Strona główna • Letnie Grand Prix

Austriaczki i Kanadyjki wycofują się z konkursu w Predazzo. Spotkanie trenerów z FIS

W sobotę w Predazzo doszło do spotkania sztabów trenerskich kobiecych reprezentacji z przedstawicielami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS). Tematem rozmów były olimpijskie obiekty i liczne upadki w rywalizacji w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej. Z sobotniego konkursu na dużym obiekcie wycofane zostały Austriaczki i Kanadyjki.

W czwartek podczas konkursu na normalnej skoczni groźny upadek zaliczyła Eva Pinkelnig. Austriaczka doznała poważnej kontuzji kolana i tym samym nie wystartuje już w sezonie olimpijskim. W piątkowych kwalifikacji wypadek miała Kanadyjka Alexandria Loutitt, u której również podejrzewane jest zerwanie więzadeł krzyżowych, ale wciąż nie ma oficjalnego komunikatu na temat jej stanu zdrowia. Z kolei w trakcie sobotniej rywalizacji mikstów w kombinacji norweskiej swoich prób nie ustali Japonka Haruka Kasai i Fin Herman Happonen.

W sobotę sztaby trenerskie reprezentacji Austrii i Kanady podjęły decyzję o wycofaniu swoich zawodniczek z konkursu Letniego Grand Prix pań na dużej skoczni. Tym samym w zaplanowanych na 17:30 zawodach nie wezmą udziału Lisa Eder, Julia Muehlbacher oraz Alexandria Loutitt, Nicole Maurer i Abigail Strate.

– Było to nieplanowane spotkanie trenerów wszystkich kobiecych reprezentacji z FIS. Wszyscy byli obecni, wyszło to z inicjatywy szkoleniowców ekipy kanadyjskiej. Była to otwarta  rozmowa z wieloma propozycjami. Temat przykry, bo doszło do kolejnej kontuzji, już drugiej w Predazzo. Poruszone zostało to, co możemy zrobić, aby unikać tego typu urazów. Na razie propozycje są takie, by trochę zwiększyć kombinezony u dziewczyn. Obniżony strój w kroku spowoduje skakanie z mniejszą prędkością – powiedział nam Stefan Hula, asystent Marcina Bachledy w żeńskiej reprezentacji Polski, który był obecny na spotkaniu w Predazzo.

– Te skocznie mają taki profil, że leci się wysoko, prędkości są wysokie, a tylny wiatr nie sprzyja temu, by były mniejsze przy lądowaniu z dość wysoka. W czwartek Eva Pinkelnig na normalnym obiekcie, a w piątek Alexandria Loutitt na dużej skoczni. W obu przypadkach to poważne kontuzje, bardzo przykra sprawa – dodaje były skoczek.

– Tutaj na dużej skoczni zawsze leciało się wysoko i był tylny wiatr. Prędkości na rozbiegu też były wysokie. Pamiętam, że podczas mistrzostw świata w 2013 roku mieliśmy kombinezony dwucentymetrową tolerancją i dało się bezpiecznie skakać. Czy nowe obiekty są bezpieczne? Leci się wysoko i spada się z wysoka. Wydaje mi się, że na dużej skoczni podejście do lądowania jest lepsze, ale dochodzi większa prędkość. Na normalnej skoczni dziewczyny spadały z wysoka, co nie jest do końca komfortowe. Jak widzieliśmy w przypadku Pinkelnig i Loutitt, były to bardzo pechowe skoki, które skończyły się poważnymi urazami. Profile skoczni mają na pewno na to jakiś wpływ. Rzadko się zdarza, by przez weekend było tyle upadków. Ewentualnie zimą, kiedy zeskok jest źle przygotowany – uzupełnia zawodnik.