Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Twardosz i Bełtowska wystartują w Courchevel, niepewna przyszłość Konderli

Już w najbliższy weekend (9-10 sierpnia) Anna Twardosz i Pola Bełtowska powalczą o pierwsze tego lata punkty do klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Podopieczne Marcina Bachledy sprawdzą się we francuskim Courchevel. W kraju pozostanie trzecia z medalistek niedawnych mistrzostw kraju – Nicole Konderla, która treningi pod okiem Łukasza Kruczka łączy z pracą.

Na początku sierpnia letnią mistrzynią Polski w skokach narciarskich została Anna Twardosz, która o ponad czterdzieści punktów pokonała Polę Bełtowską i Nicole Konderla.

– Byłam bardzo zestresowana. To były moje pierwsze zawody tego sezonu, ale bardzo fajnie mi się skakało. Pierwsza próba była nieco gorsza. Nie czuję się w świetnej formie, ale widzę, że mogę z tego dobrze skoczyć. To mnie cieszy najbardziej, że po prostu idzie. Widzę postępy i dostrzegam fakt, że popełniam mniejsze błędy. Gorsze skoki przytrafiają się coraz rzadziej. Generalnie czuję się mocniejsza na skoczni pod kątem fizycznym – zwraca uwagę.

Twardosz niedawno musiała przerwać przygotowania do zimy wskutek kontuzji i dolegliwości bólowych.

– Miałam miesiąc przerwy od skakania. Pojawił się drobny uraz kolana i pod koniec lipca wróciłam na rozbieg. Podczas jednego ze skoków, przy mocniejszym zgięciu kolana, poczułam to po raz pierwszy. Ból ustępował, powracał i ustępował. Zostałam poddana badaniu rezonansem magnetycznym i wyszło naciągnięcie więzadła krzyżowego przedniego (ACL) oraz delikatny uraz łąkotki. Odczuwam to kolano, ale jest lepiej. Mam nadzieję, że nie trzeba się martwić – podkreśla.

Po najlepszej zimie w karierze Twardosz doskonale wie, co należy zmienić w technice, by kontynuować wspinaczkę w światowej hierarchii.

– Mamy schemat, który zadziałał rok temu. Teraz powoli budujemy to, co chcemy uzyskać zimą. Dużo czasu poświęcamy temu, by poprawić lot. Dodajemy ćwiczenia pod tym kątem, bo największy problem mam z właściwym utrzymaniem nart. Skupiam się na tym, by właściwie utrzymywać klatkę piersiową. Często chcę przyspieszyć, ale robię to w zły sposób i pakuję w stronę nart. Teraz staram się tego nie robić – mówi o codziennym szlifowaniu formy.

Potencjalny występ na igrzyskach będzie olimpijskim debiutem Twardosz.

– Jestem bardzo zafiksowana na punkcie igrzysk olimpijskich, które się zbliżają. Od razu widzę ten cel z tyłu głowy. W życiu różnie bywa, ale za wszelką cenę chciałabym się tam pojawić. Do tego dążę, na to pracuję. Oby to się spełniło. Nie czuję się dominatorką w polskich skokach kobiet. Dziewczyny też potrafią bardzo dobrze skakać. Na treningach wszystkie skaczemy równo. Dobrze, że jest rywalizacja – dodaje, odnosząc się do postawy towarzyszących jej rodaczek.

Srebrny medal krajowego czempionatu przypadł Poli Bełtowskiej, która w poprzednim sezonie zimowym zasłynęła rekordowym lotem na obiekcie w Lake Placid.

– To nie były skoki jak w Lake Placid. Po ostatnim obozie treningowym znowu zaczęłam nie trafiać w próg. To się wyklepie… Generalnie jest dobrze. Trenujemy sobie, przyjechaliśmy na zawody do Wisły, jest fajnie – mówiła tuż po skokach na obiekcie im. Adama Małysza.

Bełtowska w lipcu miała okazję poskakać między innymi za naszą południową granicą, na kompleksie Jested w Libercu.

– Ostatnio trenowaliśmy w Zakopanem, było też zgrupowanie w Libercu. Co działa? Sprzęt cały działa, natomiast do poprawy są próg i lot – wskazuje.

Courchevel będzie dla naszych zawodniczek pierwszym międzynarodowym sprawdzianem na igelicie przed olimpijską zimą.

– Do przyszłości podchodzę bez presji i zobaczymy, co wydarzy się w sezonie letnim. Igrzyska są z tyłu głowy, a jak wyjdzie? Przekonamy się – uspokaja juniorka.

Bełtowska – mając na uwadze krajowy czempionat – zdaje się zaczynać letni sezon z solidnego pułapu, względem ubiegłych lat.

– Moje skoki to wynik pracy, którą cały czas wkładamy w to, żeby zmienić pewne rzeczy, aby zaczęło to wszystko lepiej wyglądać. Potrzeba jednak czasu. Mamy świetną grupę – wskazuje na atmosferę panującą w zespole dowodzonym przez trenera Marcina Bachledę.

Brązowy medal w Wiśle zgarnęła Nicole Konderla, która nie wybiega daleko myślami w kontekście sportowej przyszłości, stawiając ją pod znakiem zapytania.

– Aktualnie żyję z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Zgodnie z grafikiem w pracy. Są myśli o zimie, ale nie jest tak, że planuję to, co będzie za pół roku. Może zdarzyć się tak, że nie będzie sezonu zimowego. Przychodzi praca, życie pozasportowe i różnie bywa – rozkłada ręce.

Mimo większej liczby obowiązków, Konderla pozytywnie oceniła swoją postawę przed wiślańską publicznością na początku sezonu letniego.

– Jak się odnalazłam w nowej rzeczywistości? To były moje najlepsze skoki w tym roku na tym obiekcie. Nie zepsułam pierwszej serii, a wszyscy wiedzą, że je psuję. Mam większy luz, bo skoki narciarskie są teraz czymś, co robię z przyjemności i chęci rozwijania się. Nie ma presji, by w końcu zaskoczyło – dzieli się swoimi odczuciami.

Konderla – w przeciwieństwie do Twardosz i Bełtowskiej – ma już olimpijskie doświadczenie. Zdobyła je w 2022 roku w Zhangjiakou, przy okazji igrzysk w Pekinie.

– Bardzo szybko dostałam się do kadry narodowej i poczułam potrzebę robienia wszystkiego w pełni profesjonalnie. Było to trochę męczące i przez ostatnie dwa lata głowa trochę wysiadła. Teraz zaczynam się tym bawić i czerpać z tego taką frajdę, jakiej nigdy wcześniej nie czerpałam. Takie skoki są przyjemniejsze. Robię to, bo chcę, a nie dlatego, że muszę – mówi o zmianie podejścia do uprawianego sportu.

Konderla ma status członkini kadry narodowej, natomiast nie trenuje z reprezentacyjnymi szkoleniowcami.

– Cieszę się, że wystartowałam w letnich mistrzostwach Polski i miałam porównanie, bo nie widziałam reszty naszych dziewczyn od połowy maja. One były na zgrupowaniach, a na treningach spotkałam jedynie Czeszki. Ania jest w swojej lidze, ale myślę, że z Połą jesteśmy na podobnym poziomie. Nie jest tak, że dziewczyny mi odjechały, pomimo innego toku przygotowań. Ja trenuję w klubie, niezmiennie z Łukaszem Kruczkiem – relacjonuje.

– Pracuję na siłowni w Buczkowicach. Jest intensywnie. Studiuję, pracuję i trenuję. Bywają spokojniejsze dni, ale bywają też takie, kiedy po swoim treningu poszłabym do łóżka na drzemkę, a trzeba przeprowadzić jeszcze kilka treningów w pracy. Jestem jednak za to bardzo wdzięczna, że znalazłam taką pracę, która umożliwia pozostanie na pewnym poziomie sportowym – dodaje.

– Chcę skakać. Nie nastawiam się negatywnie. Tym bardziej, że mistrzostwa Polski okazały się pozytywem. Tegoroczna praca idzie naprzód, natomiast rozbija się o kwestie ekonomiczne. Jadąc dalej w sezon, z tygodnia na tydzień będzie mniej czasu na pracę, a rachunki nadal będą czekały na opłacenie i zimą nikt mi nie popuści – kończy Konderla.

W Courchevel – na 132-metrowym obiekcie – odbędą się dwa konkursy indywidualne kobiet. W sobotę klasyczny, a w niedzielę w testowanym przez Międzynarodową Federację Narciarską i Snowboardową (FIS) formacie grupowym.