„To będzie naprawdę bolesne”. Rewolucja FIS w kontroli sprzętu!
Afera sprzętowa podczas mistrzostw świata w Trondheim wstrząsnęła skokami narciarskimi. Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, w rozmowie ze Skijumping.pl zapowiada: od nowego sezonu nie będzie litości dla oszustów. Nowa struktura i specjaliści, surowsze kontrole oraz kary jak w piłce nożnej mają przywrócić wiarygodność tej dyscyplinie.
Skijumping.pl: Od zakończenia Pucharu Świata w Planicy minęły ponad trzy miesiące. Domyślamy się, że nie był to spokojny okres posezonowy.
Sandro Pertile: To był czas pełen wyzwań. Jasne jest, że to, co wydarzyło się w Trondheim, nie może się już więcej powtórzyć. Dla mnie to był absolutnie jeden z najbardziej wymagających momentów w moim życiu zawodowym. Nadal próbuję znaleźć kilka wolnych godzin od czasu Trondheim. To był niesłychanie pracowity okres.
Śledztwo Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS) w sprawie manipulacji sprzętem przez Norwegów podczas mistrzostw świata wciąż trwa i spodziewamy się wkrótce jego wyników. Wpływ tych wydarzeń na sport był bardzo duży – dotknęły one sponsorów, nadawców i kibiców. Musimy ponownie zdobyć ich zaufanie.
Jednocześnie FIS musiała podjąć błyskawiczne kroki, by wyciągnąć wnioski i uszczelnić system kontroli sprzętu przed olimpijską zimą.
Od Trondheim prowadziliśmy ciągłą dyskusję do końca sezonu na temat sprzętu. Potem otrzymaliśmy rezygnację od Christiana Kathola. Musieliśmy wszystko odbudować. Ale dla mnie to było dość jasne, że musimy przemyśleć całą strukturę, by odzyskać zaufanie — wewnętrzne i zewnętrzne. Dla mnie było jasne, że nie możemy rozwiązać wszystkich problemów w jeden tydzień, dwa, czy trzy. Musieliśmy być cierpliwi, zająć się dużym tematem, a potem przechodzić do mniejszych. I tak właśnie zrobiłem, zadając sobie pytanie: jak możemy wyjść z tego chaosu? Cztery punkty były klarowne.
Pierwszy punkt był taki, że potrzebowaliśmy więcej wiedzy w naszym zespole kontrolującym sprzęt. Było jasne, że luka pomiędzy zespołami a nami, jeśli chodzi o wiedzę, była zbyt duża. I to dla mnie natychmiast stało się priorytetem. Zlikwidowanie tej luki. W przeciwnym razie nie mamy żadnych szans konkurować z zespołami, które próbują czerpać korzyści z pewnych działań.
Drugi punkt – wciąż dodajemy, dodajemy i dodajemy nowe zasady. Ale musieliśmy wyjaśnić procedury, wyjaśnić zasady i uporządkować nasze działania. Potrzebowaliśmy prostszego przekazu.
Trzeci punkt dotyczył nas samych – musimy być bardziej rygorystyczni w wykonywaniu kontroli. Te trzy punkty były dla mnie naprawdę jasne. To zadania dla dyrektora Pucharu Świata i nowego zespołu kontroli sprzętu.
Ale jest też czwarty punkt – potrzebujemy nowej mentalności w naszej dyscyplinie. I tu chodzi o szacunek dla przepisów. To jest absolutnie zadanie dla zespołów, podczas gdy pierwsze trzy punkty są obowiązkiem FIS.
W jaki sposób zeszły się drogi FIS i Mathiasa Hafele?
Potrzebowałem specjalisty. Jak wiecie, Mathias Hafele odszedł z Polskiego Związku Narciarskiego. Od razu próbowaliśmy się z nim skontaktować, by sprawdzić, czy mamy szansę współpracować. Na szczęście się udało i cieszę się, że jest na pokładzie. Już w ciągu pierwszych tygodni wykonał ogromną pracę. Całkowicie przejrzeliśmy nasze zasady dotyczące sprzętu – uprościliśmy je, ujednoliciliśmy wytyczne i przepisy. Teraz jesteśmy na zupełnie innym poziomie.
Do zespołu FIS dołączył też inny Austriak – Juergen Winkler.
Potrzebowałem osoby o profilu Juergena. Pracował w dziale IT. Zna się na informatyce i to będzie ważne, by przejść od pomiarów manualnych do cyfrowych. Pracował też aktywnie w misjach wojskowych na całym świecie. A gdy masz takie doświadczenie, jesteś w stanie powiedzieć „tak” albo „nie” i trzymać się wyznaczonej linii. Ma doświadczenie w coachingu mentalnym, biznesie i organizacji wydarzeń. Od lat jest związany z Bad Mitterndorf i Red Bullem. Przez ostatnią dekadę był koordynatorem Alpen Cup. I to, co naprawdę mi się w nim podoba, to jego zdolność do bycia niezwykle precyzyjnym i skupionym na zadaniu. Myślę, że jego umiejętności dobrze się uzupełniają z kompetencjami Mathiasa. Będziemy mieć inną strukturę. Mamy super eksperta od sprzętu, ale także osobę z innymi umiejętnościami, które są dla nas bardzo ważne.
Jak ma wyglądać podział ról między Hafele i Winklerem?
Mathias będzie skupiał się głównie na sprzęcie, kontrolach, procedurach i edukacji. To są jego główne obszary. Będzie miał rolę obejmującą skoki narciarskie i kombinację norweską, mężczyzn i kobiet. Naszym celem jest zwiększenie wiedzy w całej dyscyplinie i we wszystkich kategoriach.
Jednym z głównych zadań Mathiasa było zaktualizowanie naszych zasad dotyczących sprzętu. Teraz mamy dokument liczący 27 stron. Chcemy uprościć nasze przepisy, uprościć procedury, uczynić wszystko przejrzystym – bazując na doświadczeniu osoby, która pracuje ze sprzętem od 20 lat. Chcemy z nim rozwinąć procedury kontroli sprzętu. Już omawiamy, jak być bardziej skutecznym. Będzie edukował wszystkich kontrolerów sprzętu FIS w obu płciach i w obu dyscyplinach.
Będzie miał wyraźnie określoną rolę, szczególnie na początku, w wykonywaniu kontroli. Wszystkie te punkty to kwestie krótkoterminowe, ale mamy też strategię długoterminową, by rozwijać sprzęt w taki sposób, żeby zmniejszyć różnicę między dużymi a małymi krajami oraz próbować działać bardziej zrównoważenie. Koszty sprzętu są bardzo wysokie i musimy sprawić, by był bardziej zrównoważony.
Juergen będzie miał inny zakres. Przede wszystkim będzie koordynował wszystkich kontrolerów sprzętu w skokach narciarskich – mężczyzn i kobiet. Będzie odpowiedzialny za planowanie, nominacje, i rozwój strategii całej naszej sekcji. Oczywiście wszystko to, co nie jest bezpośrednio związane z tematami, którymi zajmuje się Mathias. Koordynuje i rozwija nasz dział IT, bo – jak już wspomniałem – docelowo chcemy przejść do kontroli cyfrowych, nie manualnych. Będzie też koordynował plan edukacyjny razem z Mathiasem.
Tak wygląda nowa struktura. Stara struktura już nie istnieje. Nie będziemy już mieć jednej osoby odpowiedzialnej za wszystko. Będziemy mieć osoby odpowiedzialne za konkretne zadania, zgodnie z kompetencjami. I spróbujemy też mieć większą elastyczność w nominacjach. Może się zdarzyć, że jeden z tych dwóch panów nie będzie obecny na miejscu podczas zawodów Pucharu Świata, ale mamy innych ludzi, którzy będą pełnić te funkcje.
Hafele będzie zatem tą osobą, która faktycznie decyduje, czy ktoś zostaje zdyskwalifikowany po zawodach? Tą, która będzie w kabinie i wykonuje pomiary?
Tak. Będzie główną osobą, która będzie przeprowadzać kontrole sprzętu przed zawodami, w trakcie zawodów i po zawodach. Naszym celem jest, żeby w kabinie zawsze było dwóch ludzi z naszego ramienia. Chcę uniknąć rozmów jeden na jeden.
Nasz jasny przekaz jest taki: jeśli ktoś chce rozmawiać z kontrolerem sprzętu, zawsze będą przy tej rozmowie dwie osoby z naszego zespołu. Czasem będzie to Juergen i Mathias, czasem ja będę z którymś z nich, czasem ktoś inny, ale będziemy unikać rozmów jeden na jeden. Bo taka komunikacja to dla nas ryzyko. Chcemy się uczyć na błędach z przeszłości, żeby uniknąć problemów w przyszłości.
Rozumiemy, że teraz zadania będą podzielone na większą liczbę ludzi?
Zorientowaliśmy się, że przy systemie, który mieliśmy w zeszłym roku, byliśmy przeciążeni i wtedy trudno jest zachować pełne skupienie przy wykonywaniu kontroli. Więc zmniejszymy obciążenie pracą i wykorzystamy też ten czas na wewnętrzne dyskusje, żeby rozwijać nasz system. To dla nas kluczowe. Będziemy mieć osobnych kontrolerów dla mężczyzn i kobiet, nawet jeśli będą razem na miejscu. Zazwyczaj nominujemy trzech oficjeli na płeć.
Będziemy mieli dwóch oficjeli w kabinie na dole i jednego na górze skoczni. Na górze dostosujemy pozycję – pomiar kroku będzie wykonywany przez osobę lokalną, a my będziemy mieć swojego człowieka, który będzie nadzorował procedurę startu. Zorientowaliśmy się w zeszłym roku, że jeśli nasz człowiek zajmuje się kontrolą kroku, to nie jest w stanie śledzić tego, co dzieje się z zawodnikami przed i po kontroli. A my chcemy to śledzić.
Pracujemy też nad jasną procedurą: co wolno, a czego nie wolno robić przed skokiem. Oczywiście zawsze mamy swojego człowieka na górze, który może w każdej chwili zareagować, ale chcemy mieć większą elastyczność i lepiej rozumieć, co się dzieje – oraz jak możemy zapobiec manipulacjom na starcie. Będziemy też edukować eskorty, które odprowadzają zawodników od opuszczenia zeskoku do kontrolera sprzętu. Będziemy mieć trochę więcej ludzi z naszej strony, ale za to na znacznie wyższym poziomie edukacji. I zakładam, że dzięki temu będziemy w stanie wychwycić tych, którzy wciąż próbują kombinować.
Co z czipowaniem kombinezonów?
Nadal będziemy tego używać. Zorientowaliśmy się pod koniec sezonu, że ktoś próbował manipulować czipem. Od Trondheim aż do końca sezonu mieliśmy dodatkowe kontrole. Odbyło się spotkanie z firmą, która dostarcza nam czipy, i jesteśmy gotowi do wdrożenia dodatkowych zabezpieczeń czipów. Jesteśmy przekonani, że nie będzie już możliwe przenoszenie czipów z jednego kombinezonu na drugi.
Przejdziemy na nowy pomiar ciała 3D dla wszystkich zawodników. Wyznaczymy lekarza FIS, który zajmie się kontrolą przed. Cały proces związany z pomiarem 3D będzie się kończył, gdy zawodnik wychodzi z pomieszczenia. Albo zawodnik wychodzi z kompletnymi danymi w systemie, albo wychodzi bez pomiaru ciała – być może również z wykrytą manipulacją. Ale chcemy zamknąć cały proces, a dwóch naszych kontrolerów sprzętu będzie odpowiedzialnych za ten pomiar 3D.
W poprzednim sezonie wprowadzono limitowaną liczbę kombinezonów. Czy ta reguła zostanie podtrzymana?
Zmniejszymy liczbę kombinezonów. W zeszłym roku mieliśmy 10 kombinezonów na zimę i 2 na lato – razem 12. W tym sezonie schodzimy do 9 kombinezonów, w tym 2 na lato. To oznacza bardziej zrównoważony system i mniej możliwości manipulowania. Mamy też zmienioną procedurę znakowania czipem. W zeszłym roku drużyny przychodziły z kombinezonem – mierzyliśmy niektóre wartości w samym kombinezonie, a potem nakładaliśmy czip. Tym razem nadal sprawdzimy te wartości, ale zawodnik będzie musiał założyć kombinezon i część kontroli technicznej będzie odbywała się już z założonym kombinezonem. Cały proces będzie dłuższy. Szacujemy około 15–20 minut na kombinezon, ale jesteśmy przekonani, że dzięki temu nasze sito będzie dużo ciaśniejsze niż wcześniej.
Od sezonu 2025/26 w skokach narciarskich pojawią się żółte i czerwone kartki. Jak ma to działać w praktyce?
System kar posiada różne poziomy. Pierwszy dotyczy tych, którzy próbują manipulować pomiarem ciała 3D – np. używają dodatkowych elementów na ciele, manipulują czipem albo zmieniają kombinezon po zatwierdzeniu. Tego typu manipulacje podlegają przepisom FIS dotyczącym manipulacji wynikami zawodów. To zupełnie inna sekcja sankcji, która może skutkować bardzo surowymi karami.
Drugi poziom kar dotyczy dyskwalifikacji. Jasno ustaliliśmy, że zawodnicy, którzy zostaną zdyskwalifikowani z powodu naruszenia zasad sprzętowych, nie będą klasyfikowani. Jeśli to zawody indywidualne – skoczek całkowicie wypada z listy wyników. Jeśli to zawody drużynowe – cała drużyna zostaje wykluczona z rywalizacji. Kara będzie więc dość surowa dla zespołu i zakładamy, że to zadziała. Widzieliśmy w przeszłości, że niektóre zespoły próbowały kombinować, ale teraz ryzyko jest bardzo duże. Jeden błąd i możesz wykluczyć całą drużynę.
Wprowadzamy system żółtych i czerwonych kartek. Jeden z przykładów: jeśli jesteś zdyskwalifikowany w Pucharze Świata za naruszenie sprzętowe – dostajesz żółtą kartkę. Możesz kontynuować sezon. Przy kolejnym takim naruszeniu – dostajesz drugą żółtą kartkę. To oznacza automatycznie czerwoną kartkę, jak w piłce nożnej. I wtedy jesteś wykluczony z kolejnego weekendu zawodów, a twój kraj traci jedno miejsce startowe.
Jeżeli zawodnik dostanie czerwoną kartkę w sobotę, to nadal może skakać w niedzielę, a kara będzie liczyć się dopiero od kolejnego weekendu?
Tak, ze względów logistycznych. Planujemy powołać komisję, która będzie zatwierdzać kary w każdy poniedziałek. Czyli w niedzielę wieczorem komisja dostaje wszystkie przypadki z weekendu i w poniedziałek podejmuje decyzję o karze.
Kiedy zawodnik już startuje, to nie ma sensu, żeby był wykluczony z niedzieli i jeszcze z kolejnego weekendu. To będzie kara, ale chcemy też brać pod uwagę aspekty logistyczne. Więc możesz mieć dwie żółte kartki, skakać następnego dnia, ale w niedzielę wieczorem dostaniesz sankcję na kolejne zawody.
System będzie obowiązywał na wszystkich poziomach rywalizacji w skokach narciarskich – FIS Cup, Puchar Kontynentalny, Puchar Interkontynentalny i Puchar Świata. I jeśli dostaniesz żółtą kartkę w Pucharze Świata, a potem drugą w Pucharze Kontynentalnym – to i tak oznacza czerwoną kartkę i wykluczenie. Działa to też odwrotnie – dostajesz żółtą kartkę w Pucharze Kontynentalnym, drugą w Pucharze Świata – i wypadasz.
Ważna sprawa – na igrzyskach olimpijskich wszystko będzie „wyczyszczone”. Każdy zawodnik zacznie igrzyska bez żadnych żółtych kartek. Ale jeśli miał żółtą kartkę przed igrzyskami – to po igrzyskach wraca ona do systemu.
Ciekawym elementem w grafice telewizyjnej będzie to, że pokażemy powód dyskwalifikacji – tak jak robimy to teraz – oraz liczbę centymetrów, o które zostały przekroczone dopuszczalne wymiary. W zeszłym roku zdarzało się, że zawodnicy wchodzili do kabiny kontrolera, mieli kombinezon za duży o 6 do 8 centymetrów, wychodzili i mówili mediom, że to było tylko „kilka milimetrów”. Teraz wszyscy będą wiedzieli, że sprzęt tego zawodnika nie spełniał wymagań i o ile centymetrów przekraczał normę. I skończymy z opowiadaniem nieprawdy przed dziennikarzami. Będziemy bardzo szybcy. Natychmiast pokażemy konkretne liczby i to będzie oficjalna informacja, a nie to, co zawodnik powie mediom. Przejdziemy do oficjalnego raportowania kontroli sprzętu po zawodach. Pracujemy nad tą procedurą. Planujemy wprowadzić publiczne raporty od kontrolera, które będą zawierały informacje o całym procesie kontroli sprzętu.
W jaki sposób zamierzacie przygotować drużyny na wprowadzone zmiany i nowe struktury?
Zaoferujemy zespołom, że Mathias Hafele rozpocznie objazd po Europie, żeby spotykać się z trenerami, serwisantami, ze wszystkimi – i bardzo dokładnie, na miejscu, wyjaśniać, czego oczekuje od zespołów. Czyli jak zespół ma wycinać kombinezon, jak będziemy przeprowadzać kontrole, jakie mamy nowe punkty pomiarowe. Chcemy przekazać bardzo jasno i bez żadnych wątpliwości wszystkie informacje o procedurach. Spędzą razem dzień, będą mogli pytać o wszystko, a potem oczekujemy, że dzięki tym informacjom zespoły będą gotowe — nie tylko w Pucharze Świata, ale też w Pucharze Kontynentalnym, FIS Cup, a nawet w Alpen Cup. Jeśli chcą, mogą dostać wszystkie informacje, które są ważne, żeby uniknąć dyskwalifikacji.
Skoki narciarskie najgorsze mają już za sobą?
Myślę, że za nami ogromny wysiłek w ostatnich tygodniach, żeby doprowadzić zespoły do momentu, w którym mogą przestrzegać zasad. Ci, którzy nie będą gotowi, żeby ich przestrzegać – poniosą konsekwencje. I mogę wam obiecać, że to będzie bolesne. To będzie naprawdę bolesne.
Z Sandro Pertile rozmawiali Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela