Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Jeśli nie Federer, to...

Chociaż dni Ediego Federera w starej roli wydają sie już policzone, to jednak po jego odejściu na stanowisku managera pustka pozostac nie może. Zarząd PZN prowadził już wcześniej (podobno w czasie trwania MŚ w Oberstdorfie) wstępne rozmowy z firmą niemiecką Maerz Marketnig GMBH, która miałaby zająć pozycję Austriaka. Afera wybuchła z chwilą zakończenia sezonu, ale, jak widać, coś było na rzeczy od dawna. W nowym układzie, pieniądze zarabiałby i Erich Maerz, i związek.

Czy jednak nowe rozdanie będzie korzystne? PZN tupie nogą, ale tajemnicą poliszynela jest, iż ma on już problemy związane z nagłym zerwaniem umowy z firmą Tenson szyjącą ubrania sportowe (podobno Campus przedłożył korzystniejszą ofertę) i zasądzono odszkodowanie w kwocie 700 tys. złotych. Skandalem zakończyły się też pucharowe zawody w Zakopanem w 2002 r., gdy sprzedano 13 tys. biletów więcej, niż było miejsc. Problemy były z wypłatą premii za medale olimpijskie dla współpracowników Małysza: Jana Blecharza i Jerzego Żołądzia. W końcu pieniądze się znalazły, ale Paweł Włodarczyk nie przedłużył z nimi umów. Efekt widzieliśmy sami. PZN skompromitował się też umową reklamową (a raczej jej brakiem) z Pocztą Polską.

Jeśli Edi Federer pójdzie do sądu, a on przyzna mu rację (Tenson w sądzie wygrał!), to znowu trzeba będzie płacić kolejne odszkodowanie za zerwanie umowy. Kosztem czego? Skąd znajdą się na to pieniądze?

No cóż, zawsze wtedy można obciąć wydatki na sprzęt, trenerów, na obozy sportowe, nowe skocznie. O ile Adam Małysz będzie skakał, znajdą się jeszcze sponsorzy. Szkoda tylko, że ich pieniądze nie pójdą na finansowanie narciarstwa, na szkolenie młodzieży, na infrastrukturę. Jeśli zaś nasz mistrz zakończy karierę, a sponsorzy odejdą, wówczas możemy znowu znaleźć się w punkcie wyjścia.

W swojej książce "Moje życie" Adam Małysz opowiedział:

- Poznaliśmy się przez trenera Mikeskę (opłacił z własnej kieszeni wyjazd Adama na TCS - przyp. red). On znał Federera i w 1994 roku poprosił go o wsparcie. Nie mieliśmy pieniędzy, żeby trenować, żeby móc wyjeżdżać. Wtedy Edi Federer nam pomógł. I od tego momentu go znam. [...] Pracą menedżera jest zajmowanie sie sprawami finansowymi. Nie spotkałem takiego menegera, który by nie zarabiał i pracował tylko dla satysfakcji. [...] Nie żałuję, że jemu właśnie zaufałem. A zrobiłem to dlatego, że wspierał całą naszą kadrę, był z nami na dobre i złe.

Firma niemiecka Maerz Marketnig GMBH działa na tym rynku od 28 lat. To mnóstwo czasu. Jednak w połowie lat dziewięćdziesiątych nie zauważyła kogoś takiego jak Adam Małysz. Mówi się, że Edi Federer wykupił prawa do reprezentowania Adama i polskich skoczków za marne telefony i jakieś samochody. Kto inny nie dał wówczas nawet jednej złotówki za naszych zawodników. Nie chciał ryzykować?

Jak skończy się to całe zamieszanie? Jak wpłynie to na stan przygotowań do sezonu olimpijskiego naszych zawodników? W chwili obecnej trwają przepychanki. Pomawianie o szantaże z jednej i drugiej strony, obrzucanie błotem. W mediach rozpoczęła sie totalna wojna.

Gdzieś tam daleko, w Rovaniemi, trener Horngacher przygotowuje swoich chłopców do walki o medale Mistrzostw Świata Juniorów. Jak przyjedzie, nie wiadomo, czy jeszcze będzie pracował. Jest przecież zatrudniony z poręczenia Federera. Adam Małysz, który znajduje się między przysłowiowym "młotem i kowadłem" chce jak najszybciej wyjechać, bo taka wojna nie służy regeneracji sił - a czas na odpoczynek ma przecież ograniczony. Konflikt trwa. Jaki będzie bilans zysków i strat?