Strona główna • Puchar Świata

MKOl pogroził palcem FIS? "Na naszym niebie pojawiają się ciemne chmury"

Międzynarodowa Federacja Narciarska poprosiła przedstawicieli poszczególnych zrzeszanych przez siebie dyscyplin o podsumowanie ostatniego sezonu zimowego. W imieniu świata skoków wypowiedział się Mika Kojonkoski, przewodniczący komitetu wykonawczego skoków narciarskich. Fin nie pominął trudnych tematów.


- Po latach pandemii bardzo dobrze było wrócić do „normalnych procedur”. Fani i widzowie mogli wrócić na swoje miejsce, aby pomóc w tworzeniu prawdziwej atmosfery zawodów. Na poziomie Pucharu Świata udało nam się rozegrać wszystkie imprezy, które obejrzało 400 000 widzów. Zawody najczęściej przebiegały płynnie, walka na skoczniach była emocjonująca, a sportowcy dawali z siebie wszystko - cieszy się Kojonkoski.

- Absolutnym punktem kulminacyjnym sezonu były loty narciarskie w Vikersund podczas Raw Air. Pierwsze w historii loty narciarskie w wykonaniu skoczkiń były ekscytującym krokiem i ogromnym sukcesem. Po stronie mężczyzn zorganizowaliśmy pierwsze w historii hybrydowe zawody Pucharu Świata w Wiśle na początku listopada. Dobrze było przetestować taki typ rywalizacji i po tym doświadczeniu można powiedzieć, że jest to realna opcja również na przyszłość. W ten sposób jako przedstawiciele skoków narciarskich jesteśmy uprzywilejowani - uważa wybitny trener, dodając również, że wielkim osiągnięciem FIS był powrót Pucharu Świata na kontynent amerykański. 

- Jednak na naszym niebie pojawiają się również ciemne chmury - nie ukrywa fiński działacz. - Starania o uczynienie ze skoków narciarskich sportu bardziej popularnego w większej liczbie krajów nie odniosły wystarczającego skutku i raport MKOl z Pekinu nie był dla nas optymalny. Nasz personel operacyjny i członkowie komitetu wykonawczego stale pracują w tym temacie. Robimy wiele małych i dużych rzeczy dla szerszego rozwoju dyscypliny - wyjaśnia Kojonkoski, chcąc zapewne w ten sposób wytłumaczyć kwestie redukcji limitów dla najlepszych, co siłą rzeczy pomóc ma słabszym nacjom. Warto w tym momencie zaznaczyć, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski już wcześniej pogroził placem kombinacji norweskiej, którą omal nie wyrzucił z programu igrzysk.

- Kontrola sprzętu to jeden z tematów, nad którymi nieustannie dyskutujemy na szczeblu komisji. Skoki narciarskie to bardzo wrażliwy sport, ponieważ rywalizacja odbywa się z dużą prędkością w powietrzu. Wielką rolę odgrywają detale aerodynamiczne. Chcemy oferować uczciwe, jasne i bezpieczne otoczenie dla sportowców i drużyn. Wiele już zrobiono, ale widzimy wciąż, że przepaść między silnymi narodami, które mogą sobie pozwolić na inwestycje w tym zakresie, a tymi słabszymi nie maleje. To jest sprzeczne z naszymi celami w FIS. W nadchodzącym lecie przetestujemy nowy system skanowania ciała, aby zaoferować bardziej przejrzysty i uczciwy pomiar sportowców. Wierzymy, że to pomoże drużynom i zawodnikom rozpocząć nowy sezon z bardziej wyrównanego punktu startowego - kończy Kojonkoski