Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Raw Air? Thurnbichler stawia na Turniej Czterech Skoczni. "Prestiż i historia"

Komplet polskich skoczków przeszedł kwalifikacje otwierające Raw Air 2023. Trenerowi naszej ekipy powody do zadowolenia dali Dawid Kubacki oraz Kamil Stoch, którzy wylądowali w czołówce prologu, solidnie wypadł Aleksander Zniszczoł, natomiast reszta wylądowała w czwartej i piątej dziesiątce.


- To był udany start, choć mam też mieszane uczucia. Dawid od mistrzostw świata udowadnia, że jest w naprawdę dobrej formie. Podobnie wygląda to w przypadku Kamila. Holmenkollbakken to nietypowa i trudna skocznia, dało się to zauważyć w przypadku reszty naszych zawodników. Piotrek Żyła nadal zmaga się z problemami po niedawno przebytej chorobie, brakuje mu właściwego czucia ciała. Jestem jednak przekonany, że z dnia na dzień będzie już tylko lepiej. Koniec końców musimy być zadowoleni, pierwsza i szósta pozycja w prologu dla nas - podkreśla trener Thomas Thurnbichler.

Co sprawia, że skocznia w stolicy Norwegii jest tak specyficzna? - Zawodnicy mają tutaj kompletnie inną perspektywę. Mam na myśli metalowe bandy, które otaczają obiekt, co zmienia punkt widzenia skoczka. Do tego dochodzi inny rytm na rozbiegu, a powietrze, ze względu na bliskość morza, bardziej oddziaływuje na narty. Wszystko jest tutaj trochę inne, co da się zauważyć po problemach, które mają tutaj zawodnicy, także z pozostałych zespołów - odpowiada Austriak.

Dla Thomasa Thurnbichlera jest to pierwszy Raw Air w życiu. Jak ocenia intensywny harmonogram norweskiego mini-cyklu? - To coś innego i myślę, że skoki potrzebują różnych formatów. Ludzie często podkreślają, że to trudny i wymagający turniej, ale zawodnicy przywykli do tego. Na przykład latem też trenujemy przez pięć dni z rzędu, a niekiedy organizuje się dwie sesje jednego dnia. To nie musi być wielkie wyzwanie, jeżeli podejdzie się do tematu mądrze - zaznacza Tyrolczyk.

33-latek w bezpośrednim porównaniu stawia jednak na wyścig o Złotego Orła. - Turniej Czterech Skoczni nadal charakteryzuje się dla mnie wielkim prestiżem, a do tego stoi za nim bogatsza historia. Dlatego na tym etapie będę twierdził, że to największe wydarzenie w skokach narciarskich - wskazuje bez zawahania.

Wiele osób funkcjonujących przy Pucharze Świata narzeka na chorobę. Jak wygląda sytuacja Biało-Czerwonych? - Nas dopadły tego typu problemy w drugiej części mistrzostw świata. Także byłem chory po światowym czempionacie, do dziś nie czuję się w pełni zdrowy. To infekcja wirusowa, która krąży po wszystkich ekipach. Musimy z tym żyć i robić swoje - kończy.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela