Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Gorzka konstatacja Iraschko-Stolz: "urodziłam się 30 lat za wcześnie"

Bezsprzecznie posiada status legendy i w pewnym sensie pionierki kobiecych skoków narciarskich. Po wielu bolesnych ciosach od swojego organizmu Daniela Iraschko-Stolz postanowiła w tym roku zakończyć przebogatą w trofea karierę sportową. Niedawno udzieliła bardzo ciekawego wywiadu portalowi Derstandard.at, w których opowiedziała o swojej karierze z dzisiejszej perspektywy oraz podzieliła się planami na przyszłość. 


Austriaczka jest jedną ze skoczkiń, które przetarły szlaki dzisiejszym mistrzyniom. Jej sportowa ścieżka już na samym początku była kręta i wyboista. Miłość do skoków jednak zwyciężyła, dzięki czemu Iraschko na zawsze zapisała się w historii skoków. - Jestem fanką sportów nordyckich, takich jak narciarstwo biegowe. Problem polegał na tym, że jako dziecko byłam zmuszana do uprawiania tego sportu - opowiada była skoczkini, wspominając swoje sportowe początki. -  Chciałam iść do szkoły sportowej, a nie wolno mi było skakać, byłam za mała na siatkówkę, nie było wielu innych opcji. Jadąc na nartach, patrzyłam z melancholią w stronę skoczni narciarskiej. Kiedy miałam jedenaście lat, w końcu udało się zacząć treningi. W Eisenerz nie było wtedy małej skoczni narciarskiej, więc poszłam od razu na K-40.

- Mój trener Gerhard Niederhammer po prostu naprowadził mnie na właściwe tory - wspomina Iraschko. - To było prawdziwe wyzwanie. Dzisiaj start na tych rozmiarów skoczni nie byłby w ogóle uzasadniony, normalnie zaczynasz od pięciu metrów i potem przechodzisz na K-10, K-15, K-20 metrów. To były inne czasy, trzeba było więcej umiejętności przetrwania. Musicie sobie wyobrazić, że za moich początków nie było Pucharu Świata Kobiet ani Pucharu Kontynentalnego. Gdyby wówczas funkcjonowały takie rozgrywki, nie musiałabym dziś pracować. Byłoby też wspaniale, gdyby skoki narciarskie stały się dyscypliną olimpijską już w Vancouver w 2010 roku. Urodziłam się 30 lat za wcześnie. Ale przynajmniej zapisałam swoimi osiągnięciami trochę historii. Musiałam długo pracować na pół etatu, żeby w ogóle zarobić pieniądze. 

Mimo że za dwa tygodnie Austriaczka ukończy 40 lat, nadal miała ogromną ochotę na kontynuowanie kariery. Robiła wszystko, by wrócić na skocznię i dopiero gdy wyczerpała wszelkie możliwości powrotu do pełnej sprawności, powiedziała pas. Po raz ostatni w zwodach międzynarodowych wzięła udział podczas igrzysk w Pekinie. Był to pamiętny konkurs drużyn mieszanych, a Iraschko była wówczas jedną z zawodniczek ukaranych dyskwalifikacją -  Przez rok nie czułam stopy i nie mogłam chodzić - zdradza. - Potem przeszłam rehabilitację i terapię z myślą o powrocie na skocznię. To jednak nie wystarczyło. Znowu miałam operację, potem poczułam się lepiej. Ale w końcu do podjęcia została jedyna racjonalna decyzja. Jestem z tego zadowolona, że w tych okolicznościach wydobyłam z mojego ciała to co najlepsze. Dla mnie było warto. Skoki narciarskie zawsze były moją największą pasją. Skakałabym dalej. Niestety już w bardzo młodym wieku doznałam poważnej kontuzji.

Co dalej? To nie takie proste, bo wymarzona praca nie zapewni jej dochodów na satysfakcjonującym poziomie. - Jeśli wszystko inne zawiedzie, mogę pracować dla policji ze względu na moje wykształcenie. Ale najpierw zajmę się młodzieżą jako trener. Niestety, nie jest to jeszcze lukratywne zajęcie. Najbardziej obawiałam się, że nie znajdę niczego, co sprawiałoby mi taką samą przyjemność jak skoki narciarskie. Szybko rozwinęłam w sobie taką samą pasję do treningu młodzieży. Moje obawy dotyczą jednak kwestii finansowych. Ciężko jest znaleźć pracę w sektorze juniorskim. A treningi tylko sporadyczne nie byłyby dobre ani dla dzieci, ani dla mnie. Ale mimo to chcę tego spróbować. Może uda się coś zbudować ze sponsorami. 

Daniela nie do końca jest zadowolona z miejsca, w którym dziś znajdują się skoki. - Nawet dziś, ponad 25 lat od moich początków, Puchar Świata Kobiet jest stratą dla organizatora - ubolewa Iraschko. - Oczywiście pożądane byłoby, aby nagrody pieniężne przyznawane kobietom zostały zrównane z nagrodami pieniężnymi przyznawanymi mężczyznom, tak jak powinno to mieć miejsce w świecie pracy. Jednocześnie pojawia się pytanie, skąd mają pochodzić pieniądze. Mężczyźni są bardziej obecni w mediach, ich skoki są częściej transmitowane w telewizji.

Daniela Iraschko-Stolz jest jedną z najlepszych zawodniczek w historii kobiecych skoków. W swojej bardzo bogatej kolekcji trofeów posiada m.in. złoty medal mistrzostw świata w Oslo z 2011 roku i srebrny z igrzysk olimpijskich z Soczi z 2014. W sezonie 2014/15 sięgnęła po Kryształową Kulę, a dwukrotnie klasyfikację generalną Pucharu Świata kończyła na drugiej pozycji. Aż 53 razy stawała na podium konkursów Pucharu Świata, 16 razy był to jego najwyższy stopień. W latach 2003-2023 była rekordzistką świata w długości lotu narciarskiego.