Wojciech Topór przywrócił Macieja Kota na szczyt. „Największy sukces”
Prawie dziewięć lat Maciej Kot czekał na kolejny triumf w zawodach zaliczanych do cyklu Letniego Grand Prix. Sobotnia wiktoria w Wiśle-Malince to w dużej mierze efekt kilkuletniej współpracy z Wojciechem Toporem, który od 2024 roku prowadzi polską kadrę narodową B.
– Myślę, że do tej pory to mój największy sukces trenerski. Miałem już przyjemność machać flagą zawodnikowi, który prowadził po I serii w Pucharze Kontynentalnym, natomiast w zawodach najwyższej rangi jeszcze mi się to nie zdarzyło. To było coś przyjemnego i cieszę się, że Maciej dał nam tyle radości. Po jego finałowym skoku mogliśmy wybuchnąć ze szczęścia – powiedział nam z dumą Wojciech Topór.
Sezon 2025/26 rozpoczął trzeci rok współpracy duetu Topór-Kot. Początku sięgają treningów w grupie bazowej, w której skoczek wylądował po sezonie 2022/23.
– Wracając z Planicy w kwietniu 2023 roku, gdy podział kadr nie był jeszcze ustalony, przeczuwałem, że trafi do grupy bazowej, którą prowadziłem. Już wtedy zacząłem układać sobie w głowie jego technikę. Udało nam się to wdrożyć, choć droga była długa. Teraz zaczynamy trzeci sezon. To dopiero lato i wciąż wiele pracy przed nami. I tak jesteśmy bardzo zadowoleni i cieszymy się z tego powrotu na podium. Nie chcemy analizować, kto był na liście startowej, a kogo brakowało. Tym razem był najlepszy i czerpiemy z tego na dalszą część sezonu, przed dalszą pracą – podkreśla 38-letni szkoleniowiec.
Głównym tematem dotyczącym techniki drużynowego mistrza świata z 2017 roku jest asymetria, która od wielu sezonów występuje w pierwszej fazie lotu.
– To skręcenie za progiem i tak się pojawia. Raz mocniej, raz słabiej. Nawet w zwycięskim konkursie w Wiśle widać było asymetrię w locie. Już w pierwszym roku, po szczerej rozmowie, uznaliśmy, że nie będziemy tego na siłę „leczyć”. Gdybyśmy poprawili jeden element, zaraz pojawiłyby się kolejne: noga, biodro, ramię, ręka. Dlatego skupiliśmy się nie na tym, by skakać idealnie prosto, choć oczywiście byłoby najlepiej, ale na tym, żeby umieć wychodzić z tego skrętu. Nawet jeśli się pojawia, to nie jest koniec. Da się dalej lecieć – wyjaśnia Topór.
Czy trener zaplecza kadry Macieja Maciusiaka spodziewał się wiślańskiego sukcesu Kota? Dla kadry B był to pierwszy międzynarodowy sprawdzian tego lata.
– Nie byłem przekonany, ale marzyło mi się to. Kilka dni przed Wisłą trenowaliśmy na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Wyglądało to dobrze. Klimek Joniak skakał nawet jeszcze lepiej. Znałem belki i wiedziałem, że to był wysoki poziom. Po kwalifikacjach zszedłem jednak na ziemię… Trochę mnie zgasiły, ale Maciej pokazał, że może. Po pierwszej serii wiedziałem, że jest ciasno i trzeba bardzo dobrze skoczyć, by utrzymać się w czołówce. Troszkę zaskoczył mnie drugą próbą. Wiedziałem, że skoczy dobrze, ale taka petarda? Będzie mógł sobie skopiować nagrania tych skoków do folderu z najlepszymi skokami w komputerze – dodaje Topór. Wspomniany Joniak, a także Andrzej Stękała odpadli w kwalifikacjach i nie dostali się do składu na niedzielny konkurs.
W kadrze Topora na bieżący sezon znajdują się Tymoteusz Amilkiewicz, Klemens Joniak, Maciej Kot, Andrzej Stękała i Kacper Tomasiak.
– Mamy w grupie młodych chłopaków, a do tego doświadczonych Maćka i Andrzeja. Uzupełniają się fajnie. Starsza dwójka nie stoi z boku, nie tworzy osobnego duetu. Nie patrzą z góry na młodszych kolegów, często dają im cenne rady. Nie chodzi o skoki narciarskie, bo od tego są trenerzy, ale ogólnie życiowe. To bardzo dobrze wychodzi – ocenia Topór, który przejął kadrę narodową B po Davidzie Jiroutku, od sezonu 2024/25.