Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Nowa rola Łukasza Kruczka. "Trenerka cały czas jest moim celem"

- Najważniejsze imprezy dopiero mają przyjść. Trzy lata to krótki okres dla zawodniczek, by przepracować go i dokonać rewolucji. Ten projekt cały czas trwa. Nie uważam go za zamknięty. Wierzę w to i cały czas mam zamiar być bardzo zaangażowany w to, by skoki kobiet były na rozwojowym etapie, a nie zanikającym - mówi nam Łukasz Kruczek, który po trzech sezonach prowadzenia narodowej kadry skoczkiń otrzymał nową rolę w Polskim Związku Narciarskim.


Skijumping.pl: Niegdyś skoczek, do tej pory trener, a aktualnie?

Łukasz Kruczek. Aktualnie koordynator. Trener-koordynator. To nowe stanowisko, którego nie było w związku od jakiegoś czasu. Mam bardzo szeroki zakres obowiązków. Jesteśmy na etapie formułowania ścisłego planu pracy, dochodzi sporo nowych zajęć. Zajmuję się porządkowaniem kwestii, które do tej pory były trochę zapomniane. Będę miał do czynienia między innymi z programem LOTOS Cup, więc trochę tego jest.

Dyrektorem-koordynatorem ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim nadal jest Adam Małysz. Nie dochodzi do kolizji obowiązków?

Wyjaśniliśmy to między sobą. Adam Małysz jest przede wszystkim przy najważniejszych kadrach, a ja jestem poziom niżej.

Co z karierą trenerską? 

Trenerka cały czas jest moim celem. Przede wszystkim uważam się za szkoleniowca. Jako trenerem jestem związany z uczelnianym klubem w Katowicach i z tej strony będę na co dzień wspierał zawodniczki.

Nowy układ żeńskich skoków w Polsce na pierwszy rzut oka jest dość skomplikowany. Powołano kadry narodowe, skoczkinie są podzielone na regionalne grupy szkoleniowe, a do tego dochodzi trening klubowy. Jak ma to funkcjonować w sezonie 2022/23?

W pewnym sensie usankcjonowaliśmy sytuację, która miała miejsce już w zeszłym roku. Tatrzańska grupa trenuje głównie w Zakopanem, a beskidzka przede wszystkim w Szczyrku. Zawodniczki są przypisane do grup z racji przynależności klubowych. Te grupy mają przypisanych trenerów, którzy będą odpowiedzialni za prowadzenie zajęć podczas centralnych akcji. Takie cały czas będą prowadzone i obie grupy regionalne będą ćwiczyły razem. Pomiędzy nimi zawodniczki trenują przede wszystkim w oparciu o kluby. Wygląda to podobnie do męskich skoków, gdzie pomiędzy zgrupowaniami będą prowadzone zajęcia z trenerami bazowymi. Nie ma podziału na kluby, natomiast ustanowiono regionalnych szkoleniowców. To podobny schemat, ale w przypadku kobiet oparty o kluby.

Podhale to Marcin Bachleda i Jakub Kot, z kolei Szczepan Kupczak i Wojciech Tajner to trenerzy beskidzcy. Jaką rolę szkoleniową w tym procesie będzie pełnić Łukasz Kruczek?

Ja jestem na samym dole, w szkoleniu klubowym. Mowa o okresie pomiędzy zgrupowaniami, natomiast jestem do dyspozycji wszystkich grup, jeżeli byłaby taka potrzeba.

W kadrze narodowej znalazły się olimpijki - Nicole Konderla i Kinga Rajda, a także letnia mistrzyni kraju - Kamila Karpiel. Odpowiedzialni za przygotowanie programu treningowego dla tej trójki będą kolejno Szczepan Kupczak oraz Marcin Bachleda?

Oczywiście w porozumieniu z trenerami klubowymi. To wszystko musi dobrze działać. Nie może być sytuacji, kiedy zawodniczka jedzie na zgrupowanie i trenuje według całkowicie innego zamysłu, a następnie wraca na tydzień do klubu, gdzie trener ma odmienną koncepcję. Tutaj musi być dobra nić porozumienia i wspólne planowanie.

Co będzie decydowało o tym, że dana skoczkini pojedzie na konkretne zawody międzynarodowe?

Wyznaczyliśmy kryteria, które zawodniczki muszą spełnić. Mowa o wynikach i kwestiach fizjologicznych. O wyjeździe będą decydować wyniki krajowych zawodów, natomiast w przypadku dłuższej przerwy będą realizowane wewnętrzne sprawdziany.

Kto będzie dawał sygnał do startu polskim skoczkiniom przy okazji rywalizacji w Pucharze Świata?

Marcin Bachleda i Szczepan Kupczak objęli równorzędne stanowiska, więc to kwestia dogadania. Myślę, że mądrym rozwiązaniem będzie wymienność zajmowania miejsca na skoczni w danym dniu, bo dobrze jest, gdy trener widzi zawodniczki z różnych perspektyw.

Szczepan Kupczak nie zakończył kariery dwuboisty. 29-latek nadal marzy o starcie na mistrzostwach świata w Planicy. Co w przypadku konfliktu terminów?

Będziemy działać na bieżąco. Na tę chwilę Szczepan tak ułożył plan, by do tych konfliktów nie dochodziło, a jednocześnie mógł próbować realizować swoje cele. Poza tym mamy dwóch szkoleniowców na tym samym poziomie. W  przypadku drobnych konfliktów można się posiłkować trenerami wyznaczonymi do pracy w szkołach mistrzostwa sportowego, czyli Jakubem Kotem i Wojciechem Tajnerem.

Wiosną pojawiały się nawet głosy, że nie powstanie kobieca kadra narodowa. 

Grupa szkoleniowa i kadra narodowa to coś innego, choć dla potencjalnego kibica to jest to samo, bo mówimy cały czas o podobnym gronie zawodniczek. Kadra narodowa i przynależność do niej wynika między innymi z wytycznych i możliwości finansowania. Nazewnictwo tych kadr wynika z minimów, które zawodniczki osiągnęły, by być w danej kadrze. Dlatego mamy taki, a nie inny, podział.

Przeczytaj także: Kadry Narodowe Kobiet w skokach narciarskich na sezon 2022/2023

Jak zatem wygląda codzienna praca na nowym stanowisku, o jakim zakresie obowiązków mówimy?

Choćby zbieranie informacji w sprawie bieżących potrzeb od trenerów. Jesteśmy na etapie organizacji szkolenia dla trenerów szkół mistrzostwa sportowego, które będą prowadzić Thomas Thurnbichler i Marc Noelke. Będą dzielić się swoją wiedzą. Były omawiane też kwestie modyfikacji regulaminu zawodów LOTOS Cup. Kilka tygodni temu Mathias Hafele zwrócił się z prośbą o pomoc w ogarnięciu tematu produkcji kombinezonów skokowych w Polsce. Znajomość naszego podwórka jest nieco większa niż w przypadku chłopaków z Austrii, więc służę pomocą. Jest też kwestia patrzenia na to, co dzieje się przy codziennej pracy trenerów, choćby w szkołach mistrzostwa sportowego. Działam w obu regionach, nie tylko w Beskidach.

Trzyletni projekt prowadzenia kadry narodowej polskich skoczkiń to z perspektywy czasu porażka? Poniekąd odsunięto Pana od prowadzenia tej grupy po igrzyskach.

Ten projekt nie był skierowany na Pekin. Chodzi o rozwój polskich skoczkiń. Logicznym jest, patrząc na długość przygotowań, że te najważniejsze imprezy dopiero mają przyjść. Trzy lata to krótki okres dla zawodniczek, by przepracować go i dokonać rewolucji. Ten projekt cały czas trwa. Nie uważam go za zamknięty. Wierzę w to i cały czas mam zamiar być bardzo zaangażowany w to, by te skoki kobiet były na rozwojowym etapie, a nie zanikającym. 

Praca w kobiecych skokach przyniosła ogrom wyzwań.

Jest ich zdecydowanie więcej niż w przypadku mężczyzn. Poniekąd trzeba uczyć się skoków od nowa. Bazowe kwestie, skoki czy biomechanika, są bardzo podobne. Mamy jednak do czynienia z całkowicie innymi organizmami, które inaczej reagują na treningi.

Jaki wpływ na skoki kobiet w Polsce może mieć przyjście Thomasa Thurnbichlera?

Dla Thomasa oczkiem w głowie powinna być męska kadra A. Trzeba jasno powiedzieć, że unika się najważniejszego celu, jeśli koncentracja rozchodzi się na boki. Na pewno cały czas można czerpać z wiedzy i doświadczenia, które posiada. To nie jest trener, który był bardzo widoczny na poziomie Pucharu Świata, ale doświadczenie z niższych szczebli jest bardzo duże. Szczególnie z koordynacji na poziomie austriackich szkół sportowych. Chcemy to wykorzystać i między innymi w tym celu planujemy szkolenie dla trenerów.

Przeczytaj także: "Śnią mi się skoki" - Wiktoria Przybyła kontynuuje rehabilitację

Tej wiosny artroskopii kolana zostały poddane Kinga Rajda i Wiktoria Przybyła, w tle są także inne problemy zdrowotne poszczególnych skoczkiń. To nie będą proste przygotowania do zimy.

Problemy doskwierają szczególnie Wiktorii, ale miejmy nadzieję, że po ostatnim zabiegu wszystko wróci do normy i w ciągu kilku tygodni zacznie trenować na całego. Kinga jest w pełni sił i na początku czerwca planujemy powrót na rozbieg.

Nowy podział na papierze wygląda na skomplikowany, natomiast życzymy powodzenia w realizacji planu i na nowym stanowisku!

Ważne, żeby to wszystko działało. Czasami rzeczy, które na początku wyglądają na skomplikowane, nie są takie w efekcie, z kolei te proste z pozoru rozwiązania okazują się bardzo skomplikowane.

Z Łukaszem Kruczkiem - w Szczyrku - rozmawiał Dominik Formela

Przeczytaj także: Kinga Rajda przeszła zabieg kolana. "Naprawiam części"