Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Ała!

Bolało. Fizycznie bolało. Po tylu miesiącach oczekiwania na start najbardziej prestiżowego cyklu ukochanej dyscypliny, obejrzeliśmy inaugurację, która jednym mogła kojarzyć się z wizytą u dentysty, innym z powolnym odrywaniem plasterka z przedramienia a jeszcze innym z "tupotem białych mew o pokład pusty".


Oczywiście piszę wyłącznie o polskich kibicach, bo patrząc z perspektywy innych nacji, lub kibiców niezaangażowanych, to start sezonu wypadł fantastycznie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że inauguracja wróciła do Ruki. Tym bardziej boli postawa Polaków, bo nijak nie można zwalić na kapryśny wiatr. Konkursy były całkiem sprawiedliwe. A nasi zanotowali w nich najsłabszy występ od 9 lat. W sezonie 2014/2015 inauguracja odbyła się w Klingenthal. Po jednym konkursie drużynowym (zajęliśmy 9. miejsce) oraz jednym indywidualnym mieliśmy wówczas na koncie 20 punktów. 

Poza tym, że konkursy były sprawiedliwe, to były też bardzo atrakcyjne. Pal licho, że noty były kosmiczne, jak ze skoczni mamucich, bo w erze przeliczników na noty wpływ ma nie tylko świetna forma zawodników, ale również wiatr i wybór belki bazowej. Ale wysoki poziom było po prostu widać w tych wszystkich dalekich i pięknych skokach. Najlepsi zawodnicy nie tylko lądowali bardzo daleko (ponad 20 skoków poza 140. metr), ale też wyglądali pięknie stylowo. Do poziomu sportowego dopasowało się jury, umiejętnie, oszczędnie, z wyczuciem manewrując długością najazdu. Zmiany belki następowały tylko wtedy, gdy naprawdę były konieczne. To zadanie było o tyle łatwiejsze, że jak na Rukę, to pogoda wręcz rozpieszczała sportowców i organizatorów. Już dawno w Ostrobotni Północnej nie było tak ciekawych, sprawiedliwych i przyjemnych dla oka konkursów. Prawdziwa reklama dyscypliny. 

A motorem napędowym całego widowiska był Stefan Kraft. Mocny Stefek nie przyćmił całkowicie tego weekendu tylko dlatego, że i kilku innych skoczków oddawało  - szczególnie w niedzielę - zachwycające skoki. Nie był to zatem całkowity one man show, ale jednak reszta stawki odegrała role zdecydowanie grugoplanowe. No bo jak inaczej podsumować to, oglądaliśmy na własne, szczęśliwe oczy? Dublet Austriaka zasługuje na najwyższe uznanie. Już w sobotę zwycięstwo można było nazwać imponujacym, wszak przewaga Krafta wyniosła ponad 10 punktów. Ale w niedzielę Stefan - cytując klasyka - zabił rywalom wyobraźnię. Rekordowa na skoczni dużej nota 363,5 punktu, przewaga nad drugim - Hörlem - wynosząca 22,6 punktu. Kolejno 31. i 32. zwycięstwo w karierze oraz setne podium. Mocny Stefek jako drugi skoczek w historii wykręcił trzycyfrówkę i zbliżył się do rekordzisty wszechczasów - Fina Janne Ahonena na dystans 8 "pudeł". Jest w takim gazie, że przebicie wyniku Maski jeszcze w tym sezonie wydaje się być czystą formalnością. Co oznacza też, że zagrożone jest osiągniecie Adama Małysza i Kamila Stocha, którzy z 39 zwycięstwami zajmują wspólnie 3 miejsce w klasyfikacji skoczków, którzy wygrywali konkursy pucharu świata najwięcej razy. Absolutnie zachwycająca forma Austriaka na początek sezonu.

W Ruce błysnął też Pius Paschke. Od kilku sezonów dość regularnie widywaliśmy go w pucharze świata, ale zawsze był skoczkiem drugiego planu - choć znajdował się w składach zespołów zdobywajacych medale na dużych imprezach. Teraz nagle wystrzelił i w jeden weekend stał się postacią pierwszoplanową. W sobotę został najstarszym debiutantem na podium pucharu świata. Facet jest starszy niż Adam Małysz w chwili kończenia kariery. Zresztą on w ogóle z tej młodzieży, co się trochę wolniej rozwija. Regularne starty w elicie skoczków zaczął w wieku 27 lat. 33 lata i ma pierwsze podium. Jak nam się nam dalej będzie tak pięknie rozwijał, to za 3-4 lata wygra pierwszy konkurs, krótko po czterdziestce zdobędzie Kryształową Kulę a tuż przed pięćdziesiątką wygra w jednym sezonie puchar świata, Turniej Czterech Skoczni, PolSKI Turniej, Raw Air, Planica 17 i zgarnie oba złote medale olimpijskie na krytych skoczniach w Abu Dabi. 

