Polacy znaczącą siłą cyklu FIS Cup. Trener Kwiatkowski przestrzega przed hurraoptymizmem
Tego lata odbyły się już cztery konkursy rangi FIS Cup. W trzech z czterech z nich na podium stawał co najmniej jeden reprezentant Polski. W ostatni weekend wakacji – podczas zawodów w Szczyrku – dwukrotnie do czołowej „3" wskakiwał Kacper Tomasiak, a raz uczynił to Tomasz Pilch. Teraz grupa zawodników dowodzona przez trenera Daniela Kwiatkowskiego uda się do Słowenii, by spróbować swoich sił w Ljubnie.
– Dla nas to był kolejny bardzo dobry weekend w ramach cyklu FIS Cup. Da się dostrzec, że wskoczyliśmy na wyższy poziom, natomiast nie jesteśmy hurraoptymistami. Zdajemy sobie sprawę, że to dopiero okres letnich przygotowań do zimy. Nie szykujemy się specjalnie do tych zawodów, podchodzimy do nich z marszu. Wszyscy skupiają się na treningach, każdy jest na innym etapie. Widać w tych skokach, że brakuje nam jeszcze stabilności, ale to normalne o tej porze roku – mówi nam trener Daniel Kwiatkowski.
Dla Biało-Czerwonych jest to najlepsze wejście w trzecioligowy sezon od lat. Na początku lata więcej punktów od naszego kraju zgromadzili tylko Austriacy.
– Jesteśmy konsekwentni w tym, co robimy od kilku lat. Cały czas pracujemy nad tym samym, skupiamy się na tych samych obszarach. Nie dokonaliśmy przewrotu w przygotowaniach. Moim zdaniem bardzo dobrze działają grupy bazowe. Mamy podzielonych zawodników na różne grupy szkoleniowe, nawet tych młodszych. To działa, wszyscy trzymamy się wspólnej wizji. Jako trenerzy spokojnie możemy wymieniać się skoczkami w okresie startowym. Na razie jest dobrze. Nie szukamy powodów takiego stanu rzeczy, po prostu trenujemy z optymizmem. Jak wyjdzie to zimą? Jesteśmy dobrej myśli – zaznacza główny trener kadry juniorów.
Jak dotąd najwięcej punktów na trzecioligowym froncie zgromadzili Adam Niżnik, Kacper Tomasiak, Tomasz Pilch, Łukasz Łukaszczyk i Jarosław Krzak. Każdy z nich przekroczył już granicę 100 „oczek”. – To nie są zawodnicy, którzy wyskoczyli z kapelusza. Małym zaskoczeniem mogła być bardzo dobra postawa Kamila Waszka w Villach, ale on cały czas trenuje i widać, że jest zaangażowany. Wspomniałbym też o Szymonie Sarniaku, który zaczął skakać super. W Szczyrku stracił sporo punktów przez upadek w niedzielę. Rozkręca się też Klemens Staszel, który w sobotę był dwunasty. Odnoszę wrażenie, że chłopaki dzięki tymi wynikom łapią bakcyla do dalszej pracy, widząc jej efekty. Są bardziej zmotywowani do jeszcze większego wysiłku. Widać większą pewność siebie – twierdzi Kwiatkowski.
W Villach ze zwycięstwa cieszył się Adam Niżnik, a w Szczyrku równych sobie nie miał Kacper Tomasiak, który w niedzielę wygrał z blisko dwudziestopunktową przewagą nad kolejnym zawodnikiem.
– Jako trenerzy mamy jasno sprecyzowane cele. Od dmuchania baloników są inni. Niemniej, Kacper w tym momencie skacze świetnie. To nie jest przypadek. Już na treningach przed zawodami skakał z niższych belek od reszty. Na ten moment jest bardzo dobrze, oby było tak dalej. Wiemy, że ma duży potencjał. Bardzo mu kibicuję, jest wzorem młodego sportowca i trzymam kciuki za jego sukces – słyszymy od Kwiatkowskiego na temat podopiecznego Wojeciecha Topora z kadry narodowej B.
W najbliższy weekend dziesięciu Polaków weźmie udział w zawodach FIS Cup w Ljubnie. Areną zmagań będzie 94-metrowy obiekt.
– Walczymy o dodatkowe miejsce startowe w Pucharze Kontynentalnym. Na zawody będą jeździć najlepsi zawodnicy, którzy regularnie punktują. Będziemy dokonywać lekkich roszad, ale będzie to związane ze zdrowiem zawodników czy planami treningowymi. Założenie jest takie, by zabezpieczyć kwotę startową. Skocznia w Ljubnie? Byłem tam tylko raz, kilka lat temu. To bardzo mała skocznia, ale przyjemna. Zawodnicy lubią na niej skakać, choć wolą większe obiekty – kończy Kwiatkowski.