Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

„Należę do światowej czołówki” – Zniszczoł o walce o podium w Willingen

Niewiele brakowało, a w niedzielnym konkursie w Willingen zobaczylibyśmy na podium polskiego zawodnika. Po pierwszej serii konkursowej w głowach polskich kibiców rozbrzmiewał Mazurek Dąbrowskiego, gdyż po znakomitym skoku na odległośc 146 metrów na miejscu lidera znajdował się Aleksander Zniszczoł. Mniej udany skok w serii finałowej sprawił, że wiślanin musiał zadowolić się ósmą lokatą.


–  To niestety utracona szansa na coś więcej – skwitował końcowy wynik 28-latek z Wisły. – To nie był fatalny skok. Patrzyliśmy na niego na szybko z trenerem i była to dziwna sytuacja, bo jedna narta mi nie wyszła. Myślę, że jest to spowodowane tym, że odbiłem się za wcześnie i narty nie wyszły równocześnie. Przez to rozbujało mnie na buli i wytraciłem prędkość – analizował swoją finałową próbę. Ta była aż o 15,5 metra krótsza od pierwszego skoku, do którego nie dorównał żaden z rywali.

–  To był naprawdę bardzo dobry skok – przyznał Zniszczoł. – Wszystko się zgrało. Była super rotacja, szybko połączyłem się z nartami, a na dole miałem lekkie wsparcie w postaci wiatru i bardzo dobrze to wykorzystałem – dodał.

Chociaż rzadko miał okazję siadać na belce jako ostatni ze stawki, Zniszczoł przyznał, że nie wywarło to na nim zbyt dużej presji. – Podszedłem do tego z bardziej chłodną głową. Chciałem zrobić to samo i powtórzyć po prostu pierwszy skok, przychodząc z takim samym nastawieniem. Myślę, że po części mi się to udało, bo fajnie sobie utrzymywałem to w głowie, że prowadzę po tej pierwszej serii. Był z tyłu głowy jakiś bagaż, ale nie spinało mnie tak, jak zdarzało się wcześniej – stwierdził. –  Szkoda, że nie było tego podium, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Widać, że mogę być w walce o podium. Należę do światowej czołówki – podkreślił.

Dwa konkursy, w których walczył o podium, w połączeniu z deszczową i wietrzną aurą sprawiły, że Zniszczoł określił weekend w Willingen jako szalony. – Jestem w szoku, że w ogóle coś się odbyło i to na dodatek dwie serie w każdym z konkursów, bo prognozy pogody były strasznie złe. Było wietrznie i nigdy w życiu nie widziałem gorszych torów – nawiązał do płynącego od deszczu rozbiegu skoczni.

Kolejnym przystankiem w walce o punkty Pucharu Świata będą konkursy poza Europą. Najpierw skoczkowie polecą do amerykańskiego Lake Placid, by następnie udać się do Kraju Kwitnącej Wiśni, a konkretnie do Sapporo.

– Lubię podróżować, szczególnie do dalekich krajów, gdzie jest inna kultura. Takie kraje warto zobaczyć, zobaczyć to, jak żyją „za daleką wodą” – podkreślił gotowy na kolejne starty wiślanin.