Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Rumuńskie życiówki Pilcha, Juroszka i Habdasa

Słabsza obsada Pucharu Świata w Rasnovie pozwoliła pokazać się wielu skoczkom z drugiego, bądź trzeciego szeregu poszczególnych reprezentacji. W minioną sobotę życiowe wyniki pośród elity zaliczyli między innymi trzej polscy skoczkowie, którzy po raz pierwszy w karierze zameldowali się w czołowej "20" Pucharu Świata.


Najlepiej spośród Biało-Czerwonych - pod nieobecność liderów reprezentacji Polski - spisał się Tomasz Pilch. 22-latek zajął 12. miejsce, po raz czwarty w karierze wskakując do drugiej serii zawodów z cyklu Pucharu Świata.

- Życiówka, ale te skoki nie były do końca udane. Wszystko wychodziło mi późno na progu, ale udało się powalczyć o fajny wynik. Podszedłem do tego na spokojnie. Poza timingiem było w porządku. To zawsze 12. pozycja w Pucharze Świata, punkty są punktami. Z tego na pewno jestem zadowolony, mimo niepełnej obsady. Na pewno chciałbym częściej punktować - powiedział zimowy mistrz Polski z 2020 roku.

W niedzielę Pilch zamykał skład polskiego duetu w Rasnovie, który wywalczył 5. lokatę. - Było nas stać na więcej. Szkoda mojego pierwszego skoku, który był bardzo spóźniony. W drugiej serii było lepiej, natomiast nie trafiłem na warunki. Skok był niezły, ale w ogóle mnie nie trzymało. W trzeciej rundzie było fajnie - relacjonował podopieczny Macieja Maciusiaka.

- W czasie mistrzostw świata pewnie pojadę na Puchar Kontynentalny, a później? Przekonamy się. Chciałbym wystartować jeszcze w Pucharze Świata pod koniec sezonu - zapowiada wiślanin.

Pilchowi w niedzielnej potyczce duetów towarzyszył Kacper Juroszek, który w sobotę po raz pierwszy w karierze zameldował się w punktowanej "30" Pucharu Świata. Uplasował się na 14. lokacie, choć na półmetku był dopiero 25.

- Bardzo fajny awans! Dobry skok w drugiej serii, mogę być z niego zadowolony. Zagrały warunki i to pozwoliło mi tak awansować. Sobotnie skoki wyglądały naprawdę dobrze. Pierwszy był spóźniony, ale było w porządku. Nie lubię zwalać na warunki, ale tutaj akurat odegrały główną rolę. W finale trafiłem w próg i zagrały warunki. Na pewno cieszą te punkty, ponieważ ten sezon był dla mnie do tej pory trudny. Oczywiście chciałbym zdobyć te punkty w pełnej obsadzie i sprawdzić się w normalnym Pucharze Świata - analizował indywidualny start.

- Niedzielne skoki nie były tak solidne. W pierwszych dwóch seriach wkradł się błąd, w ostatniej rundzie wszystko zafunkcjonowało. Po prostu brakowało kierunku podczas odbicia. Myślałem, że najazd będzie klejący, bo w torach dosłownie płynęła rzeka, ale pozytywnie się zdziwiłem. Jechało się naprawdę stabilnie - dodał na temat zawodów wieńczących weekend w Rumunii.

Do konkursu duetów nie dostał się dwukrotny medalista tegorocznych mistrzostw świata juniorów - Jan Habdas. 19-latek w sobotę uplasował się na 17. lokacie, co jest jego najlepszym wynikiem w Pucharze Świata. Dotąd punkty zdobył tylko w Zakopanem, gdzie był 21.

- Na tę życiówkę trzeba przymknąć oko. Należy wziąć pod uwagę obsadę tych zawodów, ale mam powody do szczęścia, bo to pierwszoligowe zawody. Nie umiem jednak dostrzec tego promyka słońca, bo drugi skok nie był taki, jak powinien. Pierwszy zepsułem w powietrzu, choć na progu wyglądało to należycie. Bardzo chciałem wystartować w konkursie duetów, ale to sprawiedliwy wybór, ponieważ wybrano dwóch najlepszych. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze wiele okazji - podsumował Habdas.