Strona główna • Inne

Nie tylko Sara Tajner. Córka Jensa Weissfloga podąża śladami ojca

Pasja przechodzi często z pokolenia na pokolenie. Także pasja do latania na dwóch deskach. Przypadki, w których dzieci kontynuują rodzinne tradycje i przemierzają przestrzenie nad zeskokami skoczni narciarskich, można mnożyć w nieskończoność. W ostatni weekend po raz pierwszy szerokiej publiczności zaprezentowała się przedstawicielka rodu Tajnerów, Sara. Za naszą zachodnią granicą skacze dziewczynka, która chciałaby aby świat skoków znów usłyszał o nazwisku Weissflog.


Ród Tajnerów należy do najliczniej reprezentowanych i najbardziej zasłużonych dla polskich skoków klanów. Ojciec Apoloniusza Tajnera, Leopold był dwukrotnym olimpijczykiem, ale przede wszystkim wybitnym szkoleniowcem, wizjonerem wyprzedzającym swoją epokę. Jego brat, Władysław, również dwa razy startował na igrzyskach, zajął ponadto dziewiąte miejsce w piątej edycji Turnieju Czterech Skoczni.

Na drodze do wielkich sukcesów stawały mu jednak kontuzje oraz inne nieprzyjemne okoliczności jak tragiczny upadek  przyjaciela, Zdzisława Hryniewieckiego, który odcisnął wyraźne piętno na jego psychice. W zawodach czy to międzynarodowych czy tylko krajowych na przestrzeni lat startowali ponadto: Apoloniusz, Andrzej, Henryk, Jan, Józef, Tadeusz, Wojciech i Tomisław Tajnerowie. Ten ostatni, olimpijczyk z Salt Lake City to ojciec 16-letniej Sary.

 

Jens Weissflog marzy o tym, by jego nazwisko ponownie znalazło się kiedyś w nagłówkach medialnych odnoszących się do rywalizacji w skokach narciarskich. Jego jedenastoletnia córka, Greta, wygrała podczas minionego weekendu zawody w Eilenbergu w swojej kategorii wiekowej. Ponoć to nie ojciec był bezpośrednim powodem tego, że zaczęła skakać. - Nie namawiałem jej jakoś szczególnie. Jej wszyscy przyjaciele skakali, więc powiedziała, że też chce spróbować - wyjaśnia 58-letni były skoczek. 

- Trenuje trzy do czterech razy w tygodniu, niemal w każdy weekend bierze udział w zawodach. Ma ogromną odwagę. Zwyciężała dotąd około dziesięć razy, ale tylko w konkursach lokalnych. W pucharze Niemiec była dwudziesta piąta. Często zdarza jej się spóźniać odbicie, podczas gdy ja odbijałem się zazwyczaj za wcześnie. Wszystko dzieje się bez presji. Nie oczekujemy, że będzie wygrywała za każdym razem, tylko dlatego, że nazywa się Weissflog. Będzie podążać własną drogą. Tak naprawdę nie wiadomo jeszcze do końca jak dużym jest talentem - mówi legenda niemieckich skoków. 

Przypomnijmy, że swoich sił w skokach narciarskich próbują obecnie choćby syn Stefana Horngachera, Amadeus i córka Stefana Huli, Milena. Do niedawna na skoczniach pokazywał się potomek Piotra Żyły, Jakub.