Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

"Praktycznie wszyscy oszukują" - anonimowy skoczek o kontrolach sprzętu w Pucharze Świata

Dyskusje na temat nieprzepisowego sprzętu trwają od lat. Dyskwalifikacje za nieprawidłowy kombinezon potrafią wywrócić do góry nogami całą klasyfikację, co pokazała choćby rywalizacja drużyn mieszanych podczas ostatnich igrzysk olimpijskich. Kontrowersje budzą sposoby przeprowadzania kontroli sprzętu, a także słuszność dyskwalifikacji. W ostatnim czasie oliwy do ognia dolał anonimowy skoczek, który przekazał szwajcarskim mediom kilka zakulisowych informacji. 


– W tej chwili nie mogę poważnie traktować kontroli kombinezonów – mówi w rozmowie z Blick.ch skoczek, który chciał pozostać anonimowy. Od razu uzasadnia swoje stanowisko i tłumaczy, że podczas weekendu w Bad Mitterndorf skakał w kombinezonie, który był zbyt obszerny. Kontrolę przed startem przeszedł jednak bez żadnych problemów, a po swoim skoku mógł opuścić skocznię bez dalszego sprawdzania sprzętu. 

– Podciągam kombinezon tak, aby na ramionach przez chwilę mieć więcej materiału – przyznaje skoczek, który tym sposobem zyskuje kilka centymetrów, co powoduje sporą różnicę w uzyskiwanych odległościach. W przypadku kontroli po skoku, która przeprowadzana jest wyrywkowo, prawdopodobnie zostałby przyłapany. Jednak zawodnik akceptuje to ryzyko. – Praktycznie wszyscy oszukują, więc muszę się z tym pogodzić, inaczej nie mam szans – uzasadnia.

Kolejnym problemem w świecie skoków są zdaniem wielu zbyt rzadkie kontrole. – Kombinezon każdego skoczka powinien zostać całkowicie sprawdzony przed lub po skoku – uważa Berni Schödler, dyrektor ds. skoków narciarskich w Szwajcarskim Związku Narciarskim. Kontroler sprzętu w zawodach Pucharu Świata mężczyzn tłumaczy, że jest to niemożliwe – Podczas całego weekendu rywalizacji szczegółowo mogę sprawdzić maksymalnie 80 – 85% skoczków. Nie mamy czasu i wystarczającej liczby ludzi, aby kontrolować wszystkich – uzasadnia Christian Kathol.

– Zasad jest tak wiele, że jedna czy dwie osoby nie są w stanie nad tym zapanować. Dobrym pomysłem mogłoby być zmniejszenie ilości przepisów, ale położenie większego nacisku na pilnowanie ich przestrzegania. Szczegółowa kontrola na górze skoczni również byłaby sensownym rozwiązaniem – zasugerował Martin Künzle, były trener Simona Ammanna.

Swoimi wspomnieniami dotyczącymi kuriozalnych sytuacji związanych ze sprzętem podzielił się z portalem Blich.ch Andreas Kuettel, były znakomity szwajcarski skoczek, mistrz świata z Liberca z 2009 roku. - Pamiętam, że jeszcze jako junior spryskałem kombinezon lakierem do włosów, aby zmniejszyć przepuszczalność powietrza. Im mniej powietrza dostaje się do kombinezonu, tym dalej można polecieć. W latach 90. nie było prawie żadnych konkretnych kontroli - wspomina Kuettel.

- Problem polega na tym, że pomiary odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Gdy tylko drzwi się zamykają, zawierane są umowy. Kiedyś w dniu kwalifikacji mój kombinezon był za szeroki o dwa, trzy centymetry. Zamiast dyskwalifikacji otrzymałem tylko wskazówki, co należy zrobić, by było w porządku. W dniu zawodów zostałem ponownie skontrolowany. Tym razem pomiar był ok - opowiada Szwajcar. - Nigdy nie chcieliśmy bawić się w policję i kogoś złapać na gorącym uczynku. Próbowaliśmy szczerze rozmawiać z zawodnikami - odpowiada Sepp Gratzer, wieloletni kontroler sprzętu podczas zawodów Pucharu Świata. 

Kuettel wspomina pierwszy moment, w którym zorientował się, w jak wielkiej maskaradzie uczestniczy. Dzień po jego premierowym zwycięstwie w Pucharze Świata, co miało miejsce w 2005 roku w Lillehammer, podczas śniadania podszedł do niego trener Austriaków Alexander Pointner. - Chciał wiedzieć, czy w obu seriach skakałem w tym samym kombinezonie, a tak w rzeczy samej było. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak nieuczciwie postępują czołowe nacje. W przerwie zawodów skoczkowie często zakładali większy kombinezon w tym samym kolorze. Wychodzili z założenia, że skoro przeszli kontrolę po pierwszej próbie, w drugiej nikt już ich nie będzie sprawdzał - wspomina były szwajcarski skoczek. Według dziennika Blick takie praktyki stosowane są do dziś. Na pytania gazety w tej materii nie chciał odpowiedzieć Alexander Pointner. 

 - Przed ceremonią wręczenia nagród pojawia się komunikat, że kontrola sprzętu nadal trwa. To śmieszne, najlepsi nie są po zawodach dyskwalifikowani – nigdy - mówi Kuettel. Tu jednak można znaleźć wyjątek potwierdzający regułę. W 2021 roku w Rasnovie już po zakończeniu konkursu zdyskwalifikowano zwycięzcę zawodów Halvora Egnera Graneruda. 

Do wyznań anonimowego skoczka odnieśli się reprezentanci Niemiec, którzy murem stają za nowym kontrolerem Christianem Katholem. - Myślę, że to bardzo odważne stwierdzenia. To sport wyczynowy, w którym każdy stara się po prostu docierać do granic - uważa Andreas Wellinger. - Moim zdaniem kontrola jest 100 razy lepsza niż w zeszłym roku. Skupmy się raczej na sporcie - dodał, a z jego zdaniem zgadzają się Karl Geiger i Markus Eisenbichler.