„Przepisy muszą być surowe” – Jurij Tepes po dyskwalifikacji Niki Prevc
Czwartkowa dyskwalifikacja – choć bolesna – nie podcięła skrzydeł Nice Prevc. Słoweńska zawodniczka nie załamała się po wykluczeniu z konkursu i zdominowała rywalki w piątkowych zmaganiach, wygrywając zarówno w 1., jak i finałowej serii. O okoliczności dyskwalifikacji oraz słuszność tej decyzji zapytaliśmy trenera słoweńskiej kadry kobiet – Jurija Tepesa.
W kwalifikacjach, które rozegrały się w czwartek, Nika Prevc osiągnęła najlepszy wynik. Wydawałoby się, że wszystko poszło zgodnie z planem, jednak chwilę po skoku pojawiła się wiadomość o jej dyskwalifikacji. Powodem okazały się zbyt długie narty o centymetr, co w praktyce oznacza zbyt niską wagę zawodniczki. Przepis regulujący tę zależność mówi bowiem:
„Długość nart nie może przekraczać 145% wzrostu skoczka. Jeżeli masa ciała zawodnika nie spełnia minimalnego BMI – 20,5 – to skoczek musi używać krótszych nart”
W przypadku słoweńskiej zawodniczki wskazywałoby to na to, że jej waga minimalnie odbiegała od wymaganej.
Dyskwalifikacja Niki poruszyła wiele osób, które twierdzą, że przepis ten jest nie do końca zasadny – szczególnie jeśli chodzi o kobiety, których waga waha się często nawet o kilka kilogramów w ciągu doby i jest to niezależne od nich. Zapytany o to trener słoweńskiej kadry kobiet – Jurij Tepes – nie podziela jednak tej opinii.
– Uważam, że przepisy muszą być surowe. Muszą być też ściśle egzekwowane i dobrze, że tak jest – podsumował. – Rzeczywiście, ciężko może być utrzymać prawidłową wagę, ale sport to sport. Tak już jest i trzeba się dostosować. Musimy po prostu pamiętać, aby zawsze mieć trochę zapasu, co pozwoli nam pozostać bezpiecznymi – dodał.
Przepisy w tym sezonie są szczególnie zaostrzone. Dyskwalifikacja Niki skutkowała otrzymaniem przez nią żółtej kartki. Według nowego systemu kolejna tego typu sytuacja może oznaczać wykluczenie zawodniczki nawet z trzech kolejnych konkursów. Co zatem zrobić, aby uniknąć tak nieprzyjemnych sytuacji w przyszłości?
– Wpływ na ostateczną decyzję dotyczącą tego, czy zawodnik zostanie zdyskwalifikowany, czy nie, ma naprawdę wiele rzeczy. Pracujemy nad tym wszyscy, cały sztab. W tym roku jest naprawdę wiele kwestii, na które musimy uważać, ale musimy się po prostu dostosować. Każdy rok przynosi nowe zasady. Wczoraj zostaliśmy zdyskwalifikowani. Czasem to nieuniknione i niezależne od nas, ale to tylko jedne zawody… – mówi Jurij Tepes.
Dyskwalifikacja, którą zwyciężczyni dwóch ostatnich cykli Pucharu Świata przyjęła niewątpliwie z wielkim bólem, nie wybiła jej z rytmu przed konkursem kolejnego dnia. Nika ponownie udowodniła, że jest prawdziwą profesjonalistką i wygrała zawody z przewagą 12,8 pkt nad swoją rodaczką – Niką Vodan. Słoweńska reprezentacja miała zatem szczególny powód do radości.
– Z mojej formy dziś jestem mega zadowolona. Dobrze też, że Nika wróciła po kontuzji. Podwójne zwycięstwo dla Słowenii. To fantastyczne – przyznała zwyciężczyni.
Dumny ze swoich podopiecznych był także trener.
– To dla nas bardzo dobry rezultat. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Pracujemy ciężko przez całe lato i teraz zimą, od samego początku, więc jestem naprawdę szczęśliwy. Po dzisiejszym dniu i rezultacie myślę, że Nika Prevc czuje się już dobrze, ale mogę powiedzieć, że to była dla niej raczej bezsenna noc – skomentował Jurij Tepes.
Sukces słoweńskiej liderki dał jej 24. zwycięstwo w cyklu Pucharu Świata. Skoczkini z rodziny Prevców wyrównała tym samym liczbę zwycięstw swojego brata – Petera.
Korespondencja z Wisły – Weronika Świderska