Niemcy w ogóle poszli ławą jak korpus Mackensena na sołdatów Samsonowa pod Tannenbergiem. No bo patrz pan - Horngacher ma w składzie takie gwiazdy jak Geiger czy Wellinger, którzy wykręcają całkiem niezłe wyniki, a na podium w sobotę wskakują Paschke i Layhe. A jeśli masz sześciu skoczków i najsłabszy z nich zajmuje w konkursie dwunaste miejsce, to umówmy się, że rywale będą musieli gorączkowo szukać asów w rękawach, by pozbawić cię Pucharu Narodów. Jednak już w niedzielę Austriacy przypuścili kontratak niczym Radetzky na Piemontczyków pod Custozą. I tym razem to oni mieli dwóch swoich na podium, a Horngacher jednego. Odwrotnie niż w niedzielę. Fantastyczny start Niemców i Austriaków dobitnie odzwierciedla Puchar Narodów. Niemieckojęzyczna oligarchia. W niedzielę zaczęli trochę podganiać Słoweńcy, ale reszta została w blokach. Polacy z 28 punktami oglądają na razie plecy Szwajcarów i Finów. 

No właśnie, Finów. Gospodarze zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. Trzech punktujących w sobotę, dwóch w niedzielę - niezły wynik jak na trwającą od wielu lat w tym kraju zapaść. A organizatorzy wykazali się pomysłowością. Zawodnicy udajacy się na górę otrzymywali od nich koszyk sklepowy. Taki zwykły, plastikowy, jak w supermarkecie. Po rozebraniu się przed skokiem do kombinezonu wkładali swoje odzienia wierzchnie i obuwie do owych koszyków a wolontariusze zwozili te koszyki na dół skoczni wyciągiem. Taki widok na zawodach pucharu świata to rzadkość i wyglądało to dośc frapująco, gdy elita światowych skoków udawała się na skocznię z pustym koszykiem w ręku.

Jedyne, co jest stałe na tym świecie, to zmiany. Zmiany zaszły też w tabelkowej części moich felietownów. Witam w odchudzonej odsłonie tabelkosekcji.

Pierwsza tabelka przedstawiać będzie w tym sezonie najlepszych skoczków danego weekendu/turnieju. Jak ktoś chce zobaczyć czołówkę klasyfikacji generalnej, to przecież może sobie kliknąć tutaj, prawda? Do tego dorzucam od razu Polaków, pozbywając się kolejnej tabelki. Bo, jak mawiał mój kumpel z podwórka Janek Klauber, wykopując z boiska drugą piłkę, nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. 

             Czołówka weekendu w Ruce
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 200 200 1
2 Pius Paschke Niemcy 130 130 2
3 Andreas Wellinger Niemcy 110 110 3
4 Jan Hörl Austria 106 106 4
5 Stephan Leyhe Niemcy 105 105 5
6 Daniel Tschofenig Austria 81 81 6
7 Timi Zajc Słowenia 64 64 7
8 Ryōyū Kobayashi Japonia 60 60 8
8 Peter Prevc Słowenia 60 60 9
10 Michael Hayböck Austria 55 55 10
19 Dawid Kubacki Polska 18 18 19
25 Piotr Żyła Polska 10 19 25

Zamiast dotychczasowych dwóch tabelek - pocztu zwycięzców i pocztu podiumowiczów, mamy tylko jedną, bo przecież zwycięzcy stają na podium. Zwycięzców Wam wybolduję i dobra jest.

       Poczet podiumowiczów 26.11.2023
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma  
1 Stefan Kraft Austria 2 0 0 2 1
2 Pius Paschke Niemcy 0 1 0 1 2
3 Jan Horl Austria 0 1 0 1 4
4 Andreas Wellinger Niemcy 0 0 1 1 3
5 Stephan Leyhe Niemcy 0 0 1 1 5

No i uproszczona wersja Plastikowej Kulki. Obecne zasady są następujące: 

1. W klasyfikacji generalnej Plastikowej Kulki zostanie ujęty każdy skoczek, który:

a. zajmie 31. miejsce w konkursie

b. zajmie trzy razy z rzędu 32. miejsce w konkursie

2. Od tego momentu skoczek który spełnił warunki będzie otrzymywał:

a) 5 punktów za miejsce 31. w konkursie (wliczając to, którym spełnił warunek)

b) 1 punkt za miejsce 32. w konkursie (wliczając to, którymi spełnił warunek)

c) W przypadku, gdy strata do 30. miejsca wynosić będzie 0,1 pkt. - dodatkowo 1 pkt

d) 4. W przypadku awansu do drugiej serii 31 skoczków, za zajęcie 31. miejsca - dodatkowo 1 punkt

Na zakończenie sezonu o zwycięstwie będzie decydowała liczba punktów a w wypadku równej liczby punktów niższe miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. 

    Plastikowa Kulka 26.11.2023
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Žiga Jelar Słowenia 5 36
2 Piotr Żyła Polska 5 25

Cytat zupełnie na temat:

"Jesteśmy teraz na krzyżu"

Thomas Thurnbichler

(Z kontekstu wynikałoby, że trener chciał powiedzieć "na rozdrożu" [crossroads, a nie cross], ale szczerze mówiąc, niechcący lepiej opisał sytuację).

Cytat zupełnie nie na temat:

"Mylisz niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"

Andrzej Sapkowski

I to by było na tyle z Ruki, gdzie Kraft świętował, Niemcy szli ławą, Polacy cieniowali, Finowie nie dali ciała, Włosi i Amerykanie pozytywnie zaskoczyli a Zografski został zdyskwalifikowany po raz enty w karierze i dziesiąty w występach pucharu świata. Już za tydzień Lillehammer a tam tylko dwie rzeczy są pewne: smalahove i Kvikk Lunsj.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.