Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stoch, Kubacki i Żyła z punktami na Orlen Arenie. Wypowiedzi po zawodach w Oberstdorfie

Nie zdarzył się żaden świąteczny cud i polscy skoczkowie nie znaleźli pod choinką wymarzonej, wysokiej formy. Mozolniej pracują nad tym, by powoli skakać coraz lepiej. Oto jak podsumowali swoje występy w Oberstdorfie.


- Dzisiaj była fajna atmosfera. W Oberstdorfie zazwyczaj jest głośno i tłumnie. Cieszę się, że kibice wspierają nie tylko swoich, ale każdy daleki skok był oklaskiwany i podnosiła się wrzawa. Było też sporo polskich flag. Za to też dziekuję, że kibice są z nami, że nas wspierają. Dzisiaj był kolejny mały krok do przodu. Czasami tak jest, że aby zrobić dwa kroki do przodu, trzeba się o jeden cofnąć. Dzisiaj cieszę się, że ten kolejny krok, mały co prawda, ale jednak mogłem postawić. Postaram się po prostu konsekwentnie kontynuować tę pracę. Sam siebie muszę trzymać w ryzach, ale zamierzam dalej robić to, co umiem robić najlepiej. No i cieszyć się skokami - podsumował Kamil Stoch, zwycięzca trzech edycji Turnieju Czterech Skoczni.

Dziesięć pozycji niżej od Kamila, uplasował się Dawid Kubacki. - Wśliznąłem się do drugiej serii, bo to nie był dobry skok. Warunki też mi nie sprzyjały. Ledwo, ledwo się udało. Ale się cieszę, że się udało, bo ten drugi skok był dużo fajniejszy. Poczułem trochę oporu pod nartami, była jakaś faza lotu, to są pozytywy z tego konkursu. Szczęście w skokach jest zawsze potrzebne. Ono potrafi sporo zmienić, sporo naprawić. A wtedy człowiek z większą werwą przystępuje do kolejnych prób. Ale cały czas muszę być bardzo skoncentrowanym, bo nie jestem w dobrej dyspozycji, moje skoki nie są ustabilizowane. Cały czas jest dużo ciężkiej pracy. Najprzyjemniej jest, gdy jednak jesteśmy w czołówce. O to nam, zawodnikom, chodzi, nad tym pracujemy - tak na pytania odpowiadał skoczek z Nowego Targu.

Niezbyt wiele powodów do optymizmu miał Piotr Żyła, choć w drugiej serii poszybował poza granicę 130 metrów. - Drugi skok? Był ciąg, to go wykorzystałem. Nie nakręciło mnie tak, jak powinno, ale pojawił mi się fajny pomysł na skakanie. Dawno już nie otwierałem zawodów. Ostatnio skakałem jako pierwszy w konkursie w Bischofshofen, ale nie pamiętam, czy to było rok temu, czy dwa. Franz Tate, z którym rywalizowałem w pierwszej serii, mógłby być moim synem, taka jest między nami różnica wieku. Dałem mu szansę, by mnie pokonał, ale chyba go trema zjadła. Chyba pierwszy raz skakał przy tak licznej publiczności. No to przynajmniej mogłem sobie drugi raz skoczyć. Mówiąc otwarcie, to źle dziś skakałem, szczególnie w serii próbnej i pierwszej - przyznał wiślanin.

Korespondecja z Oberstdorfu - Dominik Formela i Marcin Hetnał