Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Rosyjskie skoki: bogactwo i nędza idą w parze

Skoczkowie rosyjscy przygotowują się do olimpiady w Turynie. Chcą zaskoczyć świat i samych siebie. Tegoroczne Mistrzostwa w Oberstdorfie ukazały, że w skoczkach specjalistach, a także dwuboistach, drzemią duże możliwości. Zawodnicy chcą nawiązać do sukcesów rosyjskich legend - Władimira Biełousova i Gari Napalkova. Metamorfoza ta dzieje się na naszych oczach. Poznajmy zatem przyczyny tego stanu.

Szefem skoków i kombinacji norweskiej w Rosji jest Władimir Sławski. To on wpadł na pomysł, aby zatrudnić zagranicznego trenera, który przygotuje reprezentację do igrzysk w Turynie.

Pamietać należy, iż 11 lat temu były trudności z wysłaniem rosyjskich zawodników na igrzyska w Lillehammer, bo nie opanowali wówczas jeszcze stylu V. Z kolei w 2002 roku, w Salt Lake City, nie dano szansy dwuboistom, podejmując decyzję o wyjeździe z USA, z powodu zbyt dalekiego (9.) miejsca po konkurencji skoków. Doprawdy, ani skoki ani kombinacja nie cieszyły się uznaniem władz.

Władimir Sławski, obecny prezydent rosyjskiej federacji skoków narciarskich i dwuboju klasycznego, znany jest z tego, że wychodzi mu wszystko, za co się weźmie:

-"To zaczęło się jeszcze wtedy, gdy pracowałem jako tokarz, w Południowym Sachalińsku. Potem i w sporcie byłem pierwszy. Gdy stworzyłem na Sachalinie bazę przygotowawczą dla olimpijskiej drużyny na igrzyska w Sapporo, w 1972 r, zaproszono mnie do Moskwy, abym pracował jako naczelnik wydziału sportów zimowych Państwowego Komitetu Sportu. Nie mieli swoich kandydatów, czy co? Byli, ale chyba okazałem się lepszy."

Sławski stwierdził, że rosyjscy trenerzy powinni zająć się szkoleniem podstawowym. Ale żeby znaczyć coś w szeroko rozumianym "świecie", potrzebny był specjalista z zagranicy. Okazja nadarzyła się jesienią, gdy kiedy z funkcji głównego trenera reprezentacji Niemiec zwolniony został Wolfgang Steiert. Gdy tylko objął on funkcję głównego szkoleniowca drużyny Rosji, rozpoczął się przegląd potencjalnych kandydatów do reprezentacji.

Wysokość wynagrodzenia Steierta nie została ujawniona. Wiadomo, że część zobowiązania wziął na siebie Rosyjski Komitet Olimpijski.

Ekipa Steierta spędza większość czasu (220 dni w roku) w europejskich ośrodkach treningowych, ponieważ w Rosji nie ma ani jednej skoczni spełniającej międzynarodowe parametry. Ale nie tylko skoki borykają się z problemem braku odpowiedniej bazy. Ogółem, 9 na 15 zimowych dyscyplin olimpijskich, nie ma odpowiednich warunków do treningu na terytorium Rosji.

W Hinterzarten, w maju tego roku, zostanie otwarta baza szkoleniowa dla drużyny Steierta. Władze tego niemieckiego miasteczka wyraziły zgodę, aby centrum stworzone zostało na ich terytorium, poszły też na ustępstwa, jeśli chodzi o sprawy finansowe.

W rosyjskich skokach jest także, niestety, i druga strona przysłowiowego "medalu". O ile kadra A ma zapewnione świetne warunki do rozwoju, o tyle zaplecze krajowe pozostawia bardzo wiele do życzenia. Brak skoczni to jeden problem, ale nie największy, ponieważ istniejące obiekty mogą być jeszcze wykorzystane. Dużo gorzej sprawa wygląda, jeśli chodzi o sprzęt.

W kraju jest 3700 zawodników. 20 z nich dysponuje wyposażeniem spełniającym wymagania FIS. Sprzęt następnych siedemdziesięciu spełnia te wymogi "mniej więcej". Reszta natomiast skacze, na tym co jest, a w praktyce na tym, czego w zasadzie nie ma. Bo trudno mówić o sprzęcie, a tym bardziej o jakichkolwiek "normach", kiedy grupa ma do dyspozycji jedną parę starych butów, które szybko stają się mokre i rzadko kiedy są dopasowane do stóp wszystkich oczekujących w kolejce na skok. Wiekowe są także narty - mają po 20, 30 lat. Kombinezony skoczków szyte są w Moskwie - sztuka kosztuje 100 dolarów, co jest ceną przystępną, porównując do 350 Euro za strój zagraniczny. Całkowite wyposażenie skoczka (ok 1000 dol) przerasta możliwości szkół sportowych.

Aby zaradzić tej sytuacji, Władimir Sławski koresponduje z władzami miast. Czy da to jakiekolwiek rezultaty? Być może pomocne będą sukcesy reprezentacji, z którą, w chwili obecnej wiązane są największe nadzieje.

W skokach rosyjskich paradoksalnie mamy do czynienia z dwiema skrajnościami: pogoń za każdym groszem, aby można było skakać i zatrudnianie bardzo drogiego trenera jako prowadzacego reprezentację, tudzież stwarzanie kadrze "A" świetnych warunków do treningu. Nie jest też tajemnicą, iż menedżerem rosyjskich skoczków jest Erich Maerz i jego firma, której zadanie to pozyskanie poważnych sponsorów dla skoczków rosyjskich i, co za tym idzie, wsparcia finansowego dla tej dyscypliny sportowej.

Czy pokerowa zagrywka władz federacji skoków powiedzie się? Któż to wie teraz, ale szanse na sukces na pewno są. Skoczkom rosyjskim, obecnie znajdującym się w kadrze Steierta, jak i tym, którzy na razie pozostają w kraju - motywacji do treningów i chęci zdobycia medali olimpijskich w Turynie, na pewno nie brakuje.