Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Niska frekwencja w Lillehammer. "W czołówce powinni być Polacy, oni tworzą życie”

Chociaż w miniony weekend w Lillehammer dopisały sportowe emocje, tego samego nie można powiedzieć o kibicach. – Daleko nam do tego, co powinno być – mówią organizatorzy.


Frekwencja na Lysgårdsbakken zdecydowanie nie spełniła oczekiwań organizatorów. Nawet sprowadzony z Polski duet DJ-òw pod nazwą Crowd Supporters, znany kibicom z Wielkiej Krokwi, nie był w stanie tego poprawić. Polscy artyści mieli za zadanie rozgrzać norweskich kibiców i stworzyć atmosferę chociaż zbliżoną do tego, co panuje na kompleksie w Zakopanem. Trudno było to jednak osiągnąć przy tak niewielkiej publiczności.

Chociaż nie podano jeszcze oficjalnych liczb, organizatorzy szacują, że podczas norweskiego weekendu Pucharu Świata bilety kupiło łącznie 1400–1500 widzów. – Daleko nam do tego, co powinno być – przyznał Olav Andersen, dyrektor zarządzający Lillehammer Olympiapark. Arena, którą podczas Igrzysk Olimpijskich w 1994 roku wypełniło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nie pierwszy raz świeciła pustkami. Już w poprzednich latach trudno było zapełnić trybuny, a organizatorzy starali się zapobiec temu, by powtórzyło się to w tym roku. Trudno jednak mówić o widocznych rezultatach podjętych działań.

– To smutne. Chcemy, żeby to było wspaniałe wydarzenie, z pełnymi trybunami i dobrą atmosferą. Myślę, że Lillehammer spisało się dobrze, biorąc pod uwagę warunki – mówił ekspert norweskich mediów, Anders Bardal, nawiązując do niskich temperatur, które panowały podczas całego weekendu. – Ale wiadomo, że to grudniowy weekend przed Bożym Narodzeniem. Już w przeszłości widzieliśmy, że nie tak łatwo zgromadzić w tym terminie ludzi – tłumaczył w NRK.

– Nasze główne wrażenie jest takie, że to był dobry weekend. Chcielibyśmy jednak, aby więcej osób mogło doświadczyć tej imprezowej atmosfery – mówił dyrektor kompleksu w Lillehammer. Jednocześnie podkreślił to, że obraz widoczny w telewizorach nie do końca pokazywał rzeczywistą sytuację. Widzowie rozproszeni na bardzo dużym obszarze, a na skoczni znajdował się także namiot dla widzów.

Problem niskiej frekwencji zauważyła także Międzynarodowa Federacja Narciarska. Jej działacze zwrócili na to, że duża konkurencja dotycząca tego, kto będzie organizował konkursy Pucharu Świata może stanowić dla Lillehammer zagrożenie. – Jesteśmy w sytuacji, w której niektórych organizatorów nie da się uwzględnić w kalendarzu – zauważył dyrektor PŚ, Sandro Pertile. – Musimy ocenić co się stało, że doszło do takiej sytuacji sytuacji. Były bardzo niskie temperatury, co też miało duże znaczenie – dodał. Jednocześnie Włoch podkreślił to, że jest za wcześnie by oceniać sytuację na norweskiej skoczni, a do tematu należy wrócić po zakończeniu sezonu.

Kluczem w zapobieganiu niskiej frekwencji jest współpraca z organizatorami. – Musimy współpracować z organizatorami, aby zwiększyć atrakcyjność, a nie z nimi walczyć. Ale jeśli nic się nie stanie, będziemy musieli działać i reagować – tłumaczył Pertile. O tym, co przyciąga na skocznię kibiców mówił NRK Anders Bardal. – Przede wszystkim norwescy skoczkowie muszą dojść do takiego poziomu, w którym będą w stanie wygrać konkurs. Poza tym w czołówce powinni być Polacy, to oni tworzą życie – zauważył.

Organizatorzy mają nadzieję, że FIS pozwoli im dalej gościć Puchar Świata, a dawna wioska olimpijska dalej będzie stałym przystankiem dla najlepszych skoczków na świecie. – Nie czujemy się zagrożeni. Pod warunkiem, że będzie prowadzony dialog z kierownictwem FIS na temat działań, które podejmujemy. Nie bez powodu zainwestowaliśmy dużo, koszt dotacji był wysoki. Teraz zdobyliśmy trochę doświadczenia – mówi Andersen. Dyrektor Lillehammer Olympiapark wyznał także, że jego celem jest przyciągnięcie do 10000 widzów jednego dnia zawodów Pucharu Świata w ciągu najbliższych trzech lat. – Mamy nadzieję, że ludzie zrozumieją, że jest to znacznie większe przeżycie niż tylko skakanie na nartach – mówił Andersen, podkreślając, że chociaż skoki są bardzo dobrze komunikowane w telewizji, to nie to samo, co wizyta na obiekcie w Lillehammer.