Strona główna • Artykuły

Polski wkład w krótką historię argentyńskich skoków narciarskich

Za kilka godzin polscy piłkarze staną przed szansą awansu do 1/8 finału Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Na drodze biało-czerwonych stoi zawsze silna  reprezentacja Argentyny. Przy tej okazji przypominamy o pewnej polsko-argentyńskiej historii mocno związanej ze skokami narciarskimi, którą kiedyś już przytaczaliśmy na naszych łamach. 


Niezwykłą opowieść o jedynej skoczni w historii Argentyny przedstawił kilka lat temu Mikołaj Szuszkiewicz, skoczniołaz i dziennikarz w jednym z numerów internetowego czasopisma Hill Size Magazine. Niewielki obiekt do skakania powstały w 1945 roku został postawiony przez pochodzącego z Podhala Andrzeja Noworytę w miejscowości San Carlos de Bariloche leżącej u podnóża Andów. Miejscowość znana jest ze sportów zimowych i pięknych krajobrazów. Dobrze kojarzą ją także miłośnicy teorii spiskowych, bowiem według jednej z nich, to tutaj po wojnie miał się ukrywać Adolf Hitler. 

W czasie II Wojny Światowej Noworyta był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po jej zakończeniu wyemigrował do Argentyny, a tam swoją narciarską pasją zaraził wielu miejscowych. Andrzej Noworyta lub Andres Noworyta, jak mawiano na niego w jego drugiej ojczyźnie, zmarł w 2011 roku w wieku 92 lat. Sześć lat później jedna z ulic argentyńskiego miasta została nazwana jego imieniem.

Decyzja rady miasta brzmiała następująco: – Za miłość do tego miasta, które przyjął jako własne, za zaangażowanie dla swoich sąsiadów i na rzecz sportu, z inicjatywy rodziny i z poparciem Stowarzyszenia Cerro Catedral, ulica El Alto, przy której żył z rodziną przez dziesięciolecia, nosić będzie imię Andrésa Romana Noworyty. 

W zbudowaniu 20-metrowej skoczni pomagał mu inny pasjonat narciarstwa i emigrant ze Starego Kontynentu, Włoch o znajomo brzmiącym nazwisku Bruno Pertile. Czy jeden z pionierów skoków w Argentynie to rodzina obecnego dyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich? - Szczerze mówiąc, nie mam informacji, by Bruno Pertile był moim krewnym, choć wszystko jest możliwe. Mój ojciec pochodził z Asiago, tam nazwisko Pertile było dość popularne. Niemniej jest to interesująca historia - powiedział nam włoski działacz. 

Argentyńska skocznia to prawdopodobnie jedna z dwóch jakie istniały w Ameryce Południowej. Jeszcze w latach 40. obiekt do skakania stanął w ośrodku Farellones w Chile. Funkcjonował co najmniej do połowy lat 50., a jego rekord, choć nie wiadomo czy ostatni, wynosił 32,5 metra i należał do Amerykanina, Johna Cressa.

Czy to już na zawsze będzie jedyna skocznia stojąca na argentyńskiej ziemi? Twardy orzech do zgryzienia miał jeszcze w 2018 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski w odniesieniu do organizacji zimowych igrzysk w 2026 roku, które ostatecznie otrzymały Włochy. Wszystkie kandydatury, które naówczas pozostały na polu boju, borykały się z dużymi problemami.

Na fali sukcesu III Letnich Igrzysk Olimpijskich Młodzieży Argentyńczycy oświadczyli, że w przypadku wycofania się wszystkich trzech kandydatur są gotowi na przeprowadzenie igrzysk w 2026 roku w Buenos Aires i miejscowości Ushuaia, najbardziej wysuniętym na południe mieście na świecie, w którym odbyłaby się narciarska część imprezy, w tym zawody w skokach. 

Pierwsze skojarzenie z argentyńską piłką to dla wielu kibiców Diego Armando Maradona. Zmarłemu przed dwoma laty geniuszowi futbolu wpadła kiedyś w oko skocznia na Holmekollen. Clas Brede Braathen, odpowiedzialny za skoki w norweskiej federacji miał przyjemność podróżować samolotem w towarzystwie argentyńskiej gwiazdy. Gdy Diego usłyszał, że Braathen pochodzi z Oslo, miał powiedzieć: - Grałem kiedyś tam mecz. Ale w ogóle nie pamiętam waszego stadionu. Pamiętam za to, coś co nazywa się skocznią narciarską. Przepiękny obiekt. 

Z szerzej opisaną historią Andrzeja Noworyty można zapoznać się >>>TUTAJ<<<

Opis i zdjęcia skoczni dostępne są na Skisprungachanzen.com