Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

"Nie mam wygórowanych oczekiwań" - powrót Maren Lundby

Po raz pierwszy po ponad półtorarocznej przerwie ujrzeliśmy w zmaganiach najwyższej rangi trzykrotną zdobywczynię Kryształowej Kuli, Maren Lundby. Norweżka podzieliła się wrażeniami po pierwszych oficjalnych skokach w Wiśle oraz opowiedziała o swojej drodze do powrotu do międzynarodowej rywalizacji.


- Po powrocie czuję się naprawdę dobrze. Nigdy wcześniej nie byłam w Wiśle. To pierwszy raz na Pucharze Świata w Polsce. Cieszę się, że tutaj jestem. Skocznia jest świetna.

- Za mną ogrom ciężkiej pracy. W dalszym ciągu nie jestem na tym poziomie, który chciałabym prezentować. Mam jeszcze sporo do zrobienia, ale zbliżam się do tego. Cieszy mnie fakt, że mogę powrócić do rywalizacji, jednak nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań odnośnie tego weekendu.

- Chciałabym ponownie wygrywać. Mam nadzieję, że dojdę do poziomu, który mi na to pozwoli w grudniu lub w styczniu. Świetnie byłoby wystartować na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym oraz w konkursie lotów narciarskich.

- Zawsze jest coś nowego, chociaż przez czas mojej nieobecności wiele rzeczy pozostało takich samych. Nieco inaczej wygląda kontrola sprzętowa, ale podsumowując, myślę, że z większością kwestii jest tak, jak było.

- Myślę, że skoki narciarskie kobiet w Norwegii są coraz bardziej popularne, porównywalnie z męską odmianą dyscypliny. Cieszymy się, że mamy wsparcie wśród rodaków. Mocno nam kibicują. Nie tylko dzięki mojemu udziałowi w show telewizyjnym, wcześniej też to tak wyglądało. Ludzie kochają skoki kobiet.

- Od tego sezonu kobiety będą mogły brać udział w konkursach lotów. To świetne dla dyscypliny. Na zawodach w Vikersund na pewno pojawi się wielu kibiców. Być może zjawią się też sponsorzy, którzy będą chcieli nas wesprzeć. Tak możemy sprawić, by nasz sport rósł w siłę.

- Temat BMI dotknął mnie bezpośrednio. W ubiegłym roku było mi naprawdę trudno utrzymać wagę na niskim poziomie. Teraz wracam do normalności. Myślę pozytywnie o przyszłości.

Korepondencja z Wisły, Piotr Bąk i Dominik Formela