Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Granerud po inauguracji w Ruce. "To była katastrofa"

Pierwszy weekend nowego sezonu Pucharu Świata został zdominowany przez Niemców i Austriaków. W obu konkursach zwyciężył Stefan Kraft, zgarniając tym samym setne indywidualne podium w zawodach najwyższej rangi. Kiepski start zaliczyli Norwegowie, którzy - z trenerem Alexandrem Stoecklem na czele - nie kryją swego rozczarowania i zapowiadają jednocześnie, że w najbliższym czasie uważnie przyjrzą się zmianom technicznym wprowadzonym w niemiecko-austriackich szeregach.


Triumfator minionej zimy, Halvor Egner Granerud, w rozmowie ze swoją rodzimą telewizją NRK krótko i dosadnie określa postawę, jaką w inauguracyjnych zawodach wykazał wspólnie ze swoimi kolegami z drużyny. - W zasadzie to była jedna wielka katastrofa. Początek sezonu okazał się dla nas bardzo trudny - mówi 27-latek, który sobotnie zawody finiszował na 16., a niedzielne na 10. miejscu, co w obu przypadkach było najlepszym wynikiem w norweskiej kadrze.

Obrońca Kryształowej Kuli dodaje, iż według niego podopieczni Stefana Horngachera i Andreasa Widhölzla na tle reszty stawki wybijają się nie tylko na poziomie sportowym. - Niemcy i Austriacy są bardzo solidni, pod każdym względem. Wyprzedzają resztę nacji zarówno w zakresie technicznym, jak i sprzętowym. Myślę, że wprowadzone w ostatnim czasie zmiany mocno przyczyniły się do ostatecznych wyników w obu konkursach, choć czołówka z pewnością grała fair. Zauważam już taką zależność, że jeśli cała drużyna skacze na wysokim poziomie, wyraźnie lepiej niż pozostali, to dzieje się tak głównie dzięki temu, że wpadli na coś sprytnego - ocenia skoczek z Oslo.

Dwukrotny triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przyznaje również, że od razu próbował przyjrzeć się temu, co mogło wpłynąć na tak dobrą dyspozycję rywali. - Kilka razy starałem się podejrzeć co zmieniło się w ich stylu, jednak na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak jak przedtem, nie zauważyłem żadnych różnic i nie ukrywam, denerwuje mnie to - kończy.

W kwestii wyjątkowo dobrej dyspozycji Niemców głos zabrał też Daniel Andre Tande. - Musieli coś wymyślić. Mieli krótkie zgrupowanie w Lillehammer i przyznam, że wtedy nie skakali tak dobrze jak teraz. Dobrze byłoby dowiedzieć się, co odkryli i jaki jest ich sposób na prezentowaną aktualnie formę - mówi drużynowy mistrz olimpijski z Pjongczangu.

Przypomnijmy, że od sezonu 2023/2024 zmianie uległ sposób przeprowadzania pomiarów u zawodników, który z ręcznego, dotychczas obowiązującego, będzie od teraz działał w formie skanera 3D. Zmiana ta miała doprowadzić do maksymalnego wyrównania szans wśród zawodników i wprowadzenia sprawiedliwszej rywalizacji. Dokładne pomiary określą parametry sprzętowe, w ramach których będą mogli poruszać się poszczególni skoczkowie. To z kolei pociąga za sobą konieczność zmiany i dopasowania techniki skoku do posiadanego sprzętu. Jednak zdaniem fachowców, w tym m.in. byłego skoczka i aktualnego eksperta NRK, Johana Remena Evensena, jest jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków w kwestii wpływu nowych przepisów na aktualną dyspozycję zawodników.

- Na wskazanie jakiejś zależności potrzeba przynajmniej kilku weekendów. Niemcy i Austriacy zdominowali dwa pierwsze konkursy, ale sądzę, że już w Lillehammer pojawią się nowi pretendenci do zasilenia grona dominatorów. To tak jak w Formule 1, kierowca też potrzebuje czasu, żeby dostosować się do nowego samochodu i sprawić, by ten z tobą współpracował. W skokach działa to podobnie. Nowe zasady zmieniają profil lotu i sposób, w jaki po wyjściu z progu uderzasz w powietrze, technicznie musisz się dostosować do tego, w czym i na czym skaczesz - ocenia były rekordzista świata w długości skoku narciarskiego.

W kwestii przyglądania się zmianom sprzętowym u rywali wypowiedział się także sam Stefan Kraft, dla którego taka praktyka jest czymś powszechnym. - W zeszłym sezonie sami obserwowaliśmy technikę Halvora i to, w jaki sposób oddaje swoje skoki. Patrzysz na tych najlepszych i starasz się naśladować to co robią, to normalne. Jeśli chodzi o mnie i moją technikę to nie sądzę bym robił coś specjalnego, po prostu mam dobry humor i fajnie się tu czuję, Rukatunturi to jeden z moich ulubionych obiektów. Jestem bardzo zadowolony ze swoich startów - mówi aktualny lider klasyfikacji generalnej.

Szybką analizę techniki swojej reprezentacji zapowiedział Alexander Stoeckl. - Musimy sprawdzić co nie działa tak, jak powinno. Może to kwestia kombinezonów, może wiązań czy samych nart. Zrobimy zdjęcia, przeanalizujemy materiały z transmisji telewizyjnych i przyjrzymy się temu, co zawiodło - mówi szkoleniowiec Norwegów.

W ekipie Norwegów, poza Granerudem, w obu weekendowych konkursach punktowali również jego czterej koledzy - Daniel Andre Tande, Marius Lindvik, Johann Andre Forfang i Kristoffer Eriksen Sundal. Cała czwórka nie zdołała jednak ani razu uplasować się wyżej, niż dopiero w trzeciej dziesiątce zawodów. Szansę na rehabilitację będą mieli już w najbliższy weekend, kiedy razem z resztą stawki zaprezentują się przed własną publicznością. Kolejne konkursy Pucharu Świata rozegrane zostaną bowiem w norweskim Lillehammer.