Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Odejście Jana Matury i dziura w budżecie - kolejne problemy Czechów

- Jeśli nie znajdziemy trzech milionów koron, skoki narciarskie w naszym kraju mogą zniknąć - przyznaje otwarcie Jakub Janda szef skoków u naszych południowych sąsiadów. A to niejedyne zmartwienie tamtejszych decydentów.


Tomáš Vančura, Viktor Polášek, Vojtěch Štursa, Čestmír Kožíšek to tylko kilka nazwisk spośród przedstawicieli czeskich skoków, którzy w ostatnim czasie pożegnali się ze skocznią. Tamtejsza federacja podziękowała też za współpracę Filipowi Sakali, ten jednak zamierza indywidualnie przygotować się do następnego sezonu. Ze sztabu szkoleniowego odszedł niedawno asystent trenera Vasji Bajca, Jan Matura, który wzmocni francuski zespół.

- Wiadomo w jakim stanie są nasze skoki. Matura skorzystał po prostu z bardziej atrakcyjnej finansowo oferty. Niestety, nie byliśmy w stanie spełnić jego oczekiwań - przyznaje Jakub Janda, który aktualnie próbuje uzupełnić lukę w sztabie.

W związku z kiepskimi wynikami, czeski związek nie może narzekać na nadmiar podmiotów chętnych do sponsorowania tamtejszych skoczków. - Jeśli nie znajdziemy trzech milionów koron, skoki narciarskie mogą zniknąć w naszym kraju. Taki jest teraz obraz sytuacji. Musimy się mocno postarać, by nie pozwolić umrzeć tej dyscyplinie. Ale wierzę, że uda nam się to zrobić - mówi zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2005/06.

Federacja zdecydowała się postawić na młodych skoczków, jedynym przedstawicielem starszej generacji w kadrze będzie Roman Koudelka. - Mamy pewne talenty, z którymi trzeba pracować, by ich przejście z kategorii juniorów do seniorów było jak najpłynniejsze. Wierzę, że w ciągu kilku lat uda nam się tak wprowadzić ich do Pucharu Świata, by przynajmniej potrafili zdobywać tam zdobyć punkty – zakończył Janda.