Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Mam tu wybitnego pecha"- Stoch o trudnej relacji z Oslo

- To, co wydarzyło się w powietrzu, jest naprawdę nie fair. Tak nie powinno się robić. Ta skocznia jest tragiczna. Powinno się ją wysadzić w powietrze, chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych... - powiedział rozemocjonowany Kamil Stoch przed kamerą Eurosportu, tuż po zakończeniu niedzielnych zawodów w Oslo. Polak w drugiej serii konkursowej trafił na niesprzyjające warunki, czego efektem był spadek z 10. na 19. lokatę.


- Ile można dać szans tej skoczni? Sam się zastanawiam. Nie chcę już o tym mówić, bo już padły mocne słowa - nawiązał Stoch do wywiadu z Kacprem Merkiem z Eurosportu. - To wszystko jest w żartach - podkreślił później przed kamerą Skijumping.pl.

- Jestem wściekły... na los. Uważam, że wykonałem dobrą robotę. Mam w sobie poczucie, że to były dobre skoki i dużo lepsze skoki niż w sobotę. Zasłużyłem na coś więcej i niedzielne wydarzenia bardzo zabolały. Absolutnie nie dano mi szansy, wszelkie szanse odebrano... - dodał.

- Ewidentnie mi ta skocznia nie pasuje. To nie jest pierwszy raz, kiedy mam tutaj wybitnego pecha. W 2018 roku, kiedy zaraz po Pjongczangu skakałem super i najdalej, przyszedł konkurs w Oslo. Prowadziłem, a w drugiej serii nie miałem szans, jak dzisiaj. Po wyjściu z progu boczny przeciąg i czuję jakby ktoś ciągnął mi narty na dół. Leci się półtora metra niżej i nie ma szans - wspomniał i porównał.

Z czego wynikał niesymetryczny lot w pierwszej serii niedzielnych zawodów? - Ten skok był odrobinę przeciśnięty za progiem. Wtedy popełniam błąd, że spinam się zaraz za progiem, mocno wiążę ręce i przez to troszkę mnie przekrzywiło. Pół lotu leciałem krzywo i musiałem to korygować. Było w tym jednak tyle energii, że i tak działało, więc dobrze - wyjaśnił Stoch.

Dwukrotny triumfator Raw Air w Skandynawii mógł liczyć na wsparcie trybun. - To miłe ze strony kibiców, że niezależnie od wyników mówią pozytywne rzeczy i wspierają. To prawdziwe kibicowanie! - docenia postawę rodaków w stolicy Norwegii. 

Od poniedziałku do czwartku skoczkowie będą rywalizować na olimpijskiej arenie w Lillehammer. - Odcinamy pewien rozdział i otwieramy nowy - zapowiada 35-latek.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela