Inni też kombinowali ze sprzętem? Norweska telewizja dotarła do utajnionego raportu
Norweskiej telewizji TV2 udało się dotrzeć do fragmentu utajnionego przez FIS raportu sporządzonego po dochodzeniu w sprawie norweskich manipulacji dotyczących niezgodnych z regulaminem kombinezonów. Były kontroler sprzętu Christian Kathol przyznał w nim, że w sezonie 2023/24 reprezentacje Niemiec i Austrii znalazły swój sposób na omijanie przepisów.
Kathol był jednym z ponad 80 przesłuchanych świadków. Do maja 2025 roku odpowiadał on za sprzęt w Pucharze Świata, co czyni go wiarygodnym źródłem informacji o praktykach w tym środowisku. Według raportu, Kathol potwierdził, że w kilku krajach – w tym w Austrii i Niemczech – prowadzono eksperymenty z bielizną sportową. Choć nie sprecyzował, na czym dokładnie polegały manipulacje, źródła TV 2 twierdzą, że chodziło o wzmacnianie szwów, by bielizna była sztywniejsza. Dzięki temu kombinezon skoczka zyskiwał większą powierzchnię nośną, co dawało przewagę w locie. Największy efekt miało usztywnienie szwów w okolicach pach i krocza.
Według TV2 owe oszustwo było żywym tematem rozmów w środowiskowych kuluarach przez całą zimę 2023/24. Ostatecznie niecne praktyki miały doprowadzić do zmian w przepisach. Wiosną 2024 roku ograniczono maksymalną grubość bielizny z pięciu do 1,5 milimetra. Kathol w omawianym fragmencie raportu miał stwierdzić, że za wspomniane manipulacje nikt nie poniósł konsekwencji.
Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa poproszona przez TV 2 o komentarz do całej sytuacji, odmówiła odpowiedzi. W krótkim oświadczeniu przypomniano jedynie, że śledztwo było niezależne i tajne, a raport stanowi dokument poufny, którego federacja nie może komentować. Podobnie zareagował Niemiecki Związek Narciarski, który ograniczył się do stwierdzenia, że przyjął do wiadomości konsekwencje dyskwalifikacji z Mistrzostw Świata w Trondheim i koncentruje się na przyszłości. „Nowe przepisy FIS to pierwszy krok w kierunku odbudowy zaufania do naszego sportu” – napisano w komunikacie. Również Austriacki Związek Narciarski uznał sprawę za zamkniętą, podkreślając, że kwestię strojów dokładnie przeanalizowała komisja etyki FIS.
Do sprawy nieco szerzej odniosła się norweska federacja w osobie dyrektor sportowego ds. skoków, Jana-Erika Aalbu. Przyznał on, że Norwegowie ponoszą pełną odpowiedzialność za swoje nadużycia podczas mistrzostw świata w Trondheim. „Nigdy nie wskazywaliśmy palcem na innych – skupialiśmy się na własnej roli. Ale widzimy, że problem ma szerszy charakter, i dobrze, że raport to pokazuje” – napisał norweski działacz w wiadomości SMS do TV 2.