Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Przychodzi Federer do Włodarczyka

Dzisiejsza konferencja zwołana przez Polski Związek Narciarski pokazała, do jak wielu nieporozumień i zaniedbań w kwestii prawnej doszło na linii PZN a należącą do Ediego Federera firmą Sportmarketing. Prezes PZN Paweł Włodarczyk potrafił wymienić powody, dla których Związek nie zamierza kontynuować współpracy z Federerem, ale nie potrafił wyjaśnić, jak możliwy był szantaż, pod wpływem którego PZN podpisał z firmą Sportmarketing notatkę będąca podstawą do nowej umowy.

"W wyniku różnych rozmów i działań zostaliśmy w pewnym sensie zmuszeni do rozmów na temat przedłużenia umów w czasie rozgrywania Letniego Grand Prix w Zakopanem. Wtedy podpisaliśmy notatkę, w której to zawarliśmy podstawowe rzeczy, które miały zostać następnie przeniesione do projektu umowy" - powiedział podczas konferencji w Warszawie prezes PZN, Paweł Włodarczyk.

Notatka została następnie przekazana kancelarii prawnej w celu przygotowania projektu umowy. Na początku listopada gotowy już projekt został przesłany do firmy Sportmarketing, jednak nie spotkał się z żadnym odzewem ze strony przedstawicieli firmy. Brak odpowiedzi prezes Włodarczyk przyjął jako odrzucenie propozycji przedłużenia umowy, a ponieważ stara umowa została uznana za niekorzystną dla Związku, PZN uznał, że zakończy współpracę z firmą Sportmarketing wraz z wygaśnięciem starego kontraktu, to jest z dniem 30 kwietnia 2004. I tu pojawia się problem: dla Ediego Federera "spisana na kolanie długopisem", określona przez PZN jako nic nie warta notatka jest niczym innym, jak aneksem do umowy z PZN, która przedłuża jego kontrakt ze Związkiem na kolejny rok.

Pojawia się więc pytanie: jak można było dopuścić do takich zaniedbań? I w jaki sposób Polski Związek Narciarski mógł zostać zmuszony do podpisania notatki?

"Do podpisania notatki zostaliśmy zmuszeni przez przedstawicieli firmy Sportmarketing. Po wieczornym konkursie Letniego Grand Prix nam, że jeżeli nie podpiszemy tej notatki, to na drugi dzień drużyna polskich skoczków nie wystartuje w zawodach. W sensie prawnym, w sensie realizacji ta notatka jest nieważna, podpisaliśmy ją po to, by nasi zawodnicy w spokoju mogli wystartować na drugi dzień"- twierdzi Paweł Włodarczyk.

Tłumaczenie prezesa Włodarczyka niewiele jednak wyjaśnia. Jakim prawem firma marketingowa mogła wywierać podobne naciski na Polski Związek Narciarski? Kto decyduje o tym, że polska drużyna wystartuje w zawodach? Na te pytania przedstawiciele władz PZNu nie byli dziś w stanie odpowiedzieć. Dziwi także fakt, że wczesniej Polski Związek Narciarski nie próbował odstąpić od umowy, a uznana za nic nie znaczącą notatka na mocy uchwały zarządu PZN posłużyła jako "dokument będący podstawą do przygotowania projektu umowy" z firmą Sportmarketing.

Kolejny zarzut, jaki padł dziś pod adresem władz PZN-u to fakt, że ani Adam Małysz, ani inni skoczkowie nie byli informowani o sytuacji, jaka zaistniała między Związkiem a firmą Federera. Według przedstawicieli PZN-u, to trener Kuttin wytwarzał atmosferę nie sprzyjającą rozmowom z zawodnikami. Teraz, kiedy w cały konflikt zaangażował się Adam Małysz, takie rozmowy stały się absolutnie konieczne. Prezes Włodarczyk zapowiedział, że spotka się z naszym najlepszym skoczkiem 3 kwietnia w Zakopanem.

Kończąc swoją wypowiedź podczas konferencji, prezes Polskiego Związku Narciarskiego złożył Adamowi Małyszowi życzenia świąteczne, życząc mu "przede wszystkim spokoju". Trudno jednak przypuszczać, że życzenie się spełni biorąc pod uwagę to, jak niepokojąco wygląda obecnie sytuacja w polskich skokach narciarskich.