami zdecydowanie zapisuje po stronie plusów.

- Na każdej ze skoczni do lotów biłem swój rekord życiowy - cieszy się Ipcioglu. - Najpierw udało mi się uzyskać 183 metry podczas zawodów w Norwegii, potem 186 metrów w Niemczech i wreszcie 196,5 metra w Słowenii. Uważam to za bardzo dobre osiągnięcie. Zawodnicy, z którymi teraz rywalizuję, skoczyli 200 metrów nawet po 200 razy i więcej, a ja swój wynik bliski dwustu metrom uzyskałem już w trzecich zawodach  Zawsze byłem gotowy, by zrobić więcej, niż jestem w stanie. Skocznie do lotów są dwa razy większe niż te, na których wcześniej skakaliśmy. To był niezły dreszcz emocji i majestatyczne konstrukcje. Prędkość podczas wyjścia z progu wynosi 102-105 kilometrów, w powietrzu wzrasta ona do 115-120 kilometrów.

Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nic więc dziwnego, że Ipcioglu po swoim przełomowym sezonie ma ochotę na więcej. - Planuję powiększyć mój dorobek punktowy w Pucharze Świata przez regularne wchodzenie do czołowej "trzydziestki" - zapowiada. - Potem chciałbym skierować moje oczy na medale. W tym sporcie wszystko jest możliwe. Medal, który Kanada zdobyła w mieszanej drużynie podczas ostatnich igrzysk olimpijskich, wzbudził zdumienie na świecie. Nikt nie sądził, że coś takiego może się wydarzyć. Wierzę, że w skokach będę pionierem, zarówno jeśli chodzi o wprowadzanie sportów zimowych do naszego kraju, jak i o osiąganie sukcesów. Wydawało się niemożliwe, by w tak krótkim czasie zdobyć punkty Pucharu Świata i Letniego Grand Prix, dwukrotnie zakwalifikować się na igrzyska, zająć 6. miejsce w zawodach Pucharu Kontynentalnego i wyśrubować mocno rekord Turcji.  A to wszystko w zaledwie 14 lat.

"Latający Turek" ma nadzieję, że on i jego koledzy z reprezentacji są tymi, którzy przecierają szlaki kolejnej generacji. - Wyniki, które osiągnąłem przyciągnęły uwagę ludzi - zauważa. - Skoki narciarskie stają się rozpoznawalne. Dysponujemy tylko skoczniami w Erzurum, ale mam sygnały, że małe dzieci z całego naszego kraju, ze Stambułu i Ankary, też chciałyby skakać. Mam nadzieję, że będą reprezentować nasz kraj jeszcze lepiej niż my. Jesteśmy pierwszymi w tym sporcie, utorowaliśmy drogę, poprowadzimy ich naszym doświadczeniem. Ale trzeba tu dużo systematyczności i dobrze zaplanowanej pracy.