Kamil Stoch rozczarowany sezonem, ale z motywacją do walki o kolejne laury
Kamil Stoch nie składa broni. Wciąż ma motywację do dalszej walki o najwyższe laury i niebawem rozpocznie przygotowania do dwudziestego pierwszego sezonu Pucharu Świata w karierze. Po finałowym konkursie w Planicy podzielił się kilkoma refleksjami na temat zakończonego właśnie sezonu.
- Powiem szczerze, że jestem rozczarowany tym sezonem, bo uważam, że wykonałem kawał solidnej roboty. Poświęciłem bardzo dużo czasu, wysiłku i mnóstwo energii władałem w każdy trening, każdy skok. I tak, brakowało mi tego, żeby stanąć na podium, odebrać trofeum, ale tak czasami w życiu jest. W sporcie trzeba przyjmować z duża pokorą to, co otrzymujemy. Jeśli miałbym być szczery, to wydawało mi się, że ten sezon będzie łatwiejszy, a wszystko musiałem wyszarpywać - przyznaje nasz najbardziej utytułowany zawodnik.
- Zima była długa, trudna i wyboista. Były promyki nadziei, promyki jasnego światła, które wzbudzały we mnie wiarę, przekonanie, że to co robię, mogę robić na najwyższym poziomie i sięgać po najwyższe cele. Pomimo braku zwycięstw, braku podiów był to stabilny sezon, na wielu imprezach pokazałem się z dobrej strony, jak chociażby podczas Turnieju Czterech Skoczni czy na mistrzostwach świata. Nawet Raw Air był stosunkowo udany, bo wykonałem tam solidną robotę. I to pokazuje mi, że nadal jestem w stanie skakać na bardzo wysokim poziomie - wyjaśnia podopieczny Thomasa Thurnbichlera.
- Teraz muszę się zastanowić, co poszło nie tak, w którym momencie coś nie zagrało - dodaje. - Czy to była kwestia fizyczna czy sprzętowa, czy mentalna, czy zabrakło trochę szczęścia. Muszę się zastanowić, gdzie jeszcze jest pole do rozwoju, gdzie mogę coś poprawić, coś wprowadzić albo coś odjąć. A czuję, że te skoki mogą być lepsze, że mogę jeszcze regularnie skakać bardzo dobrze, muszę tylko znaleźć ten klucz, złoty środek - uważa Stoch.
- Już po pierwszych spotkaniach online po ubiegłym sezonie, trenerzy pokazali, że mają mapy, że wiedzą, dokąd płyną. Wzbudzili we mnie zaufanie. Przekonali mnie, że są w stanie mi pomóc. I rzeczywiście tak było. Bo te skoki były lepsze, natomiast poziom sportowy był w tym sezonie bardzo wysoki. Też zmienił się trochę sprzęt. Być może nie dostosowałem się w wystarczającym stopniu do tych zmian. To też będę musiał przeanalizować - zastanawia się 14. skoczek zakończonego sezonu.
Kamil skierował też kilka ciepłych słów pod adresem portalu Skijumping.pl: - Macie trudną robotę, bo z jednej strony musicie przekazać wszystkim zainteresowanym niezbędne informacje, a z drugiej strony przeprowadzać z nami wywiady, czasami w emocjach, czasami przy zmęczeniu. I jest to mega trudne, ale robicie dobrą robotę. Nie chcę się podlizywać, wiadomo, ale te wywiady są tego warte.