Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Organizacyjna katastrofa" - Thomas Thurnbichler o problemach w Lillehammer

Komplet Biało-Czerwonych zameldował się we wtorkowym konkursie indywidualnym w Lillehammer, który będzie zaliczany do klasyfikacji generalnej Raw Air. Po poniedziałkowych skokach trener Thomas Thurnbichler nie ukrywał rozgoryczenia wynikającego z organizacyjnych pomyłek w jednej z najbardziej kultowych lokalizacji Pucharu Świata.


- Sandro Pertile musiał własnoręcznie pracować przy przygotowaniu skoczni... To była organizacyjna katastrofa. Przyjechaliśmy na obiekt, a tam nie było odpowiednich stołów w kabinach dla serwisantów. Nie było właściwego jedzenia dla skoczków, a przed planowanym startem rywalizacji nie mieliśmy informacji, co tak naprawdę się dzieje - relacjonuje austriacki szkoleniowiec.

- Do kwalifikacji pozostawały minuty, a na zeskoku nadal znajdowali się wolontariusze. Najazd też zostawiał wiele do życzenia. Tory nie były należycie wyprofilowane, co sprawiało kłopoty w serii treningowej. Lillehammer nie wystawiło sobie dobrej oceny... - nie ukrywa 33-latek.

- Jak to możliwe w Pucharze Świata? Nie mam pojęcia, to nie moja sprawa. Muszę dbać o swój zespół, a nie zajmować się tego typu sprawami. Jeżeli po treningu trenerzy nie wzięliby spraw w swoje ręce na rozbiegu, nadal mogło być zbyt niebezpiecznie, by skakać - zaznacza Thomas Thurnbichler.

Jak Tyrolczyk ocenia poniedziałkowy prolog ze sportowego punktu widzenia? - Musimy poprawić pewne aspekty przed wtorkowym konkursem. Paweł Wąsek zaliczył upadek podczas serii treningowej, po czym w kwalifikacjach oddał naprawdę solidny skok, wykonując tę próbę z sercem. Dobra robota! Olek Zniszczoł pokazał się z dobrej strony w treningu, Kamil Stoch skakał solidnie. Dawid Kubacki także, ale prawdopodobnie nie trafił z warunkami w kwalifikacjach. W przypadku Piotrka czeka nas trochę więcej pracy - podsumowuje.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela