Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Myśl o Trondheim 2025 napędza Forfanga. "Praca zaczyna się teraz"

Johann Andre Forfang po nieudanej i frustrującej zimie nie składa broni. Wicemistrz olimpijski z 2018 roku znalazł się w kadrze narodowej na najbliższą zimę i już kreśli długoterminowe plany. Najważniejsze punkty to domowe mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym i następujące po nich igrzyska we Włoszech.


26-latek zakończył sezon 2021/22 z dorobkiem 303 punktów, co dało mu 24. pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Niżej w historii swoich występów pośród elity znalazł się tylko przed pięcioma laty (27. lokata). Największym ciosem dla podopiecznego Alexandra Stoeckla był brak możliwości pokazania się na igrzyskach w Pekinie. Forfang nie pojawił się w Zhangjiakou z powodu przedłużającej się walki z COVID-19. Wcześniej pozytywne wyniki testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 spowodowały absencję mistrza Norwegii w Titisee-Neustadt i Willingen. Trudne chwile pomagała mu przetrwać partnerka, Kristin Solberg.

Przeczytaj także: Forfang nie doleci do Pekinu. "To nie jest sprawiedliwe"

- Kristin rozpala we mnie iskrę. Na skoczni było wiele trudnych chwil, ale czuję się z nią niesamowicie dobrze. Zamieszkaliśmy razem w Trondheim - mówi o swojej relacji z kobietą, wraz z którą spędził posezonowe wakacje na Seszelach. Norweskie media jako ciekawostkę podają fakt, że para poznała się przed dwoma laty poprzez aplikację randkową.

Po bolesnej walce z czasem, zakończonej olimpijskim fiaskiem, Forfang wrócił do pucharowej stawki, a marcowy turniej Raw Air rozpoczął od wygrania prologu w Lillehammer i prowadzenia po pierwszym dniu zmagań. Dzień później nie awansował do czołowej "30" i stracił szanse na końcowy sukces. W Oslo finiszował dziesiąty, by dzień później przepaść w kwalifikacjach.

- Chodziłem i byłem bardzo rozczarowany. To nie jest miejsce, w którym chcę być. Ale czuję, że mam wystarczająco duże doświadczenie, abym mógł uwolnić swój potencjał - twierdzi Forfang pytany o miniony sezon przez dagbladet.no.

Norweg pod koniec zimy sprawił sobie przyjemność przy okazji rywalizacji na mamutach. W Vikersund został drużynowym medalistą mistrzostw świata w lotach, w Oberstdorfie osiągnął najlepszy rezultat w sezonie (5. pozycja), a w Planicy wraz z zespołem stanął na podium.

Forfang zdaje sobie sprawę ze sporych rezerw. - W przyszłości czeka mnie dużo pracy technicznej. Muszę raz po razie wykonywać odpowiednie próby na skoczni pod kątem technicznym. Tutaj muszę się poprawić, a praca zaczyna się teraz - podkreśla zmobilizowany skoczek, który do tej pory trzykrotnie brylował w Pucharze Świata.

- Najbardziej motywują mnie mistrzostwa świata, które w 2025 roku odbędą się u mnie w Trondheim. Kolejny sezon to igrzyska olimpijskie - wskazuje cele na nadchodzące lata. Norweg podczas najbliższej imprezy czterolecia będzie miał niespełna 31 lat.

W ślady za swoim przyjacielem ze skoczni nie poszedł Matias Braathen. 25-latek, który w styczniu 2021 roku został brązowym medalistą krajowego czempionatu na dużym obiekcie, porzucił marzenia o podbiciu świata narciarstwa klasycznego.

- Dziękuję kolego! Będę za tobą tęsknić na skoczni - skomentował Forfang pożegnalny wpis rodaka.