Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Imhof szwajcarskim odkryciem sezonu, Ammann się waha

Remo Imhof do tego sezonu nie miał w swoim dorobu choćby punktu Pucharu Kontynentalnego czy miejsca w czołowej dwudziestce zawodów FIS Cup. Niemniej okazał się jednym z odkryć tej zimy, a ostatniej niedzieli zdobył w Lahti swoje pierwsze punkty Pucharu Świata. Czy kolejnej zimy jego kolegą z kadry nadal będzie Simon Ammann?


Punktem zwrotnym dla 19-letniego Szwajcara były mistrzostwa świata juniorów w Whistler. W konkursie indywidualnym zajął ósmą lokatę, a mogła być ona znacznie wyższa, jednak w pierwszej serii skoczek z Einsiedeln trafił na fatalne warunki wietrzne, wskutek których dodano mu ponad dwadzieścia bonusowych punktów za wiatr. Miał też piąty indywidualnie wynik konkursu drużynowego i trzeci zawodów mieszanych. Po mistrzostwach wywalczył swoje pierwsze podium zawodów Pucharu Kontynentalnego (druga pozycja w Klingenthal), po czym otrzymał powołanie na seniorskie mistrzostwa w Planicy. Indywidualnie dwukrotnie znalazł się poza "30", ale pomógł kolegom w wywalczeniu dobrej, szóstej lokaty w konkursie drużynowym. W marcu otrzymał w końcu szansę debiutu w Pucharze Świata, w ostatnią niedzielę w Lahti jednoseryjny konkurs ukończył na 17 pozycji.

- Udało mi się przed tym sezonem poprawić na każdej płaszczyźnie - pod względem mentalnym, fizycznym, sprzętowym. Mam bardzo dobrą opiekę trenerską, od razu wiem, co powinienem poprawić w kolejnym skoku. Moi szkoleniowcy bardzo dobrze wiedzą, w jaki sposób mnie prowadzić - wyjaśnia nam Imhof sekret swojej dobrej formy. - Mam swoje cele i marzenia sportowe, ale spokojnie, w ciągu najbliższych dwóch lat chcę skończyć szkołę w Engelbergu i powoli zbliżać się do najlepszych skoczków narciarskich na świecie. A potem... odkąd zacząłem skakać, marzyłem o wygraniu Turnieju Czterech Skoczni. Chciałby też pokonać granicę 240 metrów...

Przed pierwszym konkursem mistrzostw świata w Planicy sporo zamieszania wywołała decyzja trenera Hornschuha, który desygnował do boju Imhofa, mimo że podczas treningu nieznacznie lepszy był Dominik Peter. Ten spakował się, opuścił Planicę i do końca sezonu nie pojawił się już na starcie żadnych zawodów. - Taką decyzję podjęli trenerzy na podstawie treningów, ale między nami nie było żadnego konfliktu - zapewnia Remo. - W reprezentacji szybko się odnalazłem, staram się wnieść nową energię do zespołu i myślę, że całkiem dobrze mi to wychodzi. Fajnie się razem bawimy w naszej grupie. Widzę szanse na to, by w przyszłości nasza drużyna była jeszcze mocniejsza. Mamy kilku doświadczonych skoczków i grupkę młodych, głodnych sukcesów zawodników. 

Na kim wzoruje się młody Szwajcar? - Staram się podpatrywać Stefana Krafta i naśladować jego styl lotu, ale na początku mojej przygody ze skokami wzorowałem się na Andreasie Schulerze, który był moim starszym kolegą w klubie. Zawsze traktował wszystkich życzliwie i z szacunkiem, bardzo mi pomógł, kiedy zaczynałem - wyjaśnia.

Tymczasem koniec sezonu to zwykle początek corocznej telenoweli dotyczącej ewentualnego kontynuowania kariery przez Simona Ammanna. Czterokrotny mistrz olimpijski także i tym razem nie daje jasnej odpowiedzi w kwestii swojej przyszłości. - Nie wiem jeszcze co dalej, dla mnie jest to pytanie otwarte. Muszę najpierw obrać właściwą perspektywę - mówi szwajcarskim mediom, dodając że jednym z kluczowych czynników przy podejmowaniu decyzji, będzie kwestia nowego trenera reprezentacji Szwajcarii. Przypomnijmy, że najbliższe konkursy w Planicy będą dla Niemca Ronnego Hornschuha ostatnimi w roli trenera Helwetów. 

- Uwielbiam trenować i skakać w zimowej scenerii - mówił w grudniu Ammann w rozmowie z naszym portalem, sugerując, że w bliższej perspektywie czasowej nie skończy ze skokami. - Po prostu ruszyć w dół z prędkością 90 km/h i polecieć! Nadal pragnę tego uczucia i dlatego wracam na skocznię. To duża część mnie. Skoki są całym moim życiem, odkąd poznałem je jako młody facet. Pochłaniały mnie bez granic i nie jestem w stanie ich porzucić. Mam nadzieję, że pojawi się młodzież, która wypchnie mnie z kadry. Ale staram się wcisnąć się do niej, dopóki w zespole jest jeszcze trochę przestrzeni.