Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Przyznaję, że to szalony pomysł" - Szczepan Kupczak skaczącym trenerem

Tego jeszcze w polskich skokach nie było. Szczepan Kupczak nowy trener beskidzkiej części kobiecej reprezentacji Polski, swoje nowe zajęcie będzie łączył z dalszą karierą czynnego sportowca, czyli skokami i biegami narciarskimi składającymi się na kombinację norweską. O tym jak zamierza połączyć to, co wydaje się niemożliwe do połączenia, opowiedział nam w krótkiej rozmowie. 


- Jak doszło do tego, że zostałeś trenerem beskidzkiej grupy naszych najlepszych skoczkiń? Sam zabiegałeś o takie stanowisko czy otrzymałeś taką propozycję?

- Propozycja wyszła ze strony PZN-u. Jest to dla mnie niewątpliwie wyzwanie i próba umiejętności, ponieważ debiut trenerski planowałem troszeczkę z innego poziomu.  Ale cieszę się, że otrzymałem możliwość pracy z tą grupą. Dostałem kredyt zaufania, którego mam nadzieję nie zmarnować. 

- Czy znałeś wcześniej te dziewczyny, które znalazły się pod Twoją opieką?

- Znam dziewczyny, jednak relacja zawodnik-zawodnik jest zupełnie różna od tej zawodnik-trener. Dlatego teraz pojawiło się troszeczkę szersze spektrum widzenia pozwalające zrozumieć trochę więcej. 

- Widać u dziewczyn rozczarowanie minionym sezonem?

- Na pewno oczekiwały więcej od poprzedniego sezonu. Jako ambitne jednostki niewątpliwie przeżyły rozczarowanie i miały dołki emocjonalne, szczególnie że są świadome, iż stać je na dużo więcej. Ważne aby zrozumieć, że bez uczucia rozczarowania i sportowej złości nie byłoby chęci zmiany i wyciągnięcia wniosków. Więc jak na razie spotykam się z zaangażowaniem i zainteresowaniem, tym co robimy i oby ten stan trwał jak najdłużej. 

- Zostając trenerem, nie zrezygnowałeś z kariery kombinatora norweskiego. Jaki masz plan na połączenie tych dwóch ról? Będziesz trenował, prowadząc zajęcia dziewczyn, czy swoje przygotowania zamierzasz realizować w innym czasie?

- Faktem jest, że moja wizja jest wymagająca, a niektórzy twierdzą, że szalona. Jestem jednak w stanie pogodzić niektóre treningi i czasami z tego korzystam, chociażby na siłowni, jednak i tutaj robię to rzadko. Mój plan wykonuję raczej poza planem dziewczyn. Jeśli moja uwaga nie będzie skierowana w stu procentach w danym momencie na moje podopieczne, nie ma mowy o efektywności, dlatego mój grafik jest w tym roku dosyć mocno napięty. Widzę w tym również plusy, jednym z nich jest to, że o kombinacji nie myślę już 24 godziny na dobę (śmiech).

- Co jeśli Twoje zawody będą kolidować z zawodami dziewczyn?

-  Priorytetem są dziewczyny i będę obecny, wtedy kiedy będą siadały na belce startowej. Jeśli jednak w trakcie sezonu będę miał okienko w kalendarzu na start w kombinacji, który nie koliduje z planem dziewczyn, to postaram się z niego skorzystać. Niemniej moim celem są MŚ w Planicy, gdzie nasze konkursy nie kolidują, więc jest o co walczyć. 

- Czy znajdując się poza kadrą, będziesz przygotowywał się zupełnie sam, czy otrzymasz od PZN-u wsparcie w postaci jakiegoś szkoleniowca?

- Trening siłowy oraz wytrzymałościowy leży w mojej gestii, jestem wystarczająco zorientowany, ile można zrobić w okresie przygotowawczym i na czym powinienem się skupić. Jedynie na skoczni potrzebuję pomocy, a tej udzieli mi Łukasz Kruczek, za co również chciałbym z tego miejsca podziękować. Poza tym, mimo że nie widnieję na papierze w składzie kadry, to czuję, że jeśli tylko poproszę, to otrzymam wsparcie od zespołu kombinacji. Póki co realizuję swoje założenia, choć podejrzewam, że kiedyś przyjdzie mi zapłacić zdrowiem za swój faktycznie szalony pomysł (śmiech).

- Czy ewentualne loty dla kombinatorów w Oberstdorfie były jedną z Twoich motywacji do kontynuowania kariery?

- Zawsze było to moim marzeniem ale teraz powiem - sam nie wiem. Mam przed sobą wystarczająco ambitny plan do zrealizowania, więc podejmę się tego, jeśli wszystko inne pójdzie jak po sznurku. Póki co te loty, tak jak zresztą wspomniałeś, pozostają "ewentualne".

- Dzięki za rozmowę i życzę powodzenia w walce na obu frontach.

- Dzięki.