Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Niespodzianki i spodziewanki

Świat przyspiesza. Wszystko się dzieje coraz prędzej, coraz intensywniej, bo wszystkiego jest więcej. Za nami dopiero dwa weekendy z pucharem świata, ale już sześć konkursów panów i cztery pań. Skoki przeniosą się teraz na południe, a my podsumujmy, co tam się działo na tej mroźnej, mrocznej północy. 

Jeśli był ktoś, kto przewidział, że do czołowej dziesiątki konkursu wcześniej wskoczy polska skoczkini, niż skoczek, to gratuluję. Nawet Samozwańczy Autorytet tego nie przewidział. Piątkowy występ naszych pań w Falun był bardzo jasnym punktem w rozwoju kobiecych skoków w Polsce. Najwyższe w karierze miejsce Anny Twardosz. Najwyższe w karierze miejsce Poli Bełtowskiej. Najwyższa w konursie zdobycz punktowa dla kobiecej reprezentacji Polski.

Takich dwóch jak te trzy, to nie ma ani jednej

 

 

Jestem tak stary, że pamiętam, jak jedyne skaczące w Polsce dziewczyny (bo jeszcze nie kobiety) nazywały same siebie nie skoczkiniami, a skakajkami. I z pewną dumą przypomniałem sobie ostatnio, że nawet zaangażowałem się na chwilę w działalność Wolnego Towarzystwa Wspierania Skakajek - grupy ludzi dobrej woli, którzy wspierali i promowali ich wysiłki na rzecz równouprawnienia. To były czasy gdy niemal każdy kraj na mapie skoków miał już kadry narodowe pań, a w Polsce płeć piękna skacząca na nartach była traktowana zupełnie po macoszemu. A przez niektórych ówczesnych działaczy PZN-u wręcz sabotowana. Przynajmniej tak sytuację określali wtedy rodzice skaczących dziewczynek.

Te czasy, minione dawno, minione słusznie, wciąż odbijają się nam czkawką. Na dziś mamy zwyciężczynie konkursów z dziesięciu krajów a na podium stawały przedstawicielki trzynastu nacji. W tym takich jak Rosja, Kanada, Szwecja, Francja, Włochy czy Stany Zjednoczone czy Finlandia. A my cieszymy się jak dzieci z faktu, że po raz drugi w historii Polka zameldowała się w czołowej dziesiątce. W ostatnich sezonach w klasyfikacji drużynowej Polski - bywało - zamykały stawkę, oglądając plecy takich skokowych potęg jak Rumunia czy Chiny. No cóż. Było, jak było i to kamyczek do ogródka tamtych ludzi wtedy. A dziś tych tutaj trzeba pochwalić i złożyć gratulacje, bo postęp jest widoczny i niczego więcej na razie wymagać nie możemy. Nie w sytuacji, gdy Polki poważnie skaczące na nartach można w zasadzie policzyć na palcach dwóch rąk. Mogliśmy - jak inne kraje - mieć ich dziś dziesiątki lub setki.  Mogliśmy - jak inne kraje intensywnie rozwijać i promować skoki pań gdy one się intensywnie rozwijały i do czołówki można było łatwo wskoczyć. Dziś trzeba się tam mozolnie przebijać. I przebijamy się. Wielka w tym zasługa Marcina Bachledy, który przecież już kilka dobrych lat temu miał sukcesy i z powodzeniem wprowadzał do najwyższej ligi Kingę Rajdę i Kamilę Karpiel. Adam Małysz uznał jednak że coś, co wcale nie było zepsute, należy poprawić. I po sześciu latach wracamy do punktu wyjścia. Oby tym razem z tego punktu droga wiodła już tylko do góry. Gratulacje należą się też Stefanowi Huli. A przede wszystkim zawodniczkom. To był uczciwie i ciężko przepracowany okres przygotowawczy. Podobno na zgrupowaniach nie było łatwo. Dziewczyny spały w barakach, po wodę chodziły do studni 20 kilometrów w jedną stronę, spały na pryczach twardych jak kamień a w jadalni sufit by tak nisko, że naleśniki trzeba było jeść rozwinięte. Ale było warto.

Że tak może być, było widać już latem i w Lillehammer. Naprawdę są solidne podstawy do wiary, że Falun to nie jakiś dziki przypadek. Że takie rzeczy tej zimy będą się co jakiś czas zdarzać, bo forma naszych zawodniczek po prostu poszła w górę. Warto też wspomnieco tym, że dzięki występom w Szwecji Anna Twardosz wyprzedziła już Kingę Rajdę w liczbie zdobytych w karierze punktów. Być może jestem na tyle młody, że dożyję czasów, że będzie można robić polskim skoczkiniom robić tabelki nie z liczbą zdobytych punktów, czy występów na czołową dziesiątkę, ale ze zwycięstwami i podiami. A póki co w sferze zwycięstw i podiów Nozomi Maruyama rzuciła wyzwanie Nice Prevc i dała jej wyraźny sygnał, że trzecia Kryształowa Kula wcale nie jest taka pewna. A w każdym razie ten sezon nie będzie tak naznaczony jej dominacją, jak poprzedni.

Banzai!

 

 

Skoro omówilimy już te bardziej pozytywne sprawy, przejdźmy do tych mniej pozytywnych. Trzy skocznie, pięć konkursów, wielkie rozczarowanie. Jedynym pozytywem jest Kacper Tomasiak. Młody, ambitny skoczek z Bielska-Białej bez kompleksów zadebiutował w pierwszej lidze na śniegu i pokazał, że to jest jego miejsce. Punkty w pięciu pierwszych konkursach pucharu świata w karierze? Chyba nigdy w historii polskich skoków nie mieliśmy tak dobrego debiutu. Na ile jest to odbiciem skali talentu tego skoczka, a na ile efektem dobrego wyboru chwili jego debiutu - jeszcze się okaże. Trzymam kciuki za Kacpra, bo widać wyraźnie, że ten chłopak ma wszystko dobrze poukładane. Na rozbiegu, w locie i w głowie. 

Połowicznym pozytywem jest Kamil Stoch. Jasne, można stwierdzić, że jeden z najwybitniejszych skoczków w historii, bijący się na razie o zajęcie miejsca w czołowej dziesiątce konkursu, to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Ale jest to zdecydowana poprawa w stosunku do poprzednich dwóch sezonów. I pojedynczych skokach widać potencjał na coś więcej. To nie mizeria z poprzednich zim, gdy było widać, że pewnego poziomu po prostu nie będzie się dało przeskoczyć. Tu można liczyć na to, że stara strzelba jeszcze wypali, trafi w środek tarczy i zamknięcie kariery nie będzie jedynie sentymentalnym tournée wyliniałego misia z Krupówek po deptakach Europy i okolic. W każdym razie już na pewno prysły obawy, że z misia będą sypać się trociny. A i kły i pazury są jeszcze dobrze zamocowane. 

Dalej jest już znacznie gorzej. Trenowany przez Michala Doležala Stoch i przygotowany do sezonu przez Wojciecha Topora Kacper Tomasiak to jedyne dwa świetliste punkty. Zawodnicy nominalnej kadry A zawodzą. A ze słów nowego głównego szkoleniowca nie można wywnioskować, że przygotował ich formę na później, na co przecież zawsze można by liczyć. Dawid, Piotr i Paweł ciułają punkty, Aleksander nie ma jeszcze ani jednego. Kacper Juroszek i Jakub Wolny nie mieli na razie okazji się pokazać w poważnej rywalizacji. Puchar Kontynentalny jeszcze nie wystartował. Zobaczymy ich zapewne za tydzień w Wiśle i będzie można porównać ich formę z kolegami, którzy już skaczą. Z dalej idącymi ocenami pracy trenera i sztabu jeszcze na chwilę się powstrzymam, ale początek nie napawa przesadnym optymizmem.

Kiedy to Krycha prosi Kacpra o autograf, a nie na odwrót, to znaczy że pewien status został już ugruntowany

 

 

Patrząc na szerszy obrazek, jestem zadowolony. Już od dawna czekałem na taki początek zimy. Początek bez dominatora z dość wyrównaną stawką na czele. Nie rozczarowują typowani do roli liderów  Jan Hörl, Ryōyū Kobayashi, czy Anže Lanišek. Ale z bardzo dobrej strony pokazali się też Stefan Kraft, Domen Prevc, Daniel Tschofenig czy Philip Raimund. Pewną niespodzianką jest Felix Hoffmann, który zdecydowanie dobija się do czołówki. Ale na razie można stawiać na wiele koni, choćby na Stephana Embachera. Oby tak było jak najdłużej, bo serdecznie znudziły mi się sezony ze zdecydowanym liderem. 

Nudzi mnie już też brak konsekwencji i rozemłanie FISu. Największy skandal w historii skoków - tak jak można było przewidywać - został rozmasowany. Na pożarcie rzucono kilka kozłów ofiarnych, reszcie winowajców wymierzono symboliczne kary. Zdyskwalifikowani w Trondheim norwescy zawodnicy wrócili do skakania od początku zimy jak gdyby nigdy nic. Trzech członków sztabu trenerskiego -  Magnusa Breviga, Thomasa Lobbena i Adriana Liveltena zwolniono ze związku, ale treść umów kończąca ich pracę była poufna a zainteresowani wyrazili zadowolenie. Swoje stanowisko w kontrolera FIS stracił Christian Kathol, ale przedstawił to jako własną decyzję, podyktowaną względami osobistymi. W dodatku podjętą jeszcze przed aferą i tylko ogłoszoną po niej. 

Tak jak przewidywałem, na początku nowej zimy nikt już nawet nie pamięta o zasadzie wprowadzonej pod koniec zeszłego. Zasadzie, że kombinezony kadr mają trafić pod klucz na okres pomiędzy zawodami. Jak zwykle - FIS coś wprowadza a potem tego nie przestrzega. Bałagan po Katholu miał posprzątać dobrze znany w Polsce Mathias Hafele. Za pewne kroki jest chwalony. Gołym okiem widać, że kombinezony wyglądają bardziej na przepisowe, niż w zeszłych latach. Żółte kartki za dyskwalifikacje wydawały się dobrym pomysłem. Ale już się okazało, że nie zawsze będą wręczane, choć wedle przepisów powinny (casus Zniszczoła) albo mogą być cofnięte, gdy zainterweniuje ekipa (casus Langmo). 

Na nowym stanowisku sama groźna mina już nie wystarczy

 

 

Inną, choć podobnie irytującą sprawą są bezsensowne letnie ekperymenty z formatem konkursów, które potem i tak nie są wdrażane zimą. Choć w przypadku tego komicznego "High Five" z Courchevel to oczywiście dobrze, że nie wdrożono. Nie wiem, kto to wymyślił i nie chcę wiedzieć. Ja mam z natury pozytywny stosunek do ludzi, po co mam sobie psuć o kimś opinię. Lub psuć jeszcze bardziej. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. 

Mieszają w tym kubku nie dosypując cukru a herbata nie tylko nie staje się słodsza, ale coraz bardziej gorzka i jeszcze stygnie z rok na rok. Skoki już nie są hot, nie są sexy. Słaniają się na nogach i już ledwo dychają. Wyraziłem w marcu obawę, że być może Norwedzy je ostatecznie tą tasiemką uduszą i obym się mylił. Ale liczba kibiców na trybunach i przed telewizorami nadal topnieje. Zobaczymy jak to będzie podczas Turnieju Czterech Skoczni, bo to zawsze dobry miernik.

Z rozrzewnieniem wspominam niegdysiejszą popularność tej pięknej dyscypliny. Kiedyś wszyscy skakali na nartach.  Nawet James Bond, Kaczor Donald i Myszka Miki. James Bond skakał zresztą w Cortinie, na skoczni olimpijskiej. 

 

 

Korzystając z okazji, chciałem złożyć spóźnione, ale szczere życzenia Myszce Miki, która obchodziła 97. urodziny 18 listopada. A że kalendarz najczęściej jest rodzajem tabelki, to gładko przechodzimy do tabelek.

 

    Czołówka pś i Polacy 30.11.2025
Lp zawodnik kraj pkt.
1 Anže Lanišek Słowenia 356
2 Domen Prevc Słowenia 270
3 Ryōyū Kobayashi Japonia 266
4 Daniel Tschofenig Austria 248
5 Stefan Kraft Austria 234
6 Jan Hörl Austria 202
7 Stephan Embacher Austria 189
8 Philipp Raimund Niemcy 174
9 Ren Nikaido Japonia 173
10 Felix Hoffmann Niemcy 164
16 Kamil Stoch Polska 73
16 Kacper Tomasiak Polska 73
29 Dawid Kubacki Polska 23
36 Piotr Żyła Polska 14
41 Pawe Wąsek Polska 7

Choć Anže Lanišek już od kilku sezonów należy do ścisłej czołówki, a jego dorobek na podium to w tej chwili już 10-20-11, to dopiero po raz pierwszy może z dumą nosić żółty plastron lidera. Czy to przypadek, że dokonał tego dopiero wtedy, gdy zapuścił wąsy? Nie ma na świecie takiego fana Adama Małysza, który na powyższe pytanie odpowiedziałby "nie" ani nawet "nie wiem". Lanišek jest szóstym Słoweńcem na pozycji lidera pś (wliczając reprezentującego jeszcze Jugosławię Primoža Ulagę. Zwykle udaje im się to mniej więcej co dziesięć lat. Poprzednim liderem był Domen Prevc - 9 lat temu. Jak wspomniałem, na razie żadnemu Polakowi nie udało się wskoczyć choćby do czołowej dziesiątki, choć udało się to Polce, Szwajcarowi, Finowi, Francuzowi i dwukrotnie Bułgarowi.  

           Poczet Podiumowiczów 30.11.2025
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wpś
1 Anže Lanišek Słowenia 2 1 0 3 1  
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 1 0 0 1 3  
3 Stefan Kraft Austria 1 0 1 2 5  
4 Daniel Tschofenig Austria 1 0 0 1 4  
5 Domen Prevc Słowenia 0 1 2 3 2  
6 Jan Hörl Austria 0 1 0 1 6  
7 Stephan Embacher Austria 0 1 0 1 7  
8 Ren Nikaido Japonia 0 1 0 1 9  
9 Philipp Raimund Niemcy 0 0 1 1 8  
10 Felix Hoffmann Niemcy 0 0 1 1 10  

Pięć konkursów - czterech różnych zwycięzców i czterech liderów w międzyczasie. Jak na razie Laniškowi udało się w Kuusamo obronić pozycję zdobytą w Falun. Czy utrzyma ją po konkursach w Wiśle? Samozwańczy Autorytet kategorycznie, z całkowitą pewnością i pełną odpowiedzialnością za swoje słowa prognozuje.

            Plastikowa Kulka 30.11.2025
Lp zawodnik kraj liczba wpś
1 Aleksander Zniszczoł Polska 11 n
2 Paweł Wąsek Polska 5 41
3 Kevin Bickner USA 5 40
4 Tomofumi Naito Japonia 5 39

Jest jedna klasyfikacja w której Polska nie tylko prowadzi, ale wręcz dominuje! Aleksander Zniszczoł o mały figiel nie ma 12 punktów, gdyż w Falun przegrał wejście do drugiej serii o 0,2 pkt.

Przypominam Wam zasady Plastikowej Kulki:

1. W klasyfikacji generalnej Plastikowej Kulki zostanie ujęty każdy skoczek, który:

a. zajmie 31. w konkursie

b. zajmie trzy razy z rzędu miejsce 32. w konkursie

2. Od tego momentu skoczek który spełnił warunki będzie otrzymywał:

a) 5 punktów za miejsce 31. w konkursie (wliczając to, którym spełnił warunek)

b) 1 punkt za miejsce 32. w konkursie (wliczając to, którymi spełnił warunek)

c) W przypadku, gdy strata do 30. miejsca wynosić będzie 0,1 pkt. - dodatkowo 1 pkt

d) W przypadku awansu do drugiej serii 31 skoczków, za zajęcie 31. miejsca - dodatkowo 1 punkt

Na zakończenie sezonu o zwycięstwie będzie decydowała liczba punktów a w wypadku równej liczby punktów niższe miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. 

 

Cytat zupełnie na temat:

"Sytuacja, jeśli chodzi o te współczynniki, zmienia się tutaj mniej więcej tak często, jak status towarzyski na facebooku Marianny Schreiber"

Igor Błachut

Cytat zupełnie nie na temat:

"Oczy otwieram, staje się świat

Nade mną niebo, przede mną sad

Jabłek zielonych zapach i smak

I wszystko proste tak"

Magdalena Maria Czapinska

I tak to mamy już za sobą konkursy w Norwegii, Szwecji i Finlandii. Za tydzień zarówno panie jak i panowie poskaczą w Wiśle. A w Wiśle tylko dwie rzeczy są pewne. Mokre kamienie i szczupaki.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.