Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Sportowa złość Stocha po Bischofshofen. „Wydawało się, że historia zakończy się lepiej”

Trzykrotny mistrz olimpijski zakończył 72. Turniej Czterech Skoczni na piętnastym miejscu, co było najlepszym spośród wyników reprezentantów Polski. Zawodnik nie skupiał się jednak na końcowej lokacie, a na występie w Bischofshofen, który w jego ocenie nie należał do udanych.


– Skoki nie były tak dobre jak w piątek. W sobotę było albo za wcześnie, albo za późno. Szkoda, bo wydawało się, że historia się trochę lepiej zakończy, ale nie każda się kończy happy endem – mówił Stoch po ostatnim etapie turnieju, w nietypowy sposób określając swoją rolę w tym niemiecko-austriackim wydarzeniu. – To była rola takiego krzaczka. Jest, nikomu nie wadzi, ale nie gra też jakiejś głównej roli – skwitował.

36-latek przyznał także, że nie przyjeżdżał na Turniej Czterech Skoczni z dużymi nadziejami. Mimo tego, gorsze skoki podczas ostatniego konkursu miały wpływ na jego odbiór całych zawodów.

– W ogóle się nie nastawiałem. W ogóle nie nastawiałem się na ten turniej. Wiedziałem, że będzie ciężko i było ciężko. Było bardzo trudno. Ale w sobotę się po prostu trochę na sobie zawiodłem. Zwłaszcza tym ostatnim skokiem, bo wszystko szło dobrze do tej pory. Wszystko się zazębiało, krok po kroku szedłem do przodu. A tym ostatnim skokiem podciąłem sobie cały ten domek z kart. Może nie wszystko się zawaliło, bo nie chcę takich tragicznych teorii, ale jestem zły. Mam prawo być po prostu na siebie zły i jestem – zaznaczył po finałowym konkursie trzykrotny zdobywca Złotego Orła. 

Nawet piętnasta lokata w końcowej klasyfikacji generalnej, którą można by traktować jako dobry fundament do dalszej pracy, nie była dla Stocha w tym momencie ważna. – To nie ma tak naprawdę znaczenia w tej chwili. Ważne jest to, co robię na skoczni, jakie skoki oddaję. Do tej pory wszystko szło fajnie, a ten ostatni skok mi trochę zburzył światopogląd – dodał.

W wypowiedzi Stocha nie zabrakło także apelu do kibiców. – Na tą chwilę tylko dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie, bo tego było ostatnio naprawdę dużo. I myślę, że dzięki temu też dotrwałem do tego momentu, jakoś się trzymając – zakończył.