Samotny lot Kytoesaho. Odważna decyzja, gorzki rezultat
Po zakończeniu sezonu 2023/24 Niko Kytösaho po raz drugi w karierze zdecydował się obrać własny kurs – odłączył się od fińskiej kadry i ruszył na samotną misję treningową. Zamiast dalej podążać utartym szlakiem w ojczyźnie, postawił wszystko na jedną kartę i wyjechał do Austrii, gdzie trenował pod czujnym okiem swojego wujka, Pekki Kytösaho. Miał to być krok ku nowej jakości – niestety, rzeczywistość okazała się brutalna.
Cała misja zakończyła się spektakularnym fiaskiem. Fin zanotował pod względem dorobku punktowego najsłabszą zimę od pięciu lat. Z wyniku mógł być zadowolony tylko po loteryjnym konkursie w Ruce, który ukończył na 13. pozycji. Ponadto dwukrotnie znalazł się na 30 miejscu w Wiśle oraz zajął 25 lokatę w Innsbrucku. I to byłoby na tyle.
- Prawdopodobnie było wiele powodów, dla których plan się nie udał. Zmieniliśmy całą paletę przygotowań, pojawił się też nowy trener fizyczny. Trening był inny i zajęło organizmowi naprawdę dużo czasu, aby zaakceptować nowe formy aktywności. To z kolei wpłynęło na jakość skoków - przyznaje Kytoesaho. Ale sytuacja była bardziej złożona. - W Austrii wszystko spadło na moje barki. Pensja trenera, organizacja obozów, wyjazdy – byłem jednocześnie zawodnikiem, menadżerem i logistykiem. To było wyczerpujące. A zmęczenie szybko wychodzi na skoczni – dodaje 25-latek z Paimio.
Mimo wszystko, Fin nie żałuje podjęcia ryzyka. – Miałem odwagę spróbować czegoś nowego. To się nie udało, ale nie był to czas stracony. Dojrzałem jako człowiek, lepiej poznałem siebie i swój organizm. Wiem już, co na mnie działa, a co nie. Teraz podchodzę do tego wszystkiego spokojniej – podkreśla z uśmiechem.
Kytoesaho wrócił do Lahti, gdzie wcześniej mieszkał i znów trenuje w rodzinnym gronie. Tym razem jego szkoleniowcem jest inny bliski krewny – Eetu Kytoesaho. – Znów jest rodzinnie! – żartuje skoczek. – Mamy fajną, zgraną grupę – trzech zawodników i Eetu jako główny trener. W razie potrzeby możemy dołączyć do większych zespołów w Lahti, więc nie jesteśmy zamknięci w bańce.
W lipcu Kytoesaho ponownie stanie pod narodowym sztandarem – dołączy do kadry Igora Medveda, słoweńskiego trenera przygotowującego Finów do zbliżających się igrzysk olimpijskich. Dla Niko to szansa na wyrównanie rachunków z przeszłością – w Pekinie nie wystartował z powodu zakażenia koronawirusem. – Nie stawiam sobie aktualnie żadnych konkretnych celów. W ostatnim sezonie wykonałem krok wstecz. Zobaczymy, jak wszystko się teraz potoczy – kończy Kytoesaho.
Dotychczas najlepszym sezonem dla Fina była zima 2023/24, którą ukończył na 27 miejscu w klasyfikacji generalnej. Znalazł się w czołowej dziesiątce konkursów w Willingen i Oslo. Na wysokim siódmym miejscu ukończył też rywalizację podczas mistrzostw świata w lotach rozegranych na skoczni Kulm w Bad Mitterndorf.