Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Trener Bachleda o Twardosz i spółce. Co z Karpiel, Kozłową i Sproch?

 

Anna Twardosz odniosła trzecie z rzędu zwycięstwo w letnich mistrzostwach Polski kobiet, skacząc odpowiednio 120 metrów w pierwszej serii i 125 metrów w rundzie finałowej. Druga Pola Bełtowska i trzecia Nicole Konderla straciły ponad czterdzieści punktów do obrończyni tytułu. Trener Marcin Bachleda po krajowym czempionacie opowiedział nam o przygotowaniach do zimy oraz aktualnej formie reprezentantek Polski.

– Po sezonie zimowym, lato zaczęliśmy nieźle. Skoki zostały na podobnym poziomie. Teraz możemy budować dalej – zaczął 42-letni szkoleniowiec.

– Ania Twardosz utrzymała poziom z zimy. Teraz musimy go podnieść. Jeżeli Ania będzie się pilnować, prowadzić sportowy tryb życia, wówczas poziom powinien pójść u niej szybko do góry – powiedział trener polskiej kadry kobiecej w skokach narciarskich.

Wicemistrzostwo Polski zdobyte przez Polę Bełtowską na skoczni imienia Adama Małysza było jej pierwszym sukcesem w letnich zawodach o tytuł mistrzyni kraju. Dla Nicole Konderli brązowy krążek o już szósty medal do kolekcji za udane występy w czempionatach rozgrywanych na igelicie.

– Poli brakuje jeszcze trochę pewności, szczególnie na tej skoczni. Zimą odniosła tu kontuzję, trochę boi się tego wybiegu. Powoli wraca jednak na dobre tory. Co do Nicole, wcześniej jej nie widziałem, bo mijaliśmy się troszkę, ale jej skoki wyglądają całkiem solidnie – uzupełnił szkoleniowiec, odnosząc się też do Konderli trenującej na co dzień w klubie.

Oprócz medalistek, w mistrzostwach wystąpiły jeszcze trzy zawodniczki – Tamara Mesikova i Kira Maria Kapustikova ze Słowacji oraz Polka Joanna Kil – kombinatorka norweska. W zawodach zabrakło triumfatorki Letniego Pucharu Kontynentalnego 2017 – Kamili Karpiel.

– Kamila na razie zaczęła ćwiczyć na siłowni, na sucho. Wiem, że odbyła jeden trening na skoczni w Zakopanem, ale to dopiero takie początki… Musi na poważnie wrócić do kraju i tutaj trenować – stwierdził Bachleda.

Perspektywiczne skoczkinie – Sandra Sproch, mająca polskie korzenie, dotychczas broniąca barw USA i Ukrainka Karina Kozłowa, trenująca w klubie KS Eve-nement Zakopane nie zdecydowały się na reprezentowanie naszego kraju.

– Na razie jest cisza. Kozłowa trenuje kombinacje norweską i związek nie chce jej za bardzo puścić. Na razie zostaje reprezentantką Ukrainy. Co do Sproch, temat na razie się urwał. Była nawet tego lata w Polsce, spotykaliśmy ją na treningach, ale nie ma żadnego odzewu – usłyszeliśmy w Wiśle.

Trener Bachleda ma w swoim zespole zaledwie trzy zawodniczki.

– Mamy w grupie Polę i Anię. Jest jeszcze Ewa Frączek, ale ona jest traktowana jako juniorka. Trzeba się pilnować, żeby nie złapać żadnych kontuzji. Staramy się wykrzesać z nich tyle, ile się da. Mamy rozpisane zgrupowania i jeździmy z tymi trzema dziewczynami. Za granicą byliśmy w Eisenerz, a także w Libercu, na skoczniach starszego typu – opowiedział opiekun kobiecej kadry narodowej.

– Popularyzacja skoków narciarskich kobiet jest na pewno trudniejsza niż u chłopaków. Brakuje liderki. Kogoś pokroju Adama Małysza czy Kamila Stocha w męskich skokach. Asia Szwab prowadzi klub i prowadzi nabory, ale to młode dziewczynki. Kilka lat trzeba czekać, natomiast nie ma takiego naporu, jak u chłopaków – kontynuuje.

Szkoleniowiec wspomniał też o nowej twarzy w polskim sztabie.

– Pochwalę się, mamy nową fizjoterapeutkę, Patrycję Świąder. Jeździ z nami na zgrupowania i uczestniczy w tym, co dzieje się na miejscu. Jest nam lżej, a dziewczyny mają większą pewność, bo zawsze ktoś jest na skoczni i pilnuje ich zdrowia – uzupełnił pod koniec rozmowy Marcin Bachleda.