Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

„Marzenie Ryoyu” – Kobayashi i zespół komentują islandzkie wyzwanie

Ryoyu Kobayashi przygotowywał się do pobicia rekordu świata w długości skoku narciarskiego od 2023 roku. W ostatnich miesiącach pojawiał się między innymi w Red Bull Athlete Performance Center w Austrii, a także w tunelu aerodynamicznym w Szwecji, by nie dać się zaskoczyć przez niespotykanie dotąd długi najazd i lot, a także lądowanie w okolicach 300. metra. Jak podkreśla Janne Väätäinen, trener Japończyka – podjęcie się tego typu wyzwania było ogromnym marzeniem 27-latka, a jednocześnie motorem napędowym dla wszystkich zaangażowanych osób w komercyjny projekt firmy Red Bull.


Mistrz olimpijski z Pekinu oddał w Islandii cztery rekordowe skoki w okresie 23-24 kwietnia. Pierwszego dnia Ryoyu Kobayashi uzyskał 256 metrów, a dzień później lądował na 259. metrze, 282. metrze, a finalnie na 291. metrze.

– To był niesamowity dzień. Poleciałem na odległość 291 metrów, ustanawiając rekord świata. Jestem niesamowicie wdzięczny całemu zespołowi, który zajął się przygotowaniem tej skoczni. To po prostu niesamowite – nie ukrywał emocji Ryoyu Kobayashi w materiale przygotowanym przez jego prywatnego sponsora, markę Red Bull.

– Moją motywacją było także myślenie o wszystkich osobach zaangażowanych w ten projekt. Chciałem zrobić to dla wszystkich. Postawiłem wszystko na szali, aby zajść jak najdalej – dodał sportowiec pochodzący z japońskiej wyspy Honsiu.

Poczynaniom swojego podopiecznego z wyjątkowym zaciekawieniem przyglądał się Janne Väätäinen z Finlandii, który na co dzień jest indywidualnym szkoleniowcem japońskiej gwiazdy. Trener – w rozmowie z redbull.com – zwrócił uwagę na wyjątkowość wydarzeń na północy Europy.

– Cóż… Zacznijmy od trzeciej próby, kiedy uzyskał 282 metry. Ze sportowego punktu widzenia był to znacząco inny skok od wszystkich dotychczasowych. Potrzebował niewielu prób, by zaadaptować się do warunków i wyczuć rytm takiego obiektu. Dwa ostatnie loty były niesamowite. Nie do wiary… 282 i 291 metrów – przypomina 49-latek.

– To było marzenie Ryoyu od dłuższego czasu, co było najważniejsze. Potrzebowaliśmy do tego grupy ludzi, która przygotuje taką skocznię i będzie nas wspierała. Zrobiono wszystko pod kątem realizacji marzenia Ryoyu. Myślę, że to wszystko wiele dla niego znaczy, to był jego dzień. Bardzo się cieszę, że miałem możliwość uczestniczenia w tym projekcie – podkreślił Väätäinen. Na miejscu obecny był także Stian Andre Skinnes, norweski asystent Fina w sztabie Kobayashiego.

Jednym z najbardziej szokujących aspektów podjętego wyzwania jest lokalizacja, na którą zdecydowano się w kontekście próby pobicia rekordu świata. Padło na teren islandzkiego ośrodka narciarskiego Hlidarfjall. Mowa wyspie, na której nie znajduje się żadna czynna skocznia narciarska.

– Dlaczego Akureyri, a nie inne nordyckie państwo? Długość całej konstrukcji skoczni przekraczała kilometr. Nie chciałem przy tej okazji ścinać żadnego drzewa – podkreśla Bernhard Rupitsch z Austrii, projektant skoczni, wskazując na islandzkie uwarunkowania przyrodnicze.

Poszukiwania tego miejsca trwały dwa lata. Zespół Red Bull poświęcił dwa miesiące, by przygotować obiekt umożliwiający w teorii ponad 300-metrowe loty. Po dwóch dniach użytkowania tymczasowa arena została zdemontowana.

– Jak powiedziałem już Ryoyu, jestem dumny, że mogłem być częścią tego wydarzenia. Znaleźliśmy się w Islandii, ponieważ chcieliśmy zapisać się w historii – dodał Rupitsch.