Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

"Projekt Harrachov jest bardziej niż realny" - Filip Sakala o sytuacji czeskich skoków

Po kolejnym bardzo mocno rozczarowującym sezonie stery czeskich skoków przejęli przedstawiciele młodego pokolenia - byli skoczkowie narciarscy. Przewodniczącym sekcji skoków w tamtejszej federacji został Vit Hacek, a dyrektorem sportowym Filip Sakala, którego poprosiliśmy o krótkie podsumowanie pierwszych tygodni pełnej wyzwań nowej pracy.


- Prawdopodobnie najważniejszą rzeczą, która nam się udała w tym krótkim czasie, jest stabilizacja sytuacji drużyn narodowych - uważa Sakala. - Zawodnicy imponują mi tym, że chcą trenować i są zmotywowani do skakania. Jednocześnie udało nam się pozyskać dobry skład sztabów trenerskich od juniorów po seniorów. Sprowadziliśmy Słoweńców Gaja Trceka, Jure Sinkovca i Słowaka Dominika Durco, który od kwietnia zajmuje się metodologią treningu kondycyjnego - informuje były skoczek.

Zatrudnienie Trceka w roli pierwszego trenera czeskiej reprezentacji nie było spodziewanym posunięciem. Temat byłego słoweńskiego skoczka, a obecnie szkoleniowca, pojawiał się już kilka lat temu w polskich mediach, ale w innym kontekście. Portal Winterszus.pl opisywał zmagania Trceka z towarzyszącą mu od dziecka chorobą - zespołem Tourette'a, objawiającą się m.in. dużą liczbą niekontrolowanych tików nerwowych. Pomimo problemów zdrowotnych 35-letni dziś Trcek przez lata czynnie uprawiał skoki, a jego rekord życiowy wynosi 193 metry.

- Kandydatów do objęcia posady trenera reprezentacji było więcej, ale ostatecznie, po rozmowie z Gajem Trcekiem, odniosłem wrażenie, że on i Jure Sinkovec to ludzie, którzy najlepiej pomogą nam w całym projekcie. Myślę, że obaj mają wiele do zaoferowania. Rozpoczęliśmy systematyczne przygotowania z myślą o Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2026, gdzie chcielibyśmy mieć konkurencyjną drużynę narodową kobiet i mężczyzn - wyjaśnia 27-letni działacz. 

- Oczywiście te dwa miesiące były bardzo pracowite i nie był to łatwy okres, ale myślę, że udało nam się zabezpieczyć najważniejsze rzeczy. Szczególnie cieszę się, że nie jestem w tym wszystkim sam i mam dużą pomoc od Vita Hacka, bez którego byłoby mi naprawdę trudno. Przed nami jeszcze wiele zadań, trwają intensywne negocjacje w obszarze infrastruktury, która jest naszym największym problemem. Ale wierzę, że jeśli Czesi w końcu się zjednoczą, możemy odnieść sukces w odrodzeniu naszych skoków - wyznaje Sakala.

W ostatnim czasie trwają zaawansowane rozmowy na temat modernizacji dużej skoczni w Harrachovie, która miałaby stać się czymś w rodzaju pomostu pomiędzy skocznią dużą a mamucią i zyskać rozmiar 167 metrów. - Negocjacje dotyczące infrastruktury toczą się na kilku frontach. Projekt Harrachov wydaje mi się bardziej niż realny. Gmina Harrachov, a zwłaszcza burmistrz Harrachova, Tomas Vasicek, poświęcają wiele energii, aby skocznie narciarskie w Harrachovie były w pełni funkcjonalne - zapewnia dyrektor sportowy czeskich skoków. 

Czego zatem według Sakali możemy się spodziewać po czeskich skoczkach w najbliższym czasie? - Wyniki są oczywiście ważne, ale dla mnie najważniejsze w tym roku jest to, abyśmy systematycznie szli w górę i aby cały system funkcjonował w sensowny sposób. W kwestii Romana Koudelki oczywiście będę zadowolony, jeśli będzie on regularnie skakał po punkty w Pucharze Świata. W kontekście młodszych zawodników byłoby miłą niespodzianką, gdyby byli w stanie zrobić coś podobnego. Wierzę, że są do tego zdolni, ale w tym roku nie jest to dla nas celem. Przede wszystkim chcemy, aby zdobywali doświadczenie w konkursach niższej rangi i budowali w sobie gotowość do startów w Pucharze Świata. Duży potencjał ma ekipa dziewcząt. W tym przypadku uważam, że regularne miejsca w trzydziestce są bardzo realne.