Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

2010- powrót potęgi Niemców?

Patrząc z perspektywy Turnieju czterech Skoczni i tegorocznych Mistrzostw Świata, uważanych przez Niemców za najbardziej prestiżowe, naszym zachodnim sąsiadom grożą smutne czasy. Zainteresowanie skokami maleje, a następcy Hannawalda i Schmitta na horyzoncie nie widać.

Mimo godnych uwagi sukcesów Michaela Uhrmanna i Georga Spaetha, brakuje wyróżniającego się bohatera, mogącego wygrywać seryjnie i zachwycającego tłumy. Boom, który pojawił się wraz ze zwycięstwami Svena Hannawalda i Martina Schmitta, zaczyna powoli przemijać. Wejściówki na trybuny skoczni w Oberstdorfie i Garmisch- Partnekirchen w ramach Turnieju Czterech Skoczni, uważanego wśród Niemców za prestiżowy, nie zostały wykupione do ostatniego miejsca jak jeszcze kilka lat temu. Mniejsza jest również oglądalność zawodów. W konsekwencji spadają notowania stacji transmitujących konkursy. Zdaniem Toniego Innauera przyczyna leży w programie szkolenia młodzieży. W czasach sukcesów Schmitta i Hannawalda zapomniano o juniorach. "Można to już odczytać z wyników Pucharu Kontynentalnego".

Płaski kąt lotu, duża prędkość wyjścia z progu oraz wykorzystanie wiatru pod narty przez lata cechowały niemiecką formułę skoku. Jens Weissflog, czterokrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni, zauważa, iż do techniki nie przykłada się już tak wielkiej wagi. "Po wprowadzeniu BMI sytuacja diametralnie się zmieniła na gorsze." Według Weissfloga skupiono się tylko na tych wyjątkowych skoczkach, a nie na tych, którzy mogliby w przyszłości zająć miejsce byłych zwycięzców.

"W ostatnich latach rzeczywiście popełniliśmy kilka błędów. Kiedy pojawiły się sukcesy przespaliśmy kilka rzeczy. Podczas pracy z juniorami nie zrobiliśmy wystarczająco dużo"- przyznaje Thomas Pfueller, sekretarz generalny Niemieckiego Związku Narciarskiego. Peter Leiner, trener Georga Spaetha, jest zaś zdania, iż niecodziennie rodzą się taki wyjątkowi sportowcy jak Sven Hannawald. Rudi Tusch, dyrektor techniczny w DSV, uważa, iż Niemcy długo jeszcze będą czekać na sukcesy. "Musimy skupić się na juniorach i przygotowywać się do Igrzysk Olimpijskich w 2010 roku. Potrzebujemy długotrwałego programu. Wówczas możemy stać się potęgą".

Niemcom przyjdzie więc jeszcze przynajmniej 5 lat poczekać na sukces, jaki pragną odnieść, jeśli wprowadzą w życie swój plan.