Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch musi wymienić kombinezon. „Wyjątkowa sytuacja”

W najbliższy weekend Kamil Stoch po raz ostatni w karierze weźmie udział w Letnim Grand Prix na terenie naszego kraju. Drugim etapem tegorocznej edycji wspomnianego cyklu będzie Wisła, gdzie na sobotę zaplanowano klasyczny konkurs indywidualny, a w niedzielę będziemy świadkami testowanego formatu grupowego. 38-latek zapewnia, że upadek w Courchevel nie zostawił po sobie śladu w postaci poważniejszego urazu. Trzykrotny mistrz olimpijski przed nadchodzącym weekendem musi jednak wymienić kombinezon, a tym samym ponownie przejść kontrolę sprzętu FIS.

– Czuję się dobrze. Jestem trochę obolały, ale myślę, że najbardziej ucierpiała duma w tym wszystkim. Mam jednak poczucie sprawczości, bo pozbierałem się po bardzo trudnej sobocie. Przerobiłem sobie wiele rzeczy i w niedzielę z zupełnie inną energią podszedłem do zawodów. Byłem całkiem inną osobą. Poniekąd musiałem wrócić do rutyny. Miałem w głowie to, że dzień wcześniej skakałem bardzo dobrze. Starałem się znaleźć przyczynę przyczyny swoich kłopotów. Potrzebowałem się z tym przespać i dać opaść emocjom. W niedzielny poranek przeanalizowaliśmy, co nie grało w sobotę. Miałem punkt zaczepienia w postaci celu zadaniowego i starałem się zrobić reset głowy. Chciałem podejść do tego tak, że to ja prowadzę siebie, a nie emocje biorą górę. Cieszę się, że tu wykonałem największą robotę, co nie jest proste w sytuacji zawodów – usłyszeliśmy od Kamila Stocha po niedzielnym konkursie we Francji, zakończonym na 9. pozycji. Dzień wcześniej podopieczny Michala Doležala zaliczył nieudany występ, lądując poza punktowaną „30”.

Stoch tuż po upadku w pierwszej serii niedzielnego konkursu nie ukrywał sportowej złości.

– Musiałem wyrzucić trochę emocji, a to była dobra okazja <śmiech>… Nie będę rzucał kaskiem, kiedy można walnąć pięścią w igelit <śmiech>… Byłem na siebie trochę zły, że znowu za długo czekałem z lądowaniem, do samego końca. Dodatkowo igelit był bardzo suchy, bo dopiero po mnie było polewanie zeskoku. Przyziemiłem w bardzo nieodpowiedni sposób – nie ukrywa.

Dla Stocha była to już druga wywrotka tego lata. Poprzednio nasz reprezentant upadł podczas niedawnego konkursu duetów – podczas letnich mistrzostw Polski w Wiśle.

– Potrzebuję nad tym popracować, bo dwa upadki w ciągu dwóch weekendów to zdecydowanie za dużo. Potrzeba, żebym bardziej skupił się na lądowaniu całą stopą, bez dokładania góry, żeby nie być za bardzo z przodu. Tym razem był suchy igelit, daleki skok i chęć zrobienia wszystkiego ładnie. To spowodowało impet, była siła i nie miałem szans tego ustać – komentuje ostatnie problemy.

– W Courchevel ucierpiał sprzęt, w tym wiązania. Trzeba było wymienić zabezpieczenia. Buty są trochę poobdzierane, zwłaszcza lewy. No i kombinezon, który jest cały do wymiany. Byłem u kontrolera. Chciał zobaczyć, które elementy ewentualnie można wymienić na Wisłę. Spojrzał na niego, poobracał i stwierdził, że tutaj wszystko trzeba wymienić <śmiech>… Nie ma szans, żeby dalej w tym skakać. To wyjątkowa sytuacja. Sędziowie podeszli bardzo ludzko do sprawy. Będę mógł zamienić kombinezony, bez straty puli. Tamten czip zostanie wykasowany z systemu i będę miał nowy. Trzeba tylko jeszcze raz przejść przedkonkursową kontrolę sprzętu – wyjaśnia Stoch.

W Wiśle – podobnie jak we Francji – jeden z konkursów odbędzie się w testowanym formacie grupowym, nazywanym High Five.

– Nie wiem, jak widzowie to odbiorą, bo to ich trzeba zapytać. Dla nas niewiele się zmienia. Kolejność w finale jest odwrotna do miejsc zajmowanych na półmetku, tylko nie mamy punktów za pierwszy skok. Nie ma przewagi czy straty, co otwiera szansę, jak w moim przypadku, by w drugiej serii walczyć do końca. Dla nas jest to ciekawe, ale myślę, że bardziej chodzi o uatrakcyjnienie widzom tego, co się dzieje – dzieli się swoimi wrażeniami Stoch.

W najbliższy weekend Kamil Stoch po raz ostatni na igelicie pokaże się polskiej publiczności, w ramach Letniego Grand Prix.

– Wisła to jest takie Zakopane latem. Letnie zawody w Wiśle są bardzo dobrze zorganizowane. Przychodzi wielu kibiców, jest fajna oprawa. To letnia stolica skoków. Jestem pozytywnie nastawiony. Mam nadzieję, że przyjdzie wielu kibiców i będą nas wspierać. Dla mnie to będzie ostatni weekend Letniego Grand Prix w Polsce. Liczę na to, że to będzie najlepszy weekend pod każdym możliwym względem. Czuję się gotowy. Uważam, że moje skoki są dobre. Niedzielne w Courchevel były bardzo dobre, oba. Drugi był nawet jeszcze lepszy, tylko zabrakło nieco szczęścia. Czuję się dobrze i mam chęć skakania – zapewnia 38-latek, dla którego jest to ostatni sezon w karierze.