Strona główna • Inne

"To głupota!" - Hannawald ostro o Zimowych Igrzyskach Azjatyckich w Arabii Saudyjskiej

4 października podczas kongresu w Kambodży Olimpijska Rada Azji przyznała Arabii Saudyjskiej prawa organizacji Zimowych Igrzysk Azjatyckich w 2029 roku. Ta decyzja wywołała duże poruszenie w świecie, nie tylko sportu. Pojawiło się wiele głosów krytycznych ze strony organizacji ekologicznych, polityków, sportowców. Od działań Azjatów odciął się zdecydowanie Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Wybór Arabii Saudyjskiej w ostrych słowach skomentował były skoczek  narciarski Sven Hannawald.


Impreza ma się odbyć w położonej na północnym zachodzie prowincji Tabuk, konkretnie na terenie powstającego ośrodka sportów zimowych Trojena, który zlokalizowany będzie w pobliżu także rodzącego się dopiero miasta Neom. Cały projekt budowy metropolii opiewa na 500 miliardów dolarów. Na omawianym obszarze wznoszą się góry na wysokość ponad 2600 m n.p.m., jednak opady śniegu nie są tam wyjątkowo częstym zjawiskiem. 

Projekt będzie musiał być stale zaopatrywany w wodę, co oznacza, że na dłuższą metę będzie zużywał ogromne ilości energii. Zaburzy też całkowicie lokalny ekosystem. Lista zastrzeżeń do tej decyzji jest bardzo długa. - Jestem zaskoczony - mówi wprost Sven Hannawald w swojej bardzo emocjonalnej wypowiedzi. - Już w czasie igrzysk olimpijskich wszyscy zastanawiali się, czy to ma sens, a tu taka sytuacja. Ludzie w Chinach nie wiedzieli nawet co my tam robimy jako sportowcy zimowi, a teraz znowu pojawiają się takie rzeczy. Nie wiem jak ktoś mógł podjąć taką decyzję, to nie ma żadnego sensu. A pieniądze, jakie to wszystko pochłonie... to absurdalne. Może niech przyślą tych sportowców do nas, zapłacimy im za loty. To głupota! - grzmi zwycięzca 50. Turnieju Czterech Skoczni.

Organizatorzy nie opublikowali jeszcze programu imprezy, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że nie znajdą się w nich konkursy skoków narciarskich. Rozegranych ma zostać 29 konkurencji narciarskich i 18 lodowych. 

"To był najtrudniejszy dzień w moim życiu"

Sven Hannawald jest dziś ekspertem w stacji ARD. Spełnia się również w rozmaitych projektach dotyczących zdrowia psychicznego. Często wraca do trudnych momentów ze swojego życia, mając nadzieję, że w ten sposób pomoże niejednej osobie borykającej się z problemami emocjonalnymi. W niedawnym wywiadzie udzielonym portalowi Apotheken-umschau.de opowiedział między innymi o swoich próbach powrotu do wyczynowego sportu i klęsce, jaką się one skończyły.

- W klinice mogłem się łatwo wyłączyć. Ale jak tylko pomyślałem o skokach narciarskich, moje ciało znów stawało się niespokojne. Nie mogłem spać, byłem zlany potem. Zaczęły mi pomagać leki. Dzięki pigułkom wieczorami zacząłem czuć się lepiej. Kiedy rano efekt minął, musiałem zająć się terapią i codzienną rutyną. Pod koniec pobytu w szpitalu czułem się już naprawdę dobrze. Nie mogłem się doczekać powrotu do domu, do rodziców. Ale gdy tylko stanąłem przed drzwiami, poczułem niepokój, miałem drgawki całego ciała. Nauczyło się ono wcześniej się kojarzyć dom moich rodziców ze skokami narciarskimi i wszczęło alarm.

- Pewnego popołudnia siedziałem na kanapie i stwierdziłem, że mam ochotę pobiegać. Przebrałem się, wyszedłem za drzwi i po prostu nie mogłem zacząć biec. Ja, wyczynowy sportowiec! Stopniowo zaczynało być mi lepiej, ale szybko zdałem sobie sprawę, że muszę uważać i nie oczekiwać od siebie zbyt wiele. Po czterech miesiącach byłem wreszcie gotowy do tego, by zacząć myśleć o skokach narciarskich.

- Bardzo chciałem wrócić do Pucharu Świata. Zacząłem ćwiczyć. Ale pewnego dnia w drodze na halę znów poczułem to samo – to było uczucie skrajnego niepokoju i stresu, które wydawało mi się, że przezwyciężyłem dawno temu. Wtedy już wiedziałem.To koniec! Było dla mnie jasne, że jeśli teraz zignoruję to uczucie, znowu trafię do szpitala. Moje ciało powiedziało bardzo wyraźnie: zostaw to! I posłuchałem go. To był najtrudniejszy dzień w moim życiu. Musiałem porzucić moją miłość do skoków narciarskich. I nie wiedziałem co dalej